Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mąż podejrzany o zabicie żony

Mariusz Parkitny
Policjanci działali szybko i sprawnie. Zatrzymali Ireneusza J. w niewielkiej miejscowości, ponad sto kilometrów od Szczecina.
Policjanci działali szybko i sprawnie. Zatrzymali Ireneusza J. w niewielkiej miejscowości, ponad sto kilometrów od Szczecina. Marcin Bielecki
Mąż podejrzany o zabójstwo zmasakrowane ciało zamknął w tapczanie i uciekł z dziećmi.

W nocy został zatrzymany. Do tragedii doszło w mieszkaniu przy ul. Boguchwały w Szczecinie. Według wstępnych ustaleń 32-letnia Edyta J. zginęła już w nocy poniedziałku na wtorek. Od tego czasu szukała ją rodzina.

Z naszych informacji wynika, że sprawca użył noża i tłuczka do mięsa. Kobieta ma zmasakrowaną twarz i liczne ślady ciosów na klatce piersiowej. W poniedziałek odbędzie się sekcja zwłok.

Rodzina jak inne

35-letniego Ireneusza J. zatrzymano w Czaplinku. Przyjechał tam z dziećmi. Tam jest zameldowany. Był pod wpływem narkotyków. Przyznał się do winy. Udało nam się poznać kulisy tej zbrodni.

Ponad cztery lata temu wynajęli mieszkanie przy ul. Boguchwały. Edyta J. nie pracowała zawodowo. Zajmowała się dziećmi; dwójką synów i córką. Najstarsze dziecko ma 11 lat. Najmłodsze trzy.

- Pamiętam jak się wprowadzali, to ona była w ciąży z tym najmłodszym. To była zwyczajna rodzina. Grzeczni, uczynni. Nie widziałam, żeby się kłócili. Czasem słyszałam krzyki dzieci, ale podczas zabawy to normalne - mówi jedna z sąsiadek.

- Ostatnio rzadko bywali razem, bo on pracował za granicą - dodaje inna lokatorka.
Jak ustaliliśmy Ireneusz J. pracował w Danii. Wrócił kilka tygodni temu. Według sąsiadów nic nie wskazywało, że dojdzie do tragedii.

- Przychodziły do nich koleżanki ze swoimi dziećmi. Bawiły się razem. Nic szczególnego się nie działo - opowiadają sąsiedzi.

Schował ciało w tapczanie

Że coś nie jest w porządku zauważył brat Edyty J. Czasem nocował u siostry i szwagra. Od poniedziałku nie mógł się do niej dodzwonić. W środę zawiadomił policję. Początkowo nic nie wskazywało, że doszło do tragedii. W mieszkaniu ciała nie znaleziono. Według naszych ustaleń odkryła je przypadkowo sąsiadka, która weszła z bratem Edyty J. do mieszkania. Gdy podniosła tapczan zauważyła wystający kawałek nogi kobiety. Prawdopodobnie z powodu otwartego okna i przeciągu nie doszło do błyskawicznego rozkładu ciała i fetoru.

- Na razie nie wykluczamy żadnego z motywów zbrodni - mówi podkom. Katarzyna Legan ze szczecińskiej policji.

Jednak najbardziej prawdopodobna wersja to zazdrość. Policja ma podobno zeznania osób, które twierdzą, że między małżonkami dochodziło ostatnio do kłótni.
Trójką dzieci zajęła się rodzina ofiary. Dzisiaj Ireneusza J. przesłuchają prokuratorzy. Po południu może być gotowy wniosek o areszt. Grozi mu dożywocie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński