Wzdłuż deptaku zwały śniegu. Kupujący, nieliczni na razie, muszą brodzić w nim, co nie wpływa radośnie na zakupy.
Cztery stoiska nadal nie zostały otwarte. Zapowiadano, że będzie ich siedemnaście i wystawią się kupcy z całej Polski. To na razie zbyt szumne zapowiedzi. Jest zimno. Sprzedawcy zmarznięci. Zauważyliśmy jedynie jeden ledwie tlący się koksownik.
Na stoiskach można znaleźć niezawodny Miód Drahimski, ozdoby z drewna, wędliny i ciasta.
- Bardzo dobre te wędliny - przyznaje Michał Waryński, który wybrał się na zakupy z żoną. - Kiedyś sam wędziłem, mogę więc je ocenić, jako fachowiec.
- Szkoda tylko, że tak radosne miejsce, jakim jest zazwyczaj przedświąteczny jarmark, tu jest tak smutne i siermiężne - dodaje jego żona, Małgorzata. - To powinno być miejsce odwiedzane z radością, a tu niemal nikogo z kupujących. Żadnej muzyki, która okrasiłaby zakupy, żadnego dodatkowe oświetlenia, jak w piosence Maryli Rodowicz. Może lepiej by było, gdyby miasto wstydu sobie oszczędziło i takich byle jakich imprez nie urządzało.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?