Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najpierw deszcz, potem zwierzyna

Grzegorz Drążek, 7 września 2006 r.
- W trzy noce straciliśmy zboże na czterech hektarach - żali się Aleksander Chudek ze Smogolic.
- W trzy noce straciliśmy zboże na czterech hektarach - żali się Aleksander Chudek ze Smogolic. Grzegorz Drążek
Rolnicy, którzy z powodu deszczu nie zdążyli skosić zboża i uprawy zniszczyła im zwierzyna, nie mają co liczyć na dodatkowe szacowanie szkód.

"Głos" odwiedził wczoraj Aleksander Chudek, rolnik z podstargardzkich Smogolic, który pomaga synowi prowadzić gospodarstwo. Jak mówi, przez deszcze stracił kilka tysięcy złotych.

Drugi raz nie mogą

U rolnika w Smogolicach szacowanie szkód było na początku sierpnia. Później spadł deszcz, rolnik nie skosił zboża, które zniszczyła okoliczna zwierzyna.

- Pogoda raptownie się załamała, po szacowaniu szkód zdążyliśmy wykosić tylko dwa hektary zboża - mówi Aleksander Chudek. - A zostały jeszcze cztery hektary. W 99 procentach zboże zostało tam zniszczone przez jelenie i dziki. W nadleśnictwie powiedzieli, że szacować szkód więcej w tym roku nie będą.

Jak tłumaczą przedstawiciele Nadleśnictwa Kliniska, nie mogą tego zrobić.

- Prawo jest takie, że zezwala raz w roku na szacowanie szkód na polach - tłumaczy Zbigniew Smoczek, leśniczy ds. łowieckich Nadleśnictwa Kliniska, który od 25 lat uczestniczy w szacowaniu szkód. - Trudno było przewidzieć, że po tak gorącym lipcu pogoda raptownie się załamie. My mamy obowiązek pojawić się na szacowanie szkód w terminie siedmiu dni od zarejestrowania zgłoszenia przez rolnika. Tak też zrobiliśmy w Smogolicach. Na ponowne szacowanie szkód nie pozwala nam prawo.

Rolnicy, którzy przez załamanie pogody nie zdążyli skosić zboża i mają dodatkowe szkody na polach, nic już w nadleśnictwie nie wskórają.

Stróż i ogrodzenie

Muszą więc liczyć się ze stratami finansowymi. Na hektarze może to być nawet tysiąc złotych.

- W okolicy Smogolic jest liczna zwierzyna, która niszczy uprawy - mówi Zbigniew Smoczek. - A rolnikom trudno wszystkiego upilnować, nawet psy boją się wchodzić w zboże, bo niewiele tam widzą i mogą zostać zaatakowane. Ale pomagamy rolnikom.

Leśniczy daje przykład pomocy dwóm rolnikom.

- Jednego rolnika mającego swoje pole pod samym lasem ogrodziliśmy - mówi Zbigniew Smoczek. - Nadleśnictwo za to zapłaciło, ale w zamian rolnik zgodził się przez dziesięć lat nie występować do nas o pieniądze za szkody. Ale tych szkód jak na razie nie ma, bo ogrodzenie powstrzymuje zwierzęta. Innemu rolnikowi pomogliśmy i wynajęliśmy stróża do pilnowania jego ziemniaków. Zboża nie da się upilnować, ale ziemniaki można. Od czasu jak jest tam stróż, to szkody się nie powiększyły.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński