Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kręcą u nas film "Święta krowa"

Ewa Koszur
Agata Buzek i Zbigniew Zamachowski na planie filmu.
Agata Buzek i Zbigniew Zamachowski na planie filmu.
Zbigniew Zamachowski, Agata Buzek, Andrzej Mastalerz na planie w Słowieńsku koło Świdwina. Kręcą "Świętą krowę", której akcja dzieje się we wsi na Pomorzu, z daleka od cywilizacji.
Na planie filmu "Świeta krowa"W naszym wojewóztwie krecony jest film "Świeta krowa". Grają miedzy innymi Zbigniew Zamachowski i Agata Buzek.

Na planie filmu "Święta krowa"

Kto jest kim

Kto jest kim

Zbigniew Zamachowski - Bogdan, Agata Buzek - Anna, Antoni Pawlicki - Paweł, Elżbieta Karkoszka - Katarzyna, Andrzej Mastalerz - Ksiądz, Łucja Burzyńska - Janina, Bene Rychter - Franek, Stanisław Śniezko - Zygmunt, Joanna Kasperska - Ilona, Malwina Buss - Ola, Wiktor Zborowski - weterynarz.

To właśnie w Świdwinie na tydzień zamieszkała międzynarodowa ekipa realizacyjna filmu debiutanta Radka Węgrzyna, zamieszkałego w Niemczech. Tytuł znamienny - "Święta krowa". Koprodukcja polsko-niemiecko-fińska.

Pierwszych informacji udziela nam scenografka Grazziella Tomasi w świdwińskim hotelu. Wróciła z planu, by ogrzać się i wypić kakao. Towarzyszył jej cocker spaniel.

- Od rana byłam na cmentarzu, musiałam poprawić dekoracje na grobie. Zmarzłam a praca zapowiada się do wieczora - mówi scenografka.

Jedziemy za jej autem do Słowieńska. To niewielka wieś, kilka kilometrów krętej drogi za Świdwinem w Zachodniopomorskiem. W filmie Radka Węgrzyna wieś nazywać się będzie Kapustkowem. Sielska kraina ze starymi domami, wybrukowaną ulicą, małym kościółkiem z końca XVIII wieku, dwoma sklepami spożywczymi. Nie ma tu szkoły ani przedszkola. Bloki są niewidoczne z głównej ulicy, przy której stoi kościółek pod wezwaniem św. Michała Archanioła. Dokładnie naprzeciwko mieści się jeden ze sklepów spożywczych, co obcych nieco śmieszy. Coś dla ducha i coś dla ciała. Może to i dobre połączenie.

Sensacja w Słowieńsku

Wieś dowiedziała się o planowanych zdjęciach od księdza.

- Ogłosił tę sensację z ambony - informuje nas Irena Polańska, rencistka, która zgłosiła się jako statystka z synem Sylwestrem i znajomą Danutą Moczulską. - Siedziba parafii mieści się w Lekowie. Tamci mieli za złe, że to nie tam mają kręcić film. Podobno chodziło o nasz kościółek, który jest stary a tamten bardziej nowoczesny. No i o nasz bruk.

Od ogłoszenia księdza Słowieńsko żyło oczekiwaniem. Do wsi miała zjechać międzynarodowa ekipa i gwiazdy.

- Robiliśmy sobie z aktorami zdjęcia, byli dla nas bardzo mili - dodaje pani Irena.

Te gwiazdy, to przede wszystkim Zbigniew Zamachowski i Agata Buzek. W filmie - ojciec i córka, czyli Bogdan i Anna, pogrążeni w żałobie po nagłej śmierci Izabeli, ukochanej żony i matki, wybitnej śpiewaczki, po której Anna odziedziczyła talent. Z ojcem utrzymywała luźny kontakt, robiła karierę w Niemczech. Teraz przyjechała do Kapustkowa na ceremonię pogrzebową. W Annie podkochuje się od lat przyjaciel ojca - Paweł, trzydziestoletni kawaler, który prowadzi sklep "Pawłowscy & synowie" i udziela się w ochotniczej jednostce straży pożarnej.

Właśnie w takim galowym stroju strażaka widzimy Antoniego Pawlickiego, w kościółku w Słowieńsku. Przybytek wydaje się znacznie starszy, niż jest w rzeczywistości. Nic dziwnego, że spodobał się filmowcom.

- Ze statystami nie było problemów. Mieszkańcy stawili się na plan karnie, czterdzieści osób - informuje Małgorzata Reiter, producent ze strony polskiej. Prowadzi nas do namiotu, w którym właśnie kończą wydawanie obiadu. Jemy zupę i drugie danie - schabowy z plastrem ananasa. Na deser - sernik.

Są ciepłe i zimne napoje. Nie ma co marudzić przy posiłku, ekipa już zwija namiot. Wszystko bez pośpiechu, ale sprawnie. Na planie gdzie słychać różne języki, głównie angielski. Wracamy do kościoła.

- Cisza! - krzyczy kierownik produkcji. Rozpoczyna się kręcenie kolejnej sceny. Zbigniew Zamachowski - Bogdan siedzi w pierwszym rzędzie malutkiego kościoła. Bogdan wygląda dostojnie, w czarnym garniturze i krawacie. Obok niego Agata Buzek - filmowa córka, w czarnej pelerynie. Kobiety z tyłu mają nieco staroświeckie nakrycia na głowie - kapelusiki z kokardkami, woalki. Jak to na pogrzebie.

Akcja "Świętej krowy" odbywa się we wsi na Pomorzu, z daleka od współczesnych przejawów cywilizacji. Tu urodził się Bogdan, który wraz z żoną Izabelą odnosił międzynarodowe sukcesy. Zrozpaczony po jej nagłej śmierci wraca do rodzinnej wsi, do matki (Elżbieta Karkoszka). Z czasem odnajduje nowy sens życia.

Bogdan odkrywa cudowne właściwości krowy Klary. Ta, pod wpływem muzyki Mozarta zaczyna dawać mleko, które zmienia ludzi. Bogdan w końcu zaczyna podejrzewać, że w krowie kryje się duch ukochanej żony. To na jej cześć pianista o międzynarodowej sławie organizuje wielki koncert.

Przemijanie i miłość

"Święta krowa" to - jak zapowiadają realizatorzy - magiczna, komediowa opowieść, pełna wzruszeń i pogodnej refleksji nad przemijaniem i miłością. W sielsko-anielskim, nieco bajkowym świecie, mleko smakuje jak nigdzie indziej, zwierzęta obdarzone są niezwykłymi cechami a ludziom dobrze się żyje z dala od miejskiego zgiełku.

Jak się żyje na wsi, wie dobrze Bene Rychter, filmowy kościelny Franek. Aktor ma chwilę przerwy i pali przed kościołem papierosa. W lewym uchu ma kolczyk.

- Nie wiem, czy prawdziwi kościelni mają kolczyki w uchu, nie sprawdzałem. To moja ślubna obrączka - wyjaśnia aktor. - Żona ma taki sam, też w lewym uchu. Znam życie na wsi, bo na niej mieszkam, pod Ciechanowem. Mam kury, gąskę, kozę Henię, konika. Ze Zbyszkiem Zamachowskim rozmawiamy często na temat nam bliski, czyli życiu na wsi.

Wysoka blondynka, która wychodzi z kościoła, to Joanna Kasperska.

- Gram Ilonę, miejscową piękność i zalotnicę. Podkochuję się skrycie w Bogdanie - wyjaśnia aktorka. - Śpiewam w chórze, lubię mężczyzn.

Najtrudniej złapać w przerwie Zbigniewa Zamachowskiego i Agatę Buzek. Udaje się, gdy aktorzy przenoszą się na kolejny plan do odległego o kilka kilometrów cmentarza. Tu przemieszczają się także długie wozy ze sprzętem.

Jenny jak rasowa aktorka

- Lubię pracować z debiutantami - mówi Zbigniew Zamachowski. - Tu jest ich wielu. Pracowałem niejednokrotnie w międzynarodowych produkcjach, także z debiutantami. Tu ich średnia wieku jest dość niska. Po raz pierwszy grałem z krową. Okazała się dobrą, zdyscyplinowaną aktorką, choć w filmie zagrała po raz pierwszy. To krowa niemiecka, ma na imię Jenny. Na planie zachowywała się jak rasowa aktorka.

Jaka będzie "Święta krowa"?

- To trochę dziwny film, nietypowy - ocenia Zamachowski. - Komedia, ale bardzo serio, w której dzieją się dziwne rzeczy. Trochę tu filozofii hinduskiej, przeniesionej w polskie realia. Krowa jest tu bardzo ważna. Reżyser wybrał ją podczas castingu. Jak się okazuje, nie tylko ludzie biorą w nim udział. Wiele tu magii, ale nie na siłę. Ludzie stają się lepsi. Cała reszta jest mroczna. Bohater ma kłopoty, myli świat magiczny z realnym.

- Przesłaniem tego filmu jest to, iż warto kochać - mówi Agata Buzek. - Chociaż sądzę, że każdy z ekipy określi to inaczej. Jestem takim kontrapunktem, bardzo dramatycznym. W tej komedii wiele jest elementów baśniowych. Gram postać bardzo zamkniętą, schowaną przed światem, która otrzymuje wiele ciepła i miłości.

Niebieski ptak uszczęśliwia ludzi

Antoni Pawlicki, filmowy amant Anny to wschodząca polska gwiazda, jak określają przystojnego młodego aktora ludzie z ekipy realizacyjnej.

- Gram rolę chłopaka z Kapustkowa - wyjaśnia aktor. - To taki trochę lokalny niebieski ptak, którego interesują stare maszyny. Lubi uszczęśliwiać ludzi. Podkochuję się w Annie, która jest jakby z innego świata, w czym on nie widzi żadnych przeszkód. Anna wyjechała ze wsi dawno, robi karierę w Berlinie. Przesłanie filmu? Są rzeczy, które się filozofom nie śniły. Nieważne, w co wierzymy, ważne, żebyśmy byli szczęśliwi. Dużo magii jest w tym filmie. Magia jest w ludziach

- Film jest trochę autobiograficzny - przyznaje reżyser Radek Węgrzyn. - Pomysł powstał trochę na podstawie myśli Homera, który porównywał głębię oczu krowy do głębi oczu kobiety. Z Polski wyjechałem dawno, w 1981 roku. To był zupełnie inny kraj niż dzisiaj. Dlatego długo szukaliśmy wsi bez widocznych oznak współczesności. Taką nam się wydało Słowieńsko.

- Zdjęcia trwały 26 dni - opowiada Małgorzata Reiter z firmy Cafe Production. - To niewiele, jak na fabularny film. Kręciliśmy w Niemczech, 120 kilometrów za Berlinem, na farmie. Potem kilka dni za Świnoujściem, na końcu w Słowieńsku. Film powinien być gotowy na wiosnę przyszłego roku.

Prawdopodobnie po raz pierwszy zostanie zaprezentowany na festiwalu filmów fabularnych w Gdyni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński