MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pekao Szczecin Open. Jewgienij Koroliew wygrał w wielkim finale

Krzysztof Dziedzic
Jewgienij Koroliew udowodnił, że siła w tenisie jest bardzo ważna. W Szczecinie dołożył do niej dokładność i został triumfatorem.
Jewgienij Koroliew udowodnił, że siła w tenisie jest bardzo ważna. W Szczecinie dołożył do niej dokładność i został triumfatorem. Fot. Andrzej Szkocki
Tradycje szczecińskiego turnieju zostały podtrzymane: znów nie wygrał Hiszpan i nie wygrał obrońca tytułu. Najlepszy okazał się Rosjanin Jewgienij Koroliew. W finale pokonał rozstawionego z nr. 2, ubiegłorocznego triumfatora, Francuza Florenta Serrę 6:4, 6:3.

W finale spotkali się dwaj gracze, którzy w minionym tygodniu imponowali silnymi uderzeniami z głębi kortu. Zawodnicy którzy mocno stawiali na wymuszanie błędów rywali. O ile jednak Serra stara się wygrywać piłki poprzez kilka mocnych uderzeń, o tyle Koroliew chciałby to uczynić poprzez, dwa, góra trzy "strzały".

I taki był też finał - kibice mieli problem z nadążeniem wzrokiem za pomykającą z jednej strony kortu na drugą piłką. Silne uderzenia i wyniszczające wymiany.

Spotkanie rozpoczęło się w zadziwiający sposób: od trzech przełamań serwisu. Koroliew prowadził wówczas 2:1 i dowiózł swa przewagę do końca, wygrywając własne gemy serwisowe. - Dziś jego forhand był za silny dla mnie - mówił po spotkaniu Serra.

W drugim secie Francuz też nie potrafił złamać Rosjanina. czekał na jego błędy z końcowej linii, ale się nie doczekał. Nie zmienił taktyki, nadal wdawał się w wymianę silnych uderzeń z końcowej linii i przegrał. W trakcie meczu wyrzucił czapkę, która chroniła go przed słońcem, ale zaraz potem wyrzucił trzy piłki na aut. W końcówce spotkania zmienił rakietę, lecz to też mu nie pomogło. I Koroliew po siedmiu latach został kolejnym rosyjskim triumfatorem szczecińskiego challengera (w 2002 roku triumfował Nikołaj Dawidienko).

- Fajnie, że na finał przyszło tyle osób (był nadkomplet - dop. red.) - mówił po turnieju Koroliew. - Przy takiej publiczności to nie tylko gra w tenisa, ale także zabawa.

W turnieju aktorów i artystów triumfował Jan Englert, który w finale pokonał Marcina Dańca 6:4, 6:4. A w deblowym memoriale Jacka Taczalskiego - wielkiego miłośnika szczecińskiego turnieju, dziennikarza "Głosu Szczecińskiego" - najlepszy okazał się brat Jacka, Wojciech Taczalski z "Kuriera Szczecińskiego", grający w parze z Sylwestrem Wasiakiem z Gazety Goleniowskiej, w przeszłości dziennikarzem "Głosu Szczecińskiego".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński