Szef zwolnił Pawła Michalaka, bo ten powiadomił Państwową Inspekcję Pracy o wypadku, który zdarzył się w firmie. Niewiele brakowało, a mężczyzna straciłby życie. Ramię koparki przygniotło go do ściany wykopu i połamało żebro.
Ujawnił prawdę, a prywatny pracodawca z gminy Banie (powiat gryfiński) rozwiązał z nim umowę pod pozorem likwidacji miejsca pracy. Do dziś, mimo polecenia Państwowej Inspekcji Pracy, nie wyjaśnił przyczyn i okoliczności wypadku.
Pan Paweł do końca życia będzie pamiętał dzień, w którym na polecenia szefa, właściciela przedsiębiorstwa rolno-przemysłowego, usuwał awarię rurociągu w wykopie.
- Koparka wykopała dół w którym znajdowało się nieszczelne złącze - mówi Paweł Michalak. - Na stalowej lince koparka opuszczała betonowe płyty, ważące po 70 kg. Układaliśmy je z kolegą.
Jedna z płyt oparła się o ścianę wykopu. Pracownikom nie udało się jej "ręcznie" poprawić. Jeden z nich poszedł po młot. W tym czasie łyżka koparki ześliznęła się z betonowej płyty i przygniotła do ściany wykopu Pawła Michalaka.
Więcej w papierowym wydaniu "Głosu"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?