Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mistrzowie Polski z pasji - rozmowa z zawodnikiem Arkonii - Robertem Sekułą

Marcin Dworzyński
Robert Sekuła, kapitan mistrza Polski
Robert Sekuła, kapitan mistrza Polski
Szczecin posiada zespół, który jest aktualnym mistrzem Polski w sportach zespołowych. Waterpoliści Arkonii Szczecin tydzień temu sięgnęli po 16. tytuł. Mistrz jakby nieznany, a przecież decyduje o obliczu reprezentacji.

Szczeciński deptak jaki by nie był, stał się miejscem spotkań młodych ludzi. Z reguły kiedy podczas wspólnego przesiadywania nadchodzi moment rozluźnienia, zdarza się słyszeć znane przyśpiewki: "Nic się nie stało", "Pogoń Szczecin" lub te rozpoczynające się od PZPN... Pewnego wieczoru niosły się głosy - Arkonia Szczecin.
- To chyba byliśmy my - lekko zmieszany przyznaje Robert Sekuła - reprezentant Polski, kapitan i trener aktualnego mistrza Polski w piłkę wodną.

W przypadku zdobycia mistrzostwa obiecał, że zabierze wszystkich na piwo i... słowa musiał dotrzymać. Arkonia w dwóch ostatnich meczach sezonu najpierw pokonała ŁSTW Łódź 8:4 by drugiego dnia nieznacznie ulec łodzianom 10:11. To wystarczyło, do tytułu mistrzowskiego w piłce wodnej. Dyscyplinie niszowej, traktowanej po macoszemu. Widać, że szczecinianie po wybudowaniu pływalni i rozegraniu na nim meczów reprezentacji próbują się z nią zapoznać.

Trzy lata niedosytu

A czy miasto ma świadomość, że posiada mistrza Polski?
- Teraz będziemy mieli okazję zobaczyć, jak mistrz będzie traktowany. Przez ostatnie trzy lata zajmowaliśmy drugie miejsce więc, mógł być lekki niedosyt - mówi Sekuła.
Tytuł mistrzowski, to także dodatkowy pretekst oraz mocniejsza karta w ręku podczas spotkań z potencjalnymi sponsorami.
Zespołowi powinno łatwiej się rozmawiać w urzędzie miasta i podczas negocjacji ze sponsorami. Tych na razie nie wielu, a dokładnie jeden - Multiprojekt.
Sekuła ma świadomość, że jego dyscyplina nie jest popularna, jednak z roku na rok w działalności zespołu widać postępy. Przykładem mogą być bramki, które... już nie pękają po rzutach zawodników. Tutaj należą się podziękowania dla MOSRiRu, bo zespół na warunki treningowe narzekać nie może.
Piłkarze nożni i waterpoliści Arkonii otrzymują osobne pieniądze z puli promocyjnej miasta. W tamtym roku było to ok. 50 tys. złotych. Odliczając od tego podatek, pozwoliło to opłacić start w rozgrywkach i związane z tym wyjazdy. Pozostała kwota została przeznaczona na sprzęt. W związku z tym klub może na biedę nie narzeka, ale wypadałoby za mistrzowski owoc jego pracy nagrodzić.
- Nie mamy co się porównywać z piłkarzami. Chociaż jesteśmy mistrzami, a oni grają w czwartej lidze, to mamy świadomość jaka jest różnica w zainteresowaniu tymi dyscyplinami.

Hobbystyczne mistrzostwo

Z gry w waterpolo na polskiej arenie drzewa się nie posadzi. Urząd Miasta dla zawodników do 23 roku życia, którzy występują w reprezentacji przyznaje stypendia w granicach 300-500 złotych. Pozostali otrzymują skromne stypendia z klubu, 80-200 zł. Można więc powiedzieć, że mistrzami zostali hobbyści, bo do swojej pasji zmuszeni są nie raz dokładać.
Niektórzy zawodnicy kończą studia i będą musieli zadbać o swoje finanse. Może wtedy pojawić się problem kadrowy i treningowy. W pierwszym zespole znajduje się trzech juniorów starszych i jeden młodszy. Kilku kolejnych ociera się o grę w seniorskim zespole.
- Dysponuję dobrym szerokim składem. Kadra liczy 17 zawodników. Kiedy do wody wskakują rezerwowi, nie są osłabieniem drużyny - mówi kapitan zespołu.
Trenują od poniedziałku do piątku po dwie godziny dziennie. Idealnym rozkładem treningowym byłoby jedenaście jednostek w tygodniu, ale wiadomo, że na przeszkodzie stoją obowiązki zawodowe lub studia.

Wigilijne pojednanie

Co ciekawe, występy pod wspólnym szyldem Arkonii paradoksalnie do niedawna różniły piłkarzy i waterpolistów.
- Może to nie był konflikt, ale między nami był pewien niesmak. Delikatnie mówiąc nie darzyliśmy się sympatią - mówi Sekuła.
Dwa lata temu obecny prezes Gliwa stwierdził, że czas się spotkać i zorganizował wspólną wigilię klubową.
Okazało się, że konflikt był wyolbrzymiony. Wszyscy się dogadali i po tym spotkaniu powstała nawet sympatia między nami. Od tego momentu widać, że mimo różnych sekcji, zawodnicy reprezentują ten sam klub. Zawodnicy ubrani są w te same dresy. Dzięki temu młodsi zawodnicy, mogą utożsamiać się z zespołem.
Sekuła znów powtarza: - Nie możemy porównywać naszych zespołów poprzez to w jakiej lidze grają. Liczy się wykonywana praca.
Grającym trenerem jest od dwóch lat. Mistrzostwo miało zostać wywalczone już w tamtym roku, ale jak przyznaje, zabrakło trochę czasu. Przegrali wtedy gorszym bilansem bramek z łódzkim zespołem.
Chociaż możemy się czepiać różnych aspektów basenu Floating Arena, to jego budowa była bodźcem rozwojowym szczególnie pod względem sportowym. Przekłada się to także na rosnącą popularność. Spotkania ogląda coraz więcej osób. Przychodzą nowi kibice, którzy dopiero poznają dyscyplinę.

Waterpolizacja regionu

W regionie powstają nowe kluby. W Gryfinie, Policach, drugi szczeciński - CKS Orka. W Goleniowie są już w trakcie załatwiania bramek. Potrzeba jeszcze tylko osoby, która odpowiednio tym pokieruje.
- Po cichu mam nadzieję, że uda się wprowadzić w życie koncepcję Arkonii jako klubu, który będzie bazował na zdolnej młodzieży z okolicznych klubów. Staramy im się pomagać jak możemy. Przykładowo koszt piłki to 200 złotych. Na trening potrzeba ich około 10. Przekazujemy również czepki i inne niezbędne rzeczy.
Także w Polsce tworzy się coraz więcej klubów. W tym roku w młodzikach wystartowało 12 drużyn, a rok temu nawet 17. Spadek spowodowany jest względami finansowymi. Niektóre zespoły tworzą roczniki tylko co dwa lata. W Warszawie utworzono kilka klubików, które mają własną miniligę. Był pomysł, by i u nas wspólnie z Gorzowem taką ligę rozgrywać. Miało w niej wystartować pięć zespołów ale zabrakło zdecydowanej osoby, które wzięłaby to w swoje ręce.
- Moim marzeniem jest 10. zespołowa liga, która będzie grała systemem mecz i rewanż. Wydłuży to nasze rozgrywki. Teraz gramy pół roku, a drugie pół jest traktowane raczej jako zabawa z piłką - mówi Sekuła.
W jaki sposób miasto chce promować swoją trochę niedocenioną perełkę?

Na Euro przez Szczecin

Wiemy, że włodarze miasta mają chrapkę na jak największą ilość spotkań reprezentacji. Niedługo ruszą eliminacje do mistrzostw Europy, gdzie w grupie zagramy ze Słowacją, Holandią i Danią. Na jesień dwukrotnie zagramy u siebie. Czyli? - Miejmy nadzieję, że właśnie w Szczecinie, chociaż inne miasta m.in. Poznań także będą chciały cos uszczknąć.
Do mistrzostw w których zagra 16 reprezentacji, z naszej grupy awansują dwa zespoły. Z Danią w Szczecinie już wygraliśmy. Jeśli Słowacy i Holendrzy odmłodzą zespołu, co jest bardzo prawdopodobne, mamy szansę na historyczny awans. Sekuła twierdzi, że jesteśmy obecnie w granicach 18-20 miejsca w Europie, więc taki awans byłby sporym skokiem dla naszej reprezentacji.
W środę szóstka arkończyków udała się na obóz do Gruzji. Połowę narodowego zespołu utworzą szczecińscy zawodnicy. Wzmocnią ją także grający w zagranicznych zespołach Wojciech Leszek, Michał Diakonów, Bartosz Łuczak, Jan Bakulo. Dwaj pierwsi pomogli Arkonii w decydującym o mistrzostwie spotkanie. (Ich liga zakończyła się wcześniej).
Przed Arkonią szansa na grę w Lidze Mistrzów. Niestety tylko iluzoryczna. W grupie kwalifikacyjnej wystąpi sześć zespołów, które poziomem znacznie przewyższają nasz zespół. Szczecinianie jednak powalczą, a jeśli się nie uda, spróbują swoich sił w rozgrywkach Pucharu LEN (drugi szczebel jeśli chodzi o prestiż w Europie).

Olisadebe w basenie

Aby podnieść poziom reprezentacji może warto by zawodników naturalizować?
- Ciężko kogoś namówić, jeśli nie dostajemy za grę w kadrze pieniędzy, a często do tych występów dokładamy. Polskie korzenie ma m.in. Łukasz Kieloch, który grając z reprezentacją Niemiec na Igrzyskach w Atenach zajął piąte miejsce. Teraz występuje w Szwajcarii, ma 36 lat i mógłby dla nas zagrać (umożliwiają to przepisy, zakładające rok absencji). Podobnie jak Marek Dębski, który jest trenerem kadry juniorów Niemiec i jednocześnie czynnym zawodnikiem.
Sekuła przez trzy lata występował na Słowacji i pół roku we Francji. Tam miał zapewnione dobre warunki, ale...
- Wiecznie bym nie grał. Wybrałem przyszłość bardziej realną i wróciłem do Szczecina, by zostać nauczycielem - wyjaśnia.
Trzy godziny przed spotkaniem ze mną, został nauczycielem kontraktowym. Ma dopiero 26 lat i skupia się na budowaniu piłki wodnej w regionie. Chce pomóc w naborze adeptów.
- Dzieciaków trzeba zachęcić, wyjść z propozycją przede wszystkim do rodziców. Nie można mówić jednak tylko o mnie, bo są ludzie, którzy mnie wspomagają, jak np. trener Krzysztof Biegała. Dzięki takim ludziom jak on i przy udziale innych, jesteśmy w stanie coś zrobić. Będę spełniony kiedy jako zawodnik pojadę na mistrzostw Europy. To będzie dla nas duże wyzwanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński