Ostatnia przegrana drużyny z Kalisza to bezpośredni pojedynek z Morzem. Od tego momentu - niczym za dotknięciem magicznej różdżki - goście sobotniego spotkania kroczyli od zwycięstwa do zwycięstwa. Czy rywal był słabszy, czy mocniejszy, magia wciąż obowiązywała. Dzięki tak skutecznej grze awansowali na drugie miejsce w tabeli i to oni byli faworytem rewanżowego meczu w Szczecinie.
Jednak podopieczni czarodzieja Michała Dolińskiego mieli tu inne plany. Hokus pokus, siatka kadabra i klątwa rzucona. Przyjezdni z Kalisza to bardzo młody zespół.
Oprócz młodzieńczej fantazji i powiewu świeżości wnoszą też zaskakujący spokój. Stąd właśnie seria siedmiu zwycięstw z rzędu. Jednak w meczu z Morzem coś pękło. Spokój zamienił się w błędy, i to w kluczowych momentach setów. Pierwsze dwie partie to seria wyrównanych zagrań, która rozstrzygała się w końcówkach.
A tu dużym spokojem wykazywali się gospodarze, którzy szanowali piłkę, ale nie bali się tez podejmować ryzyka. Michał Doliński korzystał z gry środkiem, nawet jeśli wynik był wyrównany. I na tym chyba polegała cała magia szczecinian.
Morze Bałtyk Szczecin - MKS Kalisz 3:0 (25:23, 25:23, 25:20)
Morze: Doliński, Jakowczyk, Malinowski, Gnatek, Tołoczko, Zabłocki, Słomka (l.) oraz Makar.
Więcej o tym spotkaniu w poniedziałkowym Głosie Szczecińskim.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?