Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kara za prawdę

Dorota Kozicka, 21 stycznia 2005 r.
Paweł Michalak na nagłośnienie swojej historii zgodził się tylko z jednego powodu. - Chciałem pokazać ile są warte prawa pracownicze w tym kraju - mówi rozgoryczony.
Paweł Michalak na nagłośnienie swojej historii zgodził się tylko z jednego powodu. - Chciałem pokazać ile są warte prawa pracownicze w tym kraju - mówi rozgoryczony. Krzysztof Flasiński
Paweł Michalak wyleciał z pracy za ujawnienie wypadku, w którym omal nie stracił życia.

Szef zwolnił Pawła Michalaka, bo ten powiadomił Państwową Inspekcję Pracy o wypadku, który zdarzył się w firmie. Niewiele brakowało, a mężczyzna straciłby życie. Ramię koparki przygniotło go do ściany wykopu i połamało żebro.

Ujawnił prawdę, a prywatny pracodawca z gminy Banie (powiat gryfiński) rozwiązał z nim umowę pod pozorem likwidacji miejsca pracy. Do dziś, mimo polecenia Państwowej Inspekcji Pracy, nie wyjaśnił przyczyn i okoliczności wypadku.

Pan Paweł do końca życia będzie pamiętał dzień, w którym na polecenia szefa, właściciela przedsiębiorstwa rolno-przemysłowego, usuwał awarię rurociągu w wykopie.

- Koparka wykopała dół w którym znajdowało się nieszczelne złącze - mówi Paweł Michalak. - Na stalowej lince koparka opuszczała betonowe płyty, ważące po 70 kg. Układaliśmy je z kolegą.
Jedna z płyt oparła się o ścianę wykopu. Pracownikom nie udało się jej "ręcznie" poprawić. Jeden z nich poszedł po młot. W tym czasie łyżka koparki ześliznęła się z betonowej płyty i przygniotła do ściany wykopu Pawła Michalaka.

Więcej w papierowym wydaniu "Głosu"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński