Na listach odnalezionych fantów pojawiają się najróżniejsze przedmioty. Ostatnio na rewalskiej plaży była to saszetka z dokumentami i kluczykiem do ekskluzywnego samochodu.
- Przez megafon szukaliśmy właściciela. Kiedy potwierdziła się tożsamość mężczyzny, z ulgą oddaliśmy pakunek - opowiada Krzysztof Olkuszewski, szef rewalskich ratowników.
Jednak najwięcej zaskakujących "skarbów" pojawia się w biurach rzeczy znalezionych. Pomieszczenia takie działają przy starostwach powiatowych. Urzędnicy otwarcie przyznają, że przedmioty które do nich trafiają, potrafią wprawić w prawdziwe osłupienie.
Oprócz standardowych pozycji, jakimi są komórki i samochodowe kluczyki, ludzie przynoszą używaną bieliznę, sztuczne szczęki a nawet broń.
- W swoich zasobach mamy między innymi pneumatyczny karabinek. Ktoś znalazł go w Trzebiatowie. Zgodnie z prawem, musimy go przechowywać dwa lata. Jeśli właściciel się nie zgłosi, rzecz przechodzi na własność Skarbu Państwa - tłumaczy Ewa Szuster z wydziału spraw obywatelskich starostwa powiatowego w Gryficach.
Prawdziwy wysyp znalezionych rzeczy pojawia się jednak tuż po sezonie. Wówczas do biur rzeczy znalezionych trafia nawet używana bielizna.
- Nie każdą letnią zgubę możemy przyjąć. Prawo nie precyzuje wszystkiego, dlatego często sami decydujemy, co jesteśmy w stanie przechować. Do majtek nie będziemy przecież wzywać rzeczoznawcy - tłumaczą urzędnicy. Przyznają także, że wakacyjne znaleziska bardzo często przekazuje im policja. Mundurowi, choć potwierdzają, że w sezonie do komisariatów ludzie przynoszą naprawdę dziwne rzeczy, to zaznaczają, że nie wszystkie mogą trafić do biur rzeczy znalezionych.
- Niedawno jakaś kobieta przywiozła nam prywatnym samochodem własnoręcznie wykopany granat. To oczywiste, że znalezisko trafiło w ręce saperów a nie urzędników - opowiada st. sierż. Łukasz Famulski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.
Małgorzata Widurska ze świnoujskiego magistratu ma własne obserwacje. Według niej, w nadmorskim mieście po sezonie popularnym znaleziskiem są portfele.
- Niestety, zazwyczaj puste i ogołocone z kredytowych kart - mówi urzędniczka.
Podobnie jest w Kamieniu Pomorskim. - Ostatnio był u nas pan, który położył na dachu samochodu saszetkę z pieniędzmi i dokumentami. Zguby u nas nie znalazł. Sam później przyznał, że zgubiła go wakacyjna beztroska - mówi inspektor.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?