Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kontrola po donosie

Dorota Kozicka, 25 października 2004 r.
Wystarczy donos sąsiada, żeby u osoby samotnie wychowującej dziecko i pobierającej na nie 170 zł dodatek pojawiła się kontrola.

Pracownicy socjalni sprawdzają czy rodzice, zgodnie ze złożonym oświadczeniem, rzeczywiście są samotni. Z przeprowadzonych wywiadów wynika, że nie wszystkie deklaracje są zgodne z prawdą.

Dopłacą samotnej

Z dodatku dla osób samotnie wychowujących - w kwocie 170 zł - tylko w samym Szczecinie korzysta 11 845 osób.

- Wśród nich są osoby, które utraciły prawo do zasiłku dla bezrobotnych, a samotnie wychowują dzieci do 7 roku - mówi Joanna Błachowska-Szramska, kierownik Referatu Świadczeń Rodzinnych UM w Szczecinie. - Wypłacamy świadczenia również osobom, które korzystały z Funduszu Alimentacyjnego przed 1 maja oraz samotnym matkom, wdowom, rozwódkom, czy samotnym rodzicom, którzy mają orzeczoną separację.

Ustawodawca nałożył jednak na przyznających dodatek obowiązek sprawdzenia, czy rodzic zdeklarowany jako samotny na pewno nie korzysta w wychowaniu dziecka z pomocy partnera. Ma temu służyć wywiad środowiskowy prowadzony przez pracowników socjalnych.

Zaglądają w garnki

Sprawdzany musi odpowiedzieć na pytania zawarte w obszernym wywiadzie. Na pytania odpowiada nie tylko ubiegający się o dodatek, ale również drugi z rodziców, a w trzeciej części zbierane są opinie od sąsiadów lub nauczycieli dziecka.

- Dla mnie takie wypytywanie to skandal - mówi pani Jadwiga samotnie wychowująca trójkę dzieci. - Po co pytać mnie, czy mieszkam razem z ojcem dzieci? Mieszkam, ale nic z tego nie wynika. Nie daje on na utrzymanie, ani w niczym mi nie pomaga. Dziećmi nie zajmuje się wcale. A skąd ja mogę wiedzieć, co na temat mojej sytuacji powie sąsiadka, która od lat mnie nienawidzi?

Ona ma konkubenta

Ośrodki pomocy zasypywane są już przez donosy od "życzliwych".

- Rzeczywiście dzwonią do nas z informacjami, że osoba pobierająca zasiłek rodzinny i dodatek dla samotnie wychowujących, tak naprawdę wcale samotna nie jest - mówi Elżbieta Gralińska, kierownik Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Łobzie. - Na przykład dzwoni matka, która dodatku nie dostała i mówi, że jej sąsiadka, której go przyznano też żyje z konkubentem. Musimy sprawdzić każdy taki sygnał, nawet anonimowy.

Anonimów nie sprawdza się w Szczecinie. Ale i tu weryfikowane są informacje, które pochodzą od osób przedstawiających się z imienia i nazwiska. Wystarczy, że sąsiadka stwierdzi np., że widuje na ulicy ojca dziecka spacerującego z pociechą, albo stwierdzi, że ten często bywa u żony i samotnie wychowująca może pożegnać się z dodatkiem.

- Na razie jeszcze nikomu nie odebraliśmy prawa do świadczenia, ale kilka spraw jest w toku - mówi Joanna Błachowska-Szramska. - To żmudne postępowanie. Przed wydaniem negatywnej decyzji, nawet jeśli informacje się potwierdzą, zainteresowany ma prawo do złożenia wyjaśnień i wniesienia odwołania.

Dwa wywiady

Pracownicy szczecińskiego Referatu Świadczeń Rodzinnych na razie sami na wywiady nie chodzą. Korzystają z pomocy pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, którzy zbierają dane często tych samych osób, które korzystają jednocześnie ze wsparcia ośrodka. Ta wymiana danych spowodowała już pierwsze konflikty.

- Ostatnio awanturę zrobiła nam nasza podopieczna za to, że udostępniliśmy dane z jej wywiadu, przeprowadzonego przez naszego pracownika referatowi świadczeń rodzinnych - mówi Przemysław Borowiecki, rzecznik prasowy MOPR w Szczecinie. - W referacie oświadczyła, że jest samotnie wychowującą matką. U nas, żeby dostać zasiłek podała, że w rodzinie, oprócz dzieci jest jeszcze mąż. W rezultacie dodatku dla samotnie wychowujących nie dostała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński