Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Majcherek: Nad Szczecinem wisi klątwa kontuzji

Przemysław Sierakowski
Maciej Majcherek (z lewej) nie zagra do końca bieżącego sezonu.
Maciej Majcherek (z lewej) nie zagra do końca bieżącego sezonu. Sebastian Wołosz
Maciej Majcherek, szczecinianin, kapitan King Wilków Morskich, opowiada nam o swojej kontuzji

Kontuzje, to klątwa, która nad Szczecinem i koszykarzami stąd, wisi od kilku sezonów. W tym sezonie urazy również prześladują was niemiłosiernie…

Faktycznie, tak jest od kilku lat. Nie wiem, z czego to wynika, jest jakiś problem. Może faktycznie istnieje jakaś klątwa. Zawsze jest tak, że kilku zawodników wypada z powodu kontuzji.

Teraz klątwa dopadła również ciebie. Po raz kolejny na przestrzeni kilku ostatnich sezonów zmagasz się z ciężkim urazem.

Coś w tym jest. W pierwszej lidze miałem problem z plecami, później przytrafił się uraz kolana i dalej się jakoś posypało. Na szczęście tamte kontuzje udało mi się wyleczyć w pełni.

Czujesz się przez taki obrót spraw podłamany?

Na pewno jest to w pewnym stopniu załamanie. To nie jest kontuzja, którą uda się wyleczyć w ciągu dwóch lub trzech tygodni. Dla mnie kończy się już praktycznie cały sezon. Jedyną szansą na powrót są kolejne rozgrywki. Wszystko zależy od klubu, czy nadal w nim będą mnie chcieli. Ja na pewno będę robił wszystko, by tak się stało.

Życie sportowca po ciężkim urazie zmienia się o 180 stopni. Ty kilka razy byłeś już w takiej sytuacji. Jak sobie z tym wszystkim poradzić?

Wszystko kompletnie wywraca się do góry nogami. Na szczęście mam rodzinę. Dużo pomaga mi żona, na którą, niestety, spada teraz większość moich obowiązków. Musi mnie wyręczać, bo będę unieruchomiony. Teraz jestem jeszcze przed operacją, więc nie jest tak źle. Jednak po zabiegu może być gorzej. Pomoc najbliższych jest w takiej sytuacji bardzo ważna, pozwala się jakoś trzymać. Oczywiście będę chciał wrócić do pełnej sprawności jak najszybciej.

Czy wiesz już jak będzie wyglądać twoja rehabilitacja?

W kolejnym tygodniu mam operację. W szpitalu spędzę łącznie trzy dni. Później wszystko musi się zrosnąć, a rehabilitacja zacznie się po dwóch tygodniach od zabiegu. Pierwsze dwa lub trzy miesiące będą statyczne, następnie pojawi się bieganie.

Teraz będziesz miał o wiele więcej czasu wolnego. To chyba jedyny pozytyw całej tej fatalnej sytuacji. Jak zamierzasz go wykorzystać?

Myślę przede wszystkim o rehabilitacji, bo chcę wrócić na parkiet jak najszybciej. Ponadto więcej czasu poświęcę całej rodzinie i przede wszystkim synowi. My, jako zawodnicy, cały czas jesteśmy w rozjazdach i prawie w ogóle nie ma nas w domu.

Ciężkie urazy, to dla sportowców często impuls do zakończenia kariery zawodniczej i rozpoczęcia tej trenerskiej. Nie pojawia się w twojej głowie myśl, że może czas przejść na drugą stronę barykady, bo akurat jest do tego dobry moment?

Na ten moment wciąż czuję się na siłach i wiem, że dam radę grać nadal w koszykówkę. Dlatego chcę wrócić jak najszybciej do zajęć oraz do samej gry, i to jako zawodnik. Zobaczymy jednak co stanie się za pół roku, po zakończeniu sezonu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński