Mimo że ten rok szkolny będzie przebiegał jeszcze według starych zasad, to wszyscy już myślą o zmianach, które czekają oświatę w przyszłym roku szkolnym. A perspektywy nie są wesołe, bo nauczyciele boją się zwolnień, które są nieuniknione. Najgorsze jest to, że nikt nie wie jak będą wyglądają te zmiany, bo nie powstała ani nowa ustawa oświatowa, ani żadne przepisy wykonawcze.
Urzędnicy samorządowi poruszają się po omacku, próbują coś robić, ale co można zrobić, kiedy nie ma żadnych wytycznych? Pani minister edukacji narodowej podkreśla, że zmiany w oświacie muszą przebiegać stopniowo i dlatego stopniowo będą wygaszane gimnazja.
Ale co z tego, skoro przygotowanie innych zmian musi się zakończyć najpóźniej do lutego, bo do tego czasu szkoły muszą wiedzieć jak będą funkcjonować w następnym roku szkolnym?
Tempo jest więc zabójcze, zwłaszcza, że samorządy nie mają podstaw do działania, a nowej ustawy oświatowej mogą się spodziewać około listopada. Ta reforma od początku do końca jest nieprzemyślana. Ale nikt się w rządzie tym nie przejmuje, bo rozwiązanie wszystkich problemów wezmą na siebie lokalne samorządy, a pani minister będzie się chwalić, jaką dobrą reformę wymyśliła.
Zobacz również:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?