Twierdzi, że dwa miesiące wcześniej zabił innego bezdomnego, a dwóch kolejnych chciał zabić, ale mu nie wyszło. "Mam uraz z dzieciństwa. Nie lubię brudnych i pijanych" powiedział przesłuchującym go policjantom zaraz po zbrodni na dworcu.
Ofiara 25-letniego Daniela W. znaleziona przy ul. Kolumba to 56-letni Jan B. Zmarł od uderzenia nożem zadanego w klatkę piersiową, wcześniej był duszony. Niewiele brakowało, by w tym samym czasie stracił życie inny bezdomny, który był wtedy na dworcu - to jego Daniel W. zaatakował w pierwszej kolejności. Przystawił mu nóż do gardła, włożył palce w oczy, po czym zostawił go na dworcu, by zająć się Janem B.
Mężczyznę z nożem schwytano w taksówce, krótko po zabójstwie.
Przesłuchujący go policjanci ze służb kryminalnych przeżyli szok, gdy podejrzany sam z siebie, niczym nieprzymuszony, zaczął wyjawiać im makabryczne szczegóły innych zbrodni, które - jak twierdził - dokonał kilka tygodni wcześniej.
Przyznający się do seryjnych zbrodni Daniel W. pochodzi ze Szczecina, z tzw. normalnej rodziny. Ma młodszego brata, pracującą za granicą matkę i nie karanego ojca. W rodzinnym domu nie było przemocy, brudnych i pijanych.
Więcej w papierowym wydaniu "Głosu".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?