Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nadmorskie biura rzeczy znalezionych. Turyści gubią niemal wszystko

Agnieszka Grabarska [email protected]
Na plaży o poranku często można spotkać osoby szukające zgubionych rzeczy za pomocą tzw. "wykrywacza metalu".
Na plaży o poranku często można spotkać osoby szukające zgubionych rzeczy za pomocą tzw. "wykrywacza metalu". Fot. sxc.hu
Portfele, kluczyki do samochodu, karty kredytowe, sztuczna szczęka, a nawet używana bielizna i broń- takie przedmioty trafiają do nadmorskich biur rzeczy znalezionych. Pracownicy nadmorskich biur rzeczy znalezionych często wpadają w osłupienie.

Na listach odnalezionych fantów pojawiają się najróżniejsze przedmioty. Ostatnio na rewalskiej plaży była to saszetka z dokumentami i kluczykiem do ekskluzywnego samochodu.

- Przez megafon szukaliśmy właściciela. Kiedy potwierdziła się tożsamość mężczyzny, z ulgą oddaliśmy pakunek - opowiada Krzysztof Olkuszewski, szef rewalskich ratowników.

Jednak najwięcej zaskakujących "skarbów" pojawia się w biurach rzeczy znalezionych. Pomieszczenia takie działają przy starostwach powiatowych. Urzędnicy otwarcie przyznają, że przedmioty które do nich trafiają, potrafią wprawić w prawdziwe osłupienie.

Oprócz standardowych pozycji, jakimi są komórki i samochodowe kluczyki, ludzie przynoszą używaną bieliznę, sztuczne szczęki a nawet broń.

- W swoich zasobach mamy między innymi pneumatyczny karabinek. Ktoś znalazł go w Trzebiatowie. Zgodnie z prawem, musimy go przechowywać dwa lata. Jeśli właściciel się nie zgłosi, rzecz przechodzi na własność Skarbu Państwa - tłumaczy Ewa Szuster z wydziału spraw obywatelskich starostwa powiatowego w Gryficach.

Prawdziwy wysyp znalezionych rzeczy pojawia się jednak tuż po sezonie. Wówczas do biur rzeczy znalezionych trafia nawet używana bielizna.

- Nie każdą letnią zgubę możemy przyjąć. Prawo nie precyzuje wszystkiego, dlatego często sami decydujemy, co jesteśmy w stanie przechować. Do majtek nie będziemy przecież wzywać rzeczoznawcy - tłumaczą urzędnicy. Przyznają także, że wakacyjne znaleziska bardzo często przekazuje im policja. Mundurowi, choć potwierdzają, że w sezonie do komisariatów ludzie przynoszą naprawdę dziwne rzeczy, to zaznaczają, że nie wszystkie mogą trafić do biur rzeczy znalezionych.

- Niedawno jakaś kobieta przywiozła nam prywatnym samochodem własnoręcznie wykopany granat. To oczywiste, że znalezisko trafiło w ręce saperów a nie urzędników - opowiada st. sierż. Łukasz Famulski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.

Małgorzata Widurska ze świnoujskiego magistratu ma własne obserwacje. Według niej, w nadmorskim mieście po sezonie popularnym znaleziskiem są portfele.

- Niestety, zazwyczaj puste i ogołocone z kredytowych kart - mówi urzędniczka.

Podobnie jest w Kamieniu Pomorskim. - Ostatnio był u nas pan, który położył na dachu samochodu saszetkę z pieniędzmi i dokumentami. Zguby u nas nie znalazł. Sam później przyznał, że zgubiła go wakacyjna beztroska - mówi inspektor.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński