Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Język biznesu

Piotr Jasina,
Fascynacja językiem stała się pasją i zawodem. Sposobem na zarabianie pieniędzy. Kamila Kozub, choć jest z zawodu wuefistką, otworzyła szkołę językową.

- Znajomość języka przydawała mi się jeszcze podczas studiów na AWF, kiedy wyczynowo uprawiałam szermierkę i co rusz wyjeżdżałam na zawody za granicę - mówi Kamila Kozub. - Po latach zdałam sobie sprawę, że nauka języka to pomysł na zarabianie pieniędzy, dlatego postanowiłam wraz z koleżanką uruchomić własną szkołę.

Fascynacja angielskim

Język angielski fascynował ją zawsze, choć pierwsze studia kończyła w Warszawie, zdobywając dyplom na Akademii Wychowania Fizycznego. Była po Szkole Mistrzostwa Sportowego. Wyczynowo uprawiała szermierkę, było więc sporo wyjazdów za granicę. Język wówczas bardzo się przydawał. Po studiach wróciła do Szczecina, potem zamieszkała w Policach. Wuefistką nie była jednak zbyt długo.

- Zaczęłam uczyć języka - wspomina nasza rozmówczyni. - W pewnym momencie doszłam do wniosku, że warto spróbować coś na własny rachunek.

Postęp w nauce

Zdobyła odpowiednie kwalifikacje, uprawnienia i założyła własną szkołę. Nazwała ją "Hedway", co można przetłumaczyć jako postęp w nauce języka.

- Początki nie były łatwe - przyznaje Kamila Kozub. - Chętnych do nauki języka nie brakowało, natomiast miałam problemy z lokalem. Najpierw uczyłam w domu, ale to oczywiście było dość uciążliwe dla rodziny. W czasie lekcji domownicy musieli chodzić na palcach albo organizować sobie czas poza domem.

Te trudności zmusiły ją do szukania miejsca na szkołę. Jakiś czas korzystała z pomieszczeń jednej z fundacji.

Przed rokiem zdecydowała się wynająć pomieszczenia w jednym ze szczecińskich centrów handlowych i uruchomiła tu szkołę językową wraz z koleżanką uczącą niemieckiego.

Konkurencja!

Nie ukrywa, że rynek dla tego typu usług jest bardzo trudny. Szkół językowych namnożyło się ostatnio bez liku. Trzeba mieć jakiś pomysł, by zaistnieć i przetrwać.

- Stawiamy na jakość nauczania - podkreśla. - Uczymy w bardzo małych grupach, kilkuosobowych. Poza tym uczymy same, dzięki czemu mamy niższe koszty działalności.

Nie musi słuchać szefa

- Myślę, że każdy powinien realizować się w tym, w czym czuje się dobrze, zaryzykować - stwierdza Kamila. - Plusów prowadzenia swojego biznesu jest wiele. Przede wszystkim nie mam szefa, nie muszę nikogo słuchać, same organizujemy pracę itd.

Są też minusy. Praca absorbuje codziennie do godzin wieczornych. Dla rodziny pozostają tylko weekendy. Jest też problem z wakacjami. Trzeba ponosić koszty związane z lokalem, opłaty itd., natomiast nie ma w tym czasie dochodu.

Oksfordzka współpraca

W tej chwili jeszcze nie czas, by mówić o "rozbudowie" szkoły. Ale to bliska przyszłość. To będzie wymagało zatrudnienia lektorów i wynajęcia kolejnych pomieszczeń.

Kamila myśli też o tym, by nawiązać współpracę z brytyjskimi ośrodkami językowymi.

Relaks z angielskim

Na wakacje z reguły wyjeżdża do krajów anglojęzycznych, by oprócz wypoczynku doskonalić ciągle język.

- Byłam już w Edynburgu, Irlandii - wymienia. - Najbliższe wakacje spędzę najprawdopodobniej w Walii. Wybieram miejsca, gdzie mój język jest użyteczny i mogę go używać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński