Apetyty na sukces w Stargardzie są duże. Miasto żyje koszykówką, kibice licznie przychodzą na mecze, ale są wymagający. Dali temu wyraz już w poprzednim sezonie, gdy drużyna grała w kratkę i nie awansowała do play-off. Ogólnie sezon był rozczarowaniem, ale reakcja była dla fanów optymistyczna. Budżet klubu poprawił się, klub szybko dokonał kluczowych transferów, a zespół miał zapewnione odpowiednie przygotowania do rozgrywek. Fani wykupili kilkaset karnetów.
Po pierwszym meczu jest duży kac. Spójnia musiała zagrać na parkiecie mistrza Polski - Śląska Wrocław, więc spodziewano się, że będzie się szarpać o zwycięstwo. Niestety, skończyło się porażką aż 33 punktów.
Stargardzianie dobrze wyglądali jedynie na początku spotkania. Wynik otworzył Karol Gruszecki, po minucie Adam Brenk trafił trójkę, a Isiah Brown za dwa. Goście prowadzili 7:0. Wrocławianie potrafili się jednak szybko otrząsnąć. Już w 5. minucie prowadzili 10:9 po rzucie Jakuba Nizioła - syna Piotra, byłego wieloletniego zawodnika Spójni.
Goście za sprawą aktywnego Browna ostatni raz prowadzili 11:10 i wtedy rozpoczął się ich kiepski okres. Stracili aż 15 punktów z rzędu i na dobrą sprawę już nie potrafili wrócić do meczu.
Śląsk kontrolował grę. W 13. minucie prowadził różnicą 20 punktów (38:18). Trzecia odsłona znów kiepska, przewaga wzrosła i było po meczu.
Szansa na rehabilitację dla Spójni już w piątek. Do Stargardu przyjedzie Astoria Bydgoszcz.
Śląsk Wrocław - PGE Spójnia Stargard 99:66
Kwarty: 25:13, 26:21, 31:14, 17:18.
Spójnia: Brown 15, Gruszecki 15 (2), Brenk (1), Clark 9 (1), Jones - Mathews 11 (2), Kikowski 7, Sulima, Śnieg, Grudziński.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?