MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Monika Stachowska: "Następne marzenie to medal mistrzostw Polski"

Paweł Pązik
Monika Stachowska (z piłką), obok inna reprezentantka Polski, Karolina Semeniuk-Olchawa z Zagłębia Lubin.
Monika Stachowska (z piłką), obok inna reprezentantka Polski, Karolina Semeniuk-Olchawa z Zagłębia Lubin. Andrzej Szkocki
- Kiedy wygrałyśmy z Rumunią i zdałyśmy sobie sprawę, że dalej jesteśmy w grze i możemy wygrać z Francją. W nas były takie emocje, że nie mogłyśmy zasnąć, udało się dopiero o czwartej nad ranem - wspomina Monika Stachowska, obrotowa Pogoni Baltica Szczecin, jeden z zapadających w pamięć momentów mistrzostw świata w Serbii.

- Przed wyjazdem na MŚ mówiłaś, że chcecie zostać tam jak najdłużej. Graliście aż do ostatniego dnia o medal...

- Przed wyjazdem na taką imprezę trzeba sobie założyć, że trzeba tam zostać jak najdłużej. Ale my same byłyśmy zaskoczone, że udało się nam się dojść tak daleko. Wszystkie jesteśmy skromnymi osobami i to dla nas był szok, radość, ciężko to opisać słowami, bo to było przeżycie niesamowite.

- Trudno wrócić do ligowego grania?

- To z pewnością inne uczucie, ale szybciutko trzeba się przestawić. Mistrzostwa minęły, rok 2013 minął, zaczął się kolejny i chcę zrealizować swoje kolejne marzenie: zdobyć medal w ligowej rywalizacji. Stawka jest wyrównana, ale to wcale nie jest niemożliwe. Ostatnio moje sportowe marzenia fantastycznie się spełniają, mam nadzieję, że teraz też tak będzie.

- Jak się gra przy 20 tys. kibiców?

- To coś niesamowitego, uwielbiam taką atmosferę. Wyobrażam sobie, że ci wszyscy ludzie nie przyszli dla Serbii, tylko dla Polski. Po plecach przechodzą ciarki, takie coś zdarza się tylko kilka razy w trakcie kariery.

- W Szczecinie hala mniejsza, ale fani dopisali na meczu z KPR Jelenia Góra.

- Trybuny były pełne, panowała znakomita atmosfera, ja to bardzo lubię. Ta hala jest mała i stara, ale wytwarza się klimat, która nas napędza, kibice fani są naszym ósmym zawodnikiem.

- Jako zawodniczka czwartej drużyny świata czujesz dodatkową presję?

- Z zewnątrz nie odczuwam presji, sama sobie ją nakładam. Moim obowiązkiem jest tak grać, aby nikomu do głowy nie przyszło, że ja tam byłam przez przypadek.

- Moment z mistrzostw, który zapamiętasz do końca życia?

- Kiedy wygrałyśmy z Rumunią i zdałyśmy sobie sprawę, że dalej jesteśmy w grze i możemy wygrać z Francją. W nas były takie emocje, że nie mogłyśmy zasnąć, udało się dopiero o czwartej nad ranem, a przecież następnego dnia czekał nas normalny dzień treningowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński