Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Matka pójdzie pod sąd

Piotr Landowski
Pani Halina głównie z myślą o dzieciach zdecydowała się na protest w gabinecie burmistrza. Teraz może za to zapłacić bardzo wysoką cenę.
Pani Halina głównie z myślą o dzieciach zdecydowała się na protest w gabinecie burmistrza. Teraz może za to zapłacić bardzo wysoką cenę. Marcin Bielecki
Kobieta, która przykuła się do kaloryfera w gabinecie burmistrza Polic wkrótce stanie przed szczecińskim sądem rodzinnym. Wytoczono jej sprawę o ograniczenie praw rodzicielskich.

Kobiecie - samotnej matce - gmina Police od kilku lat odmawiała przydziału mieszkania komunalnego. Zajściu w gabinecie burmistrza przypatrywały się dzieci.
Halinie W. grozi ograniczenie prawa do wychowywania 14-letniego Marcina i 6-letniego Filipa. Najstarszy syn pani Haliny jest pełnoletni.
Rozprawę wyznaczono na 11 kwietnia. Niemal pół roku wcześniej, 15 października rano pani W. weszła do gabinetu burmistrza Polic. Spytała, czy może jej poświęcić kilka minut, wyciągnęła łańcuch, przepasała się nim wpół a następnie przykuła do kaloryfera. Zdecydowała się na to po kolejnej odmowie przyznania jej mieszkania gminnego. O lokal starała się od kilku lat. Często w tej sprawie gościła w polickim urzędzie gminy. Nigdy jednak nie zakwalifikowała się nawet na listę osób, oczekujących na przydział mieszkania komunalnego. Pomimo namów polickich urzędników, pani Halina nie opuściła gabinetu. Na prośbę burmistrza do urzędu przyjechali policjanci i odkuli kobietę. Doszło do niewielkiej szamotaniny.
Przez cały czas w urzędzie były dzieci pani Haliny. Najmłodszy syn towarzyszył matce w gabinecie burmistrza.
- Prosiłam chłopców, by ze mną nie szli - mówi dziś pani Halina. - Nie chcieli słuchać. Uparli się, że będą ze mną. Mieli być pod opieką najstarszego, ale w tych emocjach nie udało mu się zapanować nad braćmi.

Co oznacza ograniczenie praw

Co oznacza ograniczenie praw

W drastycznych przypadkach, w sprawach o ograniczenie władzy rodzicielskiej sąd może zdecydować o umieszczeniu dziecka w placówce opiekuńczej lub rodzinie zastępczej. Najczęściej jednak rodzice poddani są kontroli kuratora. Dziecko pozostaje w domu i rodzice mogą podejmować decyzje w najważniejszych dla niego sprawach np. zdrowia czy kształcenia. Sąd zobowiązuje rodziców bądź dzieci do określonych zachowań. Rolą kuratora jest dopilnowanie, czy nakaz ten jest przestrzegany. Sprawdza, czy dziecko chodzi do szkoły, czy rodzice interesują się tym co robi, czy utrzymują kontakty ze szkołą. Jeśli kurator uzna, że rodzice wywiązują się ze swych obowiązków, można im przywrócić pełnię praw do opieki nad dzieckiem.

Policja sporządziła notatkę z zajścia. Pismo trafiło do sądu rodzinnego.
- To, co wydarzyło się w gabinecie burmistrza na pewno nie było wychowawcze, postępowanie matki było naganne - mówi mł. insp. Stanisław Moneta, komendant powiatowy policji w Policach. - Nie wnioskowaliśmy jednak o ograniczenie praw rodzicielskich. Sporządziliśmy tylko notatkę służbową. W każdym przypadku, gdy interweniujemy a w sprawie występują nieletni, mamy obowiązek powiadomić sąd. Od jego oceny zależy, jak sprawa jest prowadzona.
Przewodnicząca Wydziału Rodziny i Nieletnich Sądu Rejonowego w Szczecinie nie zezwoliła nam na przejrzenie akt sprawy. Nie dowiedzieliśmy się kto wystąpił z wnioskiem o ograniczenie praw.
- Ograniczenie praw do opieki dotyka tych rodziców, których dzieci wchodzą w konflikt z prawem a dorośli nie mogą temu zapobiec - mówi kom. Katarzyna Figura, specjalista ds. nieletnich Wydziału Prewencji Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.
Żadna z tych okoliczności nie dotyczy pani Haliny W. Matka pracuje. Otrzymuje też alimenty i zasiłek z Ośrodka Pomocy Społecznej. Wynajmuje mieszkanie. Do sposobu wychowania przez nią dzieci nigdy nie zgłaszano uwag. Dobrą opinię wystawia matce komendant polickiej policji, kierowniczka Ośrodka Pomocy Społecznej i komisarz Figura.
- Każde zawiadomienie, które wpływa do sądu musi być sprawdzone. Częścią procedury jest wywiad środowiskowy - mówi Elżbieta Sobolewska, kurator sądowy prowadząca sprawę. - To, że sąd wszczął postępowanie nie znaczy, że matce ograniczone zostaną prawa rodzicielskie.
- Do urzędu poszłam nie po to, by dostać mieszkanie, lecz dlatego by zwrócić uwagę na mój problem, by spróbować poruszyć urzędników, zwrócić uwagę na ich bezduszność - mówi pani Halina W. - Teraz też spotykam się z bezdusznością. Nikomu z zajmujących się moją sprawą nie przyszło do głowy, że ograniczenie mi praw rodzicielskich to jakieś szaleństwo. W całej sprawie najbardziej cierpią moje dzieci.

Lidia Dzwinka, rzecznik praw dziecka szczecińskiego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci

- Aby pozbawić rodziców części praw do wychowania dzieci musi być mocny powód. Mówiąc najogólniej w rodzinie musi się dziać źle: dzieci są bite, poniżane, głodne, nie chodzą do szkoły. W całej sprawie nie widzę troski o dobro dzieci. Pani W. nie jest złą matką. Jedynym problemem tej rodziny jest brak własnego mieszkania. Ale to nie powód, by wnioskować do sądu o ograniczenie władzy rodzicielskiej. Według mnie sprawa powinna się skończyć na sporządzeniu notatki o zajściu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński