MKTG SR - pasek na kartach artykułów

King Szczecin walczył w Sopocie do końca, ale to Trefl jest mistrzem Polski [ZDJĘCIA]

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
King Szczecin przegrał finałową serię z Treflem Sopot 3:4. Ostatni mecz 71:77
King Szczecin przegrał finałową serię z Treflem Sopot 3:4. Ostatni mecz 71:77 Jakub.Steinborn
Trefl Sopot wygrał z Kingiem Szczecin w decydującym o złotych medalach Orlen Basket Lidze spotkaniu. Wygrał zespół lepszy, pewniejszy w ataku i z lepszą defensywą.

W drodze do siódmego meczu finałowego King ograł w ćwierćfinale Legię Warszawa (3:1), a w półfinale PGE Spójnię Stargard (3:0). Trefl męczył się podobnie w ćwierćfinale z MKS Dąbrową Górniczą (3:1) i w półfinale ze Śląskiem Wrocław (3:1). Wielki finał lepiej rozpoczęli szczecinianie, którzy wygrali pierwszy mecz w Sopocie, a gdy wygrali oba mecze w Szczecinie prowadzili 3:1. I mieli trzy szanse na zapewnienie sobie złotych medali. Na parkiecie Trefla przegrali, choć rzucali na dogrywkę, a na swoim boisku doznali 21-punktowej klęski. Trefl wyrównał, odrobił stratę boiska i był gospodarzem decydującego spotkania (zajął wyższe miejsce w rundzie zasadniczej).

I to sopocianie mieli prawo być bardziej spokojni przed niedzielą. W ich grze sporo pozytywnych elementów zatrybiło, a podbudowani dwoma zwycięstwami - mogli liczyć na prawo serii. King inaczej - musiał naprawdę sporo zmienić w porównaniu z ostatnimi dwoma zwycięstwami, co było z założenia trudne, ale nie poza możliwościami drużyny.

Szkoleniowcy pierwsze piątki oparli na najbardziej stabilnych zawodnikach w finałach. Zaskoczeń nie było. Trener Arkadiusz Miłoszewski wrócił do grania Kacprem Borowskim od początku, a Tony Meier pozostał na rezerwie, ale też miał ważną robotę do wykonania. Po drugiej stronie - Żan Tabak wypracował sobie "piątkę" w serii i nawet świetna gra Jakuba Schenka nie zaprocentowała tym, że zaczął on mecz od początku.

Przed rozpoczęciem spotkania nie było eksperta, który wskazałby na jednostronny przebieg siódmego meczu. Wszyscy raczej spodziewali się zaciętej bitwy.

- King musi uważać na początek spotkania. Pierwsze minuty będą bardzo ważne - trzeba budować wynik i pewność siebie - mówił przed pierwszym gwizdkiem Marek Łukomski, były trener Kinga, a obecnie telewizyjny ekspert.

Na trybunach zasiadło ok. dziewięciu tysięcy kibiców, w tym blisko 200 sympatyków Kinga.

Pierwsza minuta meczu dla gospodarzy (5:0), ale szczecinianie błyskawicznie odpowiedzieli dwiema trójkami i w 3. minucie po raz pierwszy prowadzili. Ale na chwilę, bo Trefl grał dobrze w ataku i potrafił zatrzymać kolejne akcje Kinga. W 6. minucie było już 18:10 dla Trefla i trener Miłoszewski zdecydował się poprosić o pierwszy czas. Wskazówki niewiele dały. Gospodarze byli w natarciu, grali kombinacyjnej w ataku, z większą świadomością w obronie i na koniec odsłony prowadzili 26:14.

Druga kwarta wciąż zła dla Kinga. Nasz zespół potrafił zbliżyć się na 5 punktów, by po chwili przysypiać w defensywie, co sopocianie potrafili wykorzystać. Ten dystans utrzymywał się na poziomie dziesięciu oczek, ale szczecinianie mocno w tym pomagali - znów były niepotrzebne faule (także takie za dyskusje), pudła z czystych pozycji, a przede wszystkim brak dobrego rytmu w grze.

W grze Trefla do przerwy było widać determinację, większy spokój, skuteczność. Po stronie Kinga takich plusów było niewiele. Druga połowa musiała być przełomem, ale takim nie był na pewno początek. W 90 sekund goście złapali cztery przewinienia, a Trefl powiększył przewagę do stanu 41:30. King się dusił, bo pudłował. Część pozycji była wypracowana, część rzutów oddawanych pod presją czasu, ale efekt był ten sam. W 24. minucie Trefl objął prowadzenie 46:32. King może i próbował, ale momentami grał chaotycznie, a jego skuteczność dystansowała była fatalna (4/20 za 3 w 28. minucie). Na domiar złego były też pudła z osobistych. I choć szczecinianie zmniejszyli straty do 7 punktów w 29. minucie, to po chwili było znów źle - zmarnowane akcje i ciosy rywali. Koniec trzeciej kwarty i 58:44.

Nadzieja wróciła po dwóch minutach czwartej kwarty. King rzucił 8 punktów (w tym trójka Mazurczaka), ale przede wszystkim zaczął lepiej bronić w polu. 58:52 to był był otwarty, a gospodarze też musieli mentalnie odczuć słabszy fragment. Czas dla gospodarzy, ale King naciskał. I gdyby trafiał - byłyby emocje, a tak trójki spudłowali Meier oraz Woodson, a w odpowiedzi celnie przymierzył Paul Scruggs i przy stanie 66:55 był czas dla Kinga. 6 minut do końca.

Po dwóch minutach Miłoszewski znów zatrzymał grę. Było 70:57, a jego gracze nie mogli złapać właściwego rytmu w ataku, a co gorsza momenty dobrej defensywy przeplatali gapiostwem. Trefl ich punktował i był bardzo bliski mistrzostwa.

Po wznowieniu gry King zdobył 4 punkty, a Trefl złapał faul ofensywny. Tyle, że trójkę spudłował Michał Nowakowski, a kontrę Goeffrey Groselle wykończył dobrze (72:61). Po chwili za trzy trafił Meier (72:64), a 100 sekund przed końcem meczu osobiste trafił Cuthbertson (72:66). King był blisko, bardzo blisko Trefla. I byłby bliżej gdyby za trzy zdecydował się rzucać Żołnierewicz, ale jego wjazd pod kosz był nieskuteczny. Po chwili spudłował z dystansu też Meier, a przy zbiórce faulowany był Scruggs i trafił osobiste.

22 sekundy przed końcem trójkę trafił Cuthbertson, ale dystans był duży - 74:69. Trefl mógł grać do końca. King szybko faulował, ale Auston Barnes raz trafił z linii (75:71). Szybka akcja Cuthbertsona zmniejszyła dystans, ale błyskawicznie sfaulowany Schenk trafiał z linii i przesądził o mistrzostwie sopockiej drużyny.

7. mecz finału Orlen Basket Ligi

Trefl Sopot - King Szczecin 77:71
Kwarty: 26:14, 12:16, 20:14, 19:27.
Trefl: Varadi 4 (1), Best 15 (3), Scruggs 11 (1), Zyskowski 11, Groselle 14 - Schenk 8, van Vliet 7, Witliński 3, Barnes 4.
King: Mazurczak 12 (2), Woodson 4, Cuthbertson 12 (1), Borowski 10 (1), Udeze 4 - Kyser 4, Mobley 2, Meier 12 (4), Nowakowski 0, Żołnierewicz 11, Żmudzki 0.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Grosicki kończy karierę, Polacy przed Francją czyli STUDIO EURO odc.5

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński