- Często pojawia się pan w Pogorzelicy. Zauroczenie miejscowością, naszym wybrzeżem? Adam Grochulski twierdzi, że Pan ma swój udział w kabaretowo-koncertowej historii Sahary (popularny pub - przyp. red.).
- Być może tak było, ja tak dokładnie nie pamiętam. Adam skorzystał z mojej obecności, chyba była też grupa VOX i tak się zaczęło. Ja to widzę trochę inaczej. To kwestia człowieka, jego życzliwości. Adam zawsze zadzwoni w święta, prześle krótkiego SMS-a, pozdrowi. Uważam, że to ludzie zawsze tworzą miejsca.
- Bilety na występy satyryków nie sprzedają się już jak ciepłe bułeczki, niektóre spotkania odwołuje się, bo jest mało chętnych. Coś nie tak z kondycją polskiego kabaretu?
- Nie sądzę. Jeśli już, to podejrzewam, że to bardziej kwestia myślenia o konieczności zaciskania pasa. Kryzys, świńska grypa itd. Lepiej te 25-30 zł mieć przy sobie. Nie uważamy, by był kryzys w naszej branży. Gramy kabaretony, występujemy indywidualnie, ludzie przychodzą.
- Co bawi dzisiaj widownię?
- To pytanie mnie wytrąca z równowagi. Nie mam pojęcia. Zawsze będziemy się śmiali z pychy, sztafażu politycznego, prób robienia kogoś w trąbę, nabijania w butelkę, pokazywania polityków w nieco przerysowanym świetle. Ośmieszania ich prób pokazywania się innymi niż są.
Politycy pokazują się lepszymi niż są, innymi niż się urodzili. To nie tylko polskie zjawisko. Jak Obama stracił parę punktów poparcia, zaraz go widzimy gdzieś z pieskiem, żonę jak pieli sałatę. Obama wchodzi do McDonalda, wychodzi z siatką bułek. Jest prostym człowiekiem, jak my, tylko tyle, że jest prezydentem.
- Jak powstaje program kabaretu. Czego jest więcej: improwizacji czy wyreżyserowania?
- Zdecydowanie więcej improwizacji. Bo żarty się robią na styku z publicznością. Z codziennej obserwacji. Oglądam Putina, jest wszędzie: na łodzi, w łodzi, z tygrysem, na drzewie, w wodzie. Trzeba wszystko obserwować, to takie codzienne nawlekanie rzeczywistości.
Ja nie piszę programów. Mam porozrzucane kartki, fragmenty pomysłów. Przede wszystkim staram się reagować na zachowanie widowni, to jest interakcja. Nie mówię tego co półtora roku, rok, pół roku temu. Wszystko pulsuje, jest żywe. Mam co najwyżej zarys, resztę dopisuje rzeczywistość, kiedy już jestem na scenie.
- Jakie polskie kabarety, jacy satyrycy będą zawsze pamiętani?
- Na pewno nie będę oryginalny, kiedy wymienię Kabaret Starszych Panów. Kiedyś oglądałem ich z ojcem. Byłem już w szkole teatralnej. Ojciec powiedział - moim marzeniem jest byś wystąpił w Kabarecie Starszych Panów. Wystąpiłem w dwóch cyklach powtórkowych. Zagrałem z Wiesławem Gołasem, pod ich ochronną ręką, dwa remake. Jerzy Wasowski powiedział wówczas do mnie: panie Jerzy, niech pan pamięta, że po tych wieczorach z nami będzie miał pan bardzo dużo propozycji. Niech pan ostrożnie wybiera. To był 1989 rok. Przez pięć lat nie otrzymałem żadnej propozycji.
Zmienił się czas. Nie ma już powrotu do kabaretu Starszych Panów. Jest inny czas, inne myślenie, marzenia, tęsknoty, inni ludzie. Nie porównujmy tamtych czasów do dzisiejszych. Takie są kabarety, jakie czasy. Taki był Hamlet, jak czasy, w których żył.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Dorota Gardias rozebrała się do naga przed obiektywem. Wygląda jak bogini! [zdjęcia]
- Tak w młodości wyglądała Magda Gessler. Była prawdziwą pięknością [zdjęcia]
- Popularna aktorka odsłania kulisy romansu z żonatym mężczyzną. Odważne wyznanie
- Znana dziennikarka nie wytrzymała. "Tym razem sprawę oddaję prawnikowi"