Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kufle mają duszę (fotogaleria)

Marek Rudnicki
Największy kolekcjoner piwnych pamiątek po Szwejku, Aleksander Oleksiewicz twierdzi, że szczecińska giełda ma niepowtarzalną atmosferę, której trudno szukać na większości skomercjalizowanych giełd europejskich.
Największy kolekcjoner piwnych pamiątek po Szwejku, Aleksander Oleksiewicz twierdzi, że szczecińska giełda ma niepowtarzalną atmosferę, której trudno szukać na większości skomercjalizowanych giełd europejskich. Marek Rudnicki
Pivaria w Szczecinie to ostatnia chyba piwna giełda w kraju, gdzie króluje atmosfera dawnych bazarów, a nie reklamy współczesnych browarów.
- Szczecinska gielda ma niepowtarzalny klimat, którego brakuje innym, skomercjalizowanym juz imprezom - ocenia impreze Zbigniew Spunda ze Szczecina, jeden z najwiekszych kolekcjonerów kufli (po prawej). Waldemar Kulkiewicz (równie znany kolekcjonar pokali - po lewej) uwaza, ze tylko Pivaria zachowaly charakter dawnego jarmarku, na którym mozna dobrze sie bawic. Oglądają świezo odkopane stare kufle i pokale.

Pivaria 2007

Każdy szanujący się kolekcjoner musi tu być. Maniacy piwnych pamiątek, czyli birofile, spotkali się w minioną sobotę w szczecińskim klubie Słowianin na siódmej edycji Pivarii.

- To najważniejsza polska giełda dla prawdziwych kolekcjonerów - ocenia Günther Offermann z Hamburga, posiadacz największej na świecie kolekcji piwnych kapsli z blisko 200 krajów. - Tylko tu można znaleźć jeszcze naprawdę coś ciekawego. Inne giełdy mają patronaty wielkich korporacji i służą głównie reklamie marek, a birofilia jest do nich tylko kolorowym dodatkiem.

Kolekcjonowanie piwnych akcesoriów to wprawdzie domena mężczyzn, ale zdarzają się też kobiety zarażone zbieractwem.

- Mąż zbiera, zagraca mi mieszkanie, to nie pozostało mi nic innego, jak pomagać mu w tym hobby - śmieje się Danuta Makowiczka ze Szczecina.
Jej mąż, Andrzej, ma około 40 tysięcy kapsli, w tym 2,5 tys. różnych światowych browarów. Jest też założycielem unikalnego w Polsce Stowarzyszenia Andrzejów.

Dużą kolekcję kapsli i wspólne hobby mają Sławka i Jurek Łopatyńscy z Warszawy. Część ścian ich domostwa wyłożona jest kapslami. Jurek ma ich kilkanaście tysięcy, Sławka specjalizuje się w miniaturkach kufli. Unikalną kolekcją naklejek "Bosmański album" mogą się pochwalić Beata i Bolesław Daro z Polic. Zawiera ona wszystkie naklejki na butelki, jakie zostały wypuszczone przez browar znany dziś jako Bosman.

Zbieractwo zapisane

Podczas giełdy najwięcej było kapsli, ceramicznych zamknięć do butelek, etykiet, kufli, otwieraczy i butelek. Nie brakło też unikalnych wyrobów związanych z pomorskimi browarami, których już nie ma. Ich historię odtwarzają mozolnie, wydając co pewien czas książki, Tomek Kaczmarski z Kamienia Pomorskiego i Krzysztof Żurawski, szczecinianin. Ten drugi jest redaktorem naczelnym jedynego w Polsce periodyku poświęconego birofilom "Pivaria".

Jurek Wajda z Ziębic, stały bywalec giełdy, odtwarza w drewnie stare ryciny browarów. Zdecydował przypadek. W młodości pracował w browarze. Przy sprzątaniu znalazł między dachem a stropem ponad 16 tysięcy przedwojennych etykiet. Jego kierownik stwierdził, że to szmelc.

- Nie kazał jednak ich wyrzucić, ale przynieść do siebie - opowiada Wajda. - Później dowiedziałem się, jak cenne rzeczy znalazłem i jak byłem naiwny. To były bardzo stare etykiety nieznanych już marek Bockbier, Märzen-Gold, Weissbier, Münster Berger Pilsner, Kirchner Einfachbier i Heimatfesst-Bier, produkowanych przez browar E. Kirchner & Söhne.

Dziś Wajda ma ponad 26 tysięcy etykiet, w tym ponad 100 unikalnych z przedwojennych browarów, z których utworzył specjalne albumy.

Zaczęło się od hasła i kufla

Pomysł organizowania w Szczecinie giełdy pamiątek piwnych urodził się w pociągu w grupie zaprzyjaźnionych birofili, wracających z jednej z giełd śląskich.

- Spytałem wówczas Zbyszka Spundę i Krzyśka Żurawskiego, dlaczego na Pomorzu Zachodnim, znanym kiedyś w Europie z piwa i browarów, nie ma giełdy - opowiada Krzysztof Lebiedź, dziś wrocławianin, choć wychował się w Szczecinie. - Rok później przyjechałem na pierwszą szczecińską giełdę, na której od razu pojawili się Niemcy, a rok później również Czesi i Słowacy.

Krzysztof kolekcjonuje głównie pamiątki po browarach śląskich. I w jego przypadku zadecydował ślepy los. Po przyjeździe do Wrocławia wynajął stare mieszkanie, gdzie w niesprzątanej od wojny komórce znalazł kufel z 1930 r. z cynową pokrywką.

Tego samego roku u znajomych w szczecińskim Kołbaskowie podczas prac ziemnych przy domu odkopano zachowaną w doskonałym stanie butelkę po piwie. Pochodziła z nieistniejącego już browaru Bohrisch Brauerei Stettin. Trzeci eksponat, przedwojenną etykietę z butelki tego browaru, kupił już sam i tak to się zaczęło.

Cudze chwalicie...

- Kufle mają duszę - twierdzi Zbigniew Spunda. - To często zaklęte w przedmiocie wspomnienia o ludziach z przeszłości. Przykładowo przed wojną wychodzący z wojska dostawał kufel ze swoim nazwiskiem i nazwą jednostki.

Podobne zainteresowania ma też Aleksander Oleksiewicz, który znany jest nie tylko w Polsce z miłości do Szwejka i szwejkowych piwnych pamiątek. Nawet Czesi nie mają ich tyle, co on - mówią o Olku koledzy. Inną kolekcją dysponuje znany w Wielkopolsce birofil Marian Kubiak, który ma w niej nie tylko standardowe eksponaty, ale również szyldy piwne, skrzynki i reklamy zapomnianych browarów.

W tym roku Kubiak przywiózł kolegom nieznane w województwie zachodniopomorskim doskonałe piwa z browarów Czarnków, Miłosław i Krajan, których smak - jak twierdzą smakosze - przewyższa złote trunki rodem z Holandii, Czech i Niemiec.

- Polacy zawsze padają na kolana przed wszystkim, co obce - ironizuje Dariusz Jędryczko, górnik przodowy z kopalni Piast. Niedawno kupił w Czechach za jedyne 10 koron unikalną, bardzo starą i cenną etykietę piwa browaru w Tychach - Nawet nasze najcenniejsze pamiątki wędrują za granicę.

Ceny do oceny

Butelka po przedwojennym piwie Bronte kosztuje 5-8 zł, z browaru Konigsberg - 30-40 zł, browaru Szczyrzyc - 49 zł, powojenna butelka z żubrem 25-45 zł.

Za kolekcję kilku małych okolicznościowych buteleczek trzeba zapłacić 300-400 zł, a za zabytkową skrzynkę po piwie z browaru poznańskiego - 100-150 zł. Za kufle przedwojenne, które otrzymywali rezerwiści wychodzący z wojska do domu, można już zapłacić kilka tysięcy.

Równie cenne są najstarsze etykiety piwne, za które kolekcjonerzy płacą po kilkaset złotych, a bywa, że i kilka tysięcy. Nawet takie drobiazgi, jak wynalezione w 1890 r. kapsle na piwo, mogą być bardzo cenne.

Na giełdach najdroższe eksponaty osiągają cenę samochodu. Należą do nich głównie pierwsze, amerykańskie kapsle z końca XIX w. Są to krążki z metalu, od spodu w kształcie korony, zaciskane na szyjkę od butelki Crown Cork (dzisiaj Crown Cap.)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński