Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nagrodziła ją sama królowa Szwecji. Rozmawiamy z pielęgniarką ze Szczecina

Anna Folkman
Miała być nauczycielką, potem dziennikarką. Dziś studiuje pielęgniarstwo, powołanie do tego zawodu odkryła w sobie niedawno. Pomaga seniorom i to dla nich wymyśliła coś za co nagrodziła ją królowa Szwecji. Aldona Reczek-Chachulska, laureatka II polskiej edycji Konkursu Queen Silvia Nursing Award o Nagrodę Pielęgniarską Królowej Sylwii

Od razu wiedziała pani, że chce zostać pielęgniarką?
Moja droga do pielęgniarstwa nie była taka prosta. Pochodzę z okolic Stargardu, ale na studia wyjechałam do Jeleniej Góry. Tylko, że nie były to studia pielęgniarskie a filologia polska. Chciałam zostać nauczycielką. Mówiąc w skrócie - po drugim roku studiów ta chęć przeszła mi, ale tak dziwnie było zrezygnować, więc dokończyłam edukację. Byłam na specjalności - dziennikarstwo i komunikacja społeczna i to mi się potem podobało bardziej niż bycie nauczycielką. Okazało się jednak, że więcej zajęć mieliśmy z zakresu pedagogiki i to mnie zniechęciło. Po jakimś czasie dziennikarstwo też mi przeszło, ale studia skończyłam. Później była krótka przerwa aż przyszedł moment, że razem z mężem postanowiliśmy wyjechać do Anglii. Pracowaliśmy tam jako opiekunowie osób starszych.

Mąż był pielęgniarzem?
Nie. Poznaliśmy się na studiach. On studiował filologię angielską. Potem pracował nawet przez jakiś czas jako nauczyciel, ale po tym doświadczeniu stwierdził, że to jednak nie to. Razem zatem szukaliśmy na siebie pomysłu. W Anglii pracowaliśmy na małej wyspie na południu. Bardzo nam się tam spodobało. Sama opieka nad osobami starszymi też była czymś w czym się sprawdzaliśmy. Zdobywaliśmy zatem doświadczenie, zaliczaliśmy kolejne szkolenia, na które wysyłał nas pracodawca, aż pewnego dnia padła propozycja, by ukończyć tam studia. My wiedzieliśmy jednak, że nie chcemy na dłużej zostać w Anglii. Oboje po trzydziestce z zupełnie nowym pomysłem na siebie staliśmy się więc studentami Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego.

W Anglii sprawdziła pani swoje predyspozycje. Zobaczyła, że opieka nad seniorami, to jest coś, co potrafi pani wykonywać z pasją. Jak te doświadczenia zderzyły się z twardą, książkową wiedzą na studiach w PUM?
Przyznam, że łatwo nie było. Byłam bardzo zaskoczona jak trudne są to studia. Anatomia, fizjologia, biochemia, to tylko niektóre przedmioty jakie muszą zaliczyć przyszłe pielęgniarki i pielęgniarze. Wszystko na zaawansowanym poziomie. Pierwszy tydzień studiów był dla mnie szokiem. Nie poddawałam się jednak i kiedy do tego doszły zajęcia praktyczne, byłam już pewna, że wreszcie w życiu dokonałam właściwego wyboru. Tak jest do dziś. Mam nadzieję, że razem z mężem zdobędziemy licencjat a później tytuł magistra pielęgniarstwa.

Co jest najtrudniejszego w tej pracy? Może ta obecna każdego dnia śmierć?
Jeżeli pracuje się z pacjentem, który ma 90 lat, to paradoksalnie łatwiej pogodzić się z jego stratą, mimo że na oddziale zdarza się to bardzo często. Dużo trudniej wytłumaczyć sobie śmierć dziecka, czy młodej osoby. Z uwagi na to, że dla większości naszych pacjentów to mogą być ostatnie chwile, każdego dnia trzeba przychodzić do pracy z pełną energią, życzliwością, szacunkiem do każdego, tak jakby miał to być ostatni dzień w życiu tej osoby.

Co jeśli chodzi o samą opiekę? Starsi pacjenci, to trudni pacjenci, często nieświadomi tego co robią.
Kiedy zna się mechanizm działania choroby np. demencji, wiadomo czego się spodziewać i łatwiej jest zapobiegać takim sytuacjom. Starsi pacjenci potrafią dokuczyć, być wulgarni, ale my doskonale wiemy, że to choroba przez nich przemawia. Nigdy nie miałam z tym problemu, żeby to zrozumieć, ale domyślam się jak trudne to jest dla bliskich chorej osoby, którzy takiej wiedzy nie mają.

Jak to się stało, że dostała pani nagrodę od szwedzkiej królowej?
Konkurs odbywa się w czterech krajach. Organizatorem jest Swedish Care International, polską edycją zajmuje się Medicover. W Polsce w tej edycji było ok. 400 zgłoszeń. Do Warszawy zaproszono sześciu finalistów. Kandydaci stawiali na nowe technologie, mieli pomysły na aplikacje, modernizacje sprzętów pomagających w opiece nad seniorami. O samym konkursie dowiedziałam się już na I roku studiów, ale wtedy się nie zgłosiłam. Zabrakło mi chyba wiary w siebie. Rok później przeczytałam o nim znowu i wtedy wysłałam swoje zgłoszenie. W konkursie mogą barć udział różne pomysły, idee, wynalazki. Wszystko ma jednak na celu pomoc seniorom, osobom chorym na demencję. Kiedyś wygrał np. pomysł stworzenia portalu dla seniorów, który spełnia ich marzenia. Ja wymyśliłam wydawałoby się rzecz banalną, ale jakże ważną - pudełko „Niezapominajkę”.

Jak wpadła pani na ten pomysł i czym jest owo pudełko?
Pomysł zrodził się w Anglii. Miałam tam pacjentkę, która cierpiała na głęboką demencję. Godzinami siedziała przy oknie, jej wzrok był nieobecny. Nie można było nawiązać z nią kontaktu. Któregoś dnia jej siostrzenica przyniosła płytę z muzyką z jej młodości. Włączyłyśmy ją i stało się coś niezwykłego - zaczęła się uśmiechać a potem wręcz się śmiała. Po raz pierwszy po wielu miesiącach. Jeśli ktoś wie, czym jest demencja, zdaje sobie sprawę, że to ogromny postęp. Wtedy pomyślałam, że dobrze gdyby każdy pacjent miał coś ze sobą, coś co kojarzy się z jego życiem. Może zdjęcia, może filmy, jakieś pamiątki... One służyłyby nie tylko, by wyrwać taką osobę z letargu, ale po to, by pomóc w kontakcie z nią, pomóc nawiązać rozmowę nawet przez bliskich, czy dowiedzieć się czegoś o tej osobie przez personel domu opieki, czy oddziału. Każdy nasz pacjent to też osoba z przeszłością, z dokonaniami, sukcesami, życiową historią. Starsze osoby wcale nie są jak dzieci. Bardzo nie lubię tego określenia. Oni nie są przecież czystą kartką, naiwną istotą zdaną na nas. Oni przecież mieli bogatsze życie od nas. Zostawili na świecie swój ślad, należy im się szacunek. W natłoku obowiązków zapomina się czasami o tym, ale też czasami trudno jest czegokolwiek się dowiedzieć. Jeśli nie ma bliskich tej osoby, którzy o niej opowiedzą, nic o niej nie wiemy. Pudełko mogłoby pomóc.

Jak panią nagrodzono za pomysł?
Główną nagrodą jest stypendium i staż w Polsce i w Szwecji. Gdybym jednak chciała taki staż odbyć np. w Berlinie, organizacja mnie poprze i pomoże. Ja wybieram się do Szwecji, ale dopiero w okolicach września. Na razie jest zbyt dużo nauki. Chciałabym też udać się na staż do domu opieki Józefina pod Warszawą. Jest on odznaczony certyfikatem i spełnia najwyższe standardy.

Co dalej z pudełkiem? ten pani pomysł zostanie wdrożony?
Tu właściwie chodzi o to, by propagować ideę, nie sprzedawać pudełka. Trzeba byłoby ją włączyć do schematu działania. Takie pudełko nie muszą robić bliscy, kiedy już ktoś zachoruje na demencję. Można przecież tworzyć je samemu dla siebie przez cała życie. To nie muszą być tylko pamiątki, ale też cenne informacje - to, że ktoś był miłośnikiem kolarstwa, że nie lubi zupy pomidorowej czy kocha zwierzęta. Przecież kiedyś wszyscy będziemy seniorami i nie wiemy jak będzie wyglądała nasza starość. Może takie pudełko pomoże nam kiedyś przeżyć starość. Chciałabym jednak, by taki zbiór pamiątek powstawał już w ramach procedury, by to była znana wszystkim - terapia przeszłością zamknięta w pudełku.

Teraz jest pani studentką, a co potem, co po skończeniu studiów?
Nie robię planów. Życie mnie tego nauczyło (śmiech). Wiem, że zostanę w zawodzie i zrobię wszystko, by ułatwiać życie seniorom, pomagać tym chorym i przekazywać wiedzę kolejnym opiekunom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński