Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Wiśniewski: Moje 5 minut minęło

Urszula Krutul
Rozmowa z Michałem Wiśniewskim, wokalistą, liderem grupy Ich Troje, o tym, że muzyka, pieniądze i poker nie są w życiu najważniejsze.

- Wydalicie płytę, ale coś nie słychać o was w mediach.

- Nie staramy się być w każdej uliczce. To jest konsekwencją tego, że zespół Ich Troje ma dość intensywny sezon za sobą. Każdy z nas szuka nowych wyzwań. Dla mnie takim wyzwaniem było ostatnio latanie. Robimy swoje, reprezentując niezmieniony poziom. Nie mogę już być idolem nastolatek. Może minęło już moje 5 minut? Dziękuję za to, co miałem. Sprzedałem najwięcej płyt w kraju, spełniłem się.

- Jaka jest recepta na sukces?

- Nie ma na to recepty. Trzeba być sobą i być konsekwentnym w tym, co się robi.

- Co jest w życiu najważniejsze?

- Muzykę postawiłbym na jednym z ostatnich miejsc. Na szczycie listy są dzieci i rodzina. I miłość. Na samym końcu, gdyby człowiek wszystko stracił - to rodzina, szczęście i dzieci pozostaną. Jeżeli wszystko inne, co człowiek ma, jest fałszywe, to lepiej, żeby tego nie było.

- A pasja?

- Pasja jest najważniejsza z tych mniej ważnych rzeczy, jak na przykład muzyka. Muzyka jest po części pasją - przynajmniej w moim przypadku. Teraz kolejną nową pasją, po muzyce i lotnictwie, stał się dla mnie poker. To przede wszystkim gra umysłowa. Udało mi się zarazić tym żonę. Teraz razem gramy. Poker sportowy różni się od tego kojarzonego z Dzikim Zachodem. Przy stołach się nie pali, nie leżą pistolety. Poker sportowy, to bardzo fajna forma rozrywki, którą polecam. Porównywalna do brydża i szachów.

- Jak - pokera nie licząc - relaksuje się Michał Wiśniewski?

- Cała reszta, to dzieci i rodzina.

- W jednym z wywiadów powiedziałeś, że jesteś "kurem domowym".

- Cieszę się bardzo, że mogę tym kurem być. Może niewielu mi uwierzy, ale nie chce mi się tracić czasu i zdrowia na udowadnianie, że pewne wartości stały się dla mnie oczywiste. Kiedy wszyscy poznawali Michała Wiśniewskiego, będącego na szczycie popularności, twierdzili, że byłem skandalistą. Nigdy nie byłem. Robiono ze mnie skandalistę, bo miałem czerwone oczy, zielone włosy i piercing. A ja żadnego skandalu nie zrobiłem! Czekam zawsze na przykłady, ale jakoś nikt nie potrafi ich wymienić. Jedynym skandalem, jakiego się dopuściłem, był wielki sukces komercyjny. Ale to przychodzi samo. Nie mogę nawet powiedzieć, że na to zapracowałem. Po prostu wszystko, co robię, staram się robić dobrze. I tyle.

- Męczy Cię etykietka skandalisty.

- Męczy, może nawet przeszkadza. Ale co mam z tym zrobić? Jestem ojcem czwórki dzieci. Najmłodsze zaczęło chodzić, pierwsze idzie do szkoły. To jest to, czym żyję. Nie ma miejsca na chociażby gram skandalu w moim życiu. Jestem osobą, która zawsze mówiła to, co myśli. Więc jeśli powiedziałem kiedyś coś, co kogoś uraziło, dotknęło lub w jakikolwiek sposób zwróciło jego uwagę, to przykro mi. Ale chyba nie mam sobie tak naprawdę nic do zarzucenia. Bo jeśli kogoś uraziłem, to było to jego subiektywne odczucie. Nawet ja mam granice. Jeśli nie przepadam za prezydentem, to od małego dupka bym go nie wyzwał. Bo to jest prezydent. Nigdy nie starałem się robić czegoś na siłę. Widać to było w programie "Jestem jaki jestem" - który mogła obserwować cała Polska. Etykieta przeszkadza, ale ja jej nie jestem w stanie zmienić. Bo i tak nikt mnie nie będzie słuchał. Prawda to jedno, a Pudelek (plotkarski serwis internetowy - dop. red.) to drugie. Było kiedyś powiedziane, że zdradziłem żonę i wyrzuciłem ją z domu. To nieważne, że to była plotka a prawda teraz, po latach, wyszła na jaw. To jest nieistotne. Tak wiele osób sobie zanotowało i cześć. Oni nie chcą teraz słuchać, a ja tym bardziej nie mam zamiaru się tłumaczyć.

- Wspomniałeś o programie "Jestem jaki jestem". Dlaczego zdecydowałeś się wziąć w nim udział?

- Bo media i tak były wszędzie wokół mnie. Więc czemu nie wpuścić ich w życie na moich warunkach i za pieniądze? Nigdy nie wstydziłem się, że zrobiłem to dla pieniędzy. I miałem nad tym jakąś kontrolę. Jak to mówi sławetne przysłowie ze sławetnego filmu: pieniądze szczęścia nie dają, ale wszystko bez pieniędzy to też wielki ch... Mam nadzieję, że to nie zostanie odebrane jako skandal, bo taka jest prawda. Nie jesteśmy mnichami, chcemy pójść na imprezę, chcemy się napić, zjeść. Kupić coś narzeczonej, dziewczynie czy żonie. A to wszystko kosztuje. Dzięki Bogu, nie trzeba płacić w naturze.

- Jaki naprawdę jest Michał Wiśniewski?

- Jestem jaki jestem. Nie mnie oceniać, jaki jest Michał Wiśniewski. Pewnie popełniłem niejeden błąd. Ale kto żyje bez błędów?

- Przyznajesz się do swoich błędów?

- Przyznaję się. Kto nie popełnił błędu, niech pierwszy rzuci kamieniem. W moim życiu błędów jest cała masa. I pewnie jeszcze niejeden popełnię. Jestem tylko człowiekiem.

- Czym żyje Michał Wiśniewski?

- Generalnie żyję rodziną, w związku z czym wszystkie plany są z nią związane. A jeżeli chodzi o życie zawodowe, to się nigdy nie wstydziłem tego, co robię. Bo robię to dobrze. Oczywiście nie każdemu musi się to podobać. Dzięki Bogu mamy różne gusta i każdy ma prawo wyboru.

- Czego jest za dużo na naszym rynku muzycznym?

- Narzekania. Każdy narzeka, że piraci, że płyty są za drogie. A sama branża się w te g... wpuściła. To, że zagraliśmy trasy z Radiem Zet, z RMF czy Latem z Radiem, trasy, na które wstęp był za darmo, doprowadziło do tego, że nie możemy sprzedać biletów po 20 zł. Dlatego jak przyjeżdża Depeche Mode, to ma sprzedanych 50 tysięcy biletów, a my nie potrafimy sprzedać sali na 200 osób. Polacy są malkontentami tak dla zasady. Jesteśmy strasznie zazdrośni, też nie wiadomo o co. Ale z drugiej strony, nasza scena muzyczna idzie chyba w dobrym kierunku. Weźmy na przykład taką Marysię Peszek. Sam nie przepadam za tego typu muzyką, ale bardzo się cieszę, że znajduje swojego słuchacza. Wszystko jest dla ludzi. Każdy ma pomysł na siebie. Coraz więcej gatunków muzycznych ma szansę na byt. Kiedyś pamiętam jak w Białymstoku Radio Akadera było jedną z nielicznych stacji, która grała naszą muzykę. Teraz już tak nie jest.

- Zobaczymy Cię w programach typu "Taniec z gwiazdami"?

- Nie. Ja się do tego generalnie nie nadaję. To jest coś, czego nie potrafię. Może mógłbym się nauczyć, ale to nie jest moją pasją. Wolę grać w pokera.

- Czego można Ci życzyć?

- Wszystko mam. Mam rodzinę i niczego więcej nie chcę. Jestem szczęśliwy. Może tylko przydałoby się, żebym mniej ładował się w kłopoty, ale to jest chyba wpisane w moje życie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński