Jeszcze niedawno 57-letni Yaakov M. nie zgadzał się na ekstradycję do Izraela, choć proponowała mu to ambasada. Teraz jednak zmienia zdanie i stara się o przeniesienie do więzienia w Izraelu.
Podobno powodem decyzji jest tęsknota za rodziną.
Dwa miesiące temu Yaakow M. został prawomocnie skazany na 15 lat więzienia. Dwa lata temu zabił żonę w Mierzynie pod Szczecinem. Nie przyznał się do winy. Jest obywatelem Izraela. Podobno był komandosem w izraelskiej armii.
Dwa lata temu ciało Matyldy M. w rowie, w Mierzynie, znalazł przechodzień. W tym samym czasie Yaakov M. zgłosił na policji zaginięcie żony. Szybko okazało się, że ma z nim coś wspólnego. W ich domu znaleziono ślady krwi, którą ktoś nieudolnie próbował wytrzeć. Kobieta miała roztrzaskaną głowę i ślady duszenia na szyi.
W śledztwie okazało się, że Izraelczyk prowadził podwójne życie. Z domu znikał na miesiące, aby żyć z kochanką. Mówił jej, że jest rozwodnikiem, a żona mieszka we Francji. Żona podejrzewała jednak, że mąż ma romans.
Przyciśnięty do muru, Yaakov M. przedstawił swoją wersję wydarzeń. W czasie kłótni popchnął żonę, a ona uderzyła głową o drewniany kołek. Potem był w szoku i ukrył zwłoki. Tym wersjom zaprzeczyli biegli.
M. lubi kobiety. Poznawał je na portalach randkowych. Rozkochiwał, obiecywał piękne życie. I kłamał.
- Mówił, ze jest rozwiedziony, a była żona mieszka we Francji. Poznaliśmy się przez portal społecznościowy. Szybko zamieszkaliśmy razem. Powiedział, że się we mnie zakochał i chcę spędzić ze mną życie - mówiła na jednej z rozpraw pani O., 47-letnia rozwódka.
Lato 2011 r. spędzili razem. Potem powiedział jej, że wyjeżdża do pracy i zniknął. Wrócił do żony.
O podwójnym życiu kochanka, pani O. dowiedziała się o policjantów już po zabójstwie żony.
I jeszcze jedno zeznanie pogrążające oskarżonego. To słowa 29-letniej Hanny P. Jej matka przyjaźniła się z Matyldą. Kobieta była dla niej "ciocią".
- Ciocia kochała męża, ale on miał romans. Bała się go, pokazywała nam siniaki na rękach. Mówiła, że kiedyś próbował podduszać ją poduszką. W zegarze trzymał jakieś specyfiki, w tym jeden o zapachu migdałów, jak trucizna. Ciocia bała się, czy jej nie podtruwa. On mówił, że w Izraelu tak go wyszkolili, że dla niego zabicie człowieka to jak pacnięcie muchy - mówiła.
Yaakov M. zaprzecza. Twierdzi, że w zegarze były leki nasenne dla żony.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?