Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan Paweł II był jedynym papieżem, który odwiedził Pomorze Zachodnie. Dziś przypada 43 rocznica wyboru Karola Wojtyły na Stolicę Apostolską

Michał Elmerych
Michał Elmerych
Fot. Malgorzata Genca / Polska Press
W 43 rocznice wyboru Karola Wojtyły na papieża z księdzem Grzegorzem Wejmanem, profesorem Uniwersytetu Szczecińskiego rozmawia Michał Elmerych…

16 października 1978 roku. Jak ksiądz pamięta tamten dzień?
To z pewnością było wydarzenie wielkie dla świata, dla Kościoła powszechnego, dla Polski. Tym bardziej i dla mnie. Natomiast w tym czasie byłem uczniem szkoły średniej w Stargardzie, wówczas Szczecińskim, i mieszkałem w internacie. Nasza grupa uczniów nie była religijna, więc gdzieś to tak człowiek troszkę w samotności przeżywał, ale dzwony biły w różnych kościołach stargardzkich. U świętego Jana, u Najświętszej Marii Panny. Było poruszenie. Dowiedzieliśmy się około godziny 21:00, jakoś tak w godzinie Apelu Jasnogórskiego. Była jakaś dyskusja, ale nikt w tym czasie nie zdawał sobie sprawy, co tak naprawdę się stało.

Czy już w tym 1978 roku myślał ksiądz o kapłaństwie?
Chyba jeszcze nie. Powoli odczytywałem swoje powołanie, Brat miał już pełne rozeznanie. Nigdy nie myślałem, że moje kapłaństwo ma związek z wyborem kardynała Wojtyły na Stolicę Piotrową. Ale gdy tak teraz sobie to uświadamiam, to z pewnością to spotęgowanie tego mojego powołania jakieś nastąpiło. Że ten wybór miał jakieś znaczenie.

Wybór Karola Wojtyły na papieża spowodował dla polskich katolików wielkie zmiany.
Człowiek był taki dumny. To był jeszcze czas głębokiego komunizmu. W mojej szkole, Technikum Rolniczym nie widziałem, żeby nasi nauczyciele, profesorowie byli otwarci na wiarę. Zaczęło się więcej mówić o Kościele, to prawda. Inaczej było w domu, bo rodzina jest bardzo religijna, czy też w środowisku parafialnym, bo czuliśmy ten powiew Ducha Świętego. Tak to sprecyzowało moje powołanie.

To był październik 1978 roku, a potem zdarzył się czerwiec 1979 roku. Plac Zwycięstwa w Warszawie i słynne słowa niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze Ziemi. Tej ziemi… słowa prorocze, które są jednymi z ważniejszych, moim zdaniem w historii Polski.
Nie ma wątpliwości. Jan Paweł II od początku jak tylko stracił mamę i był wychowywany przez ojca optyce Ducha Świętego. Karol modlił się codziennie do Ducha Świętego taką piękną modlitwą, którą zresztą ja też odmawiam. Był zaprzyjaźniony z Duchem Świętym, zaprzyjaźniony z Matką Najświętszą, więc miał w sobie ogromną moc. I myślę, że to było to, co się dokonało potem w Warszawie. To jakby też jest konsekwencja jego życia i jego życia kościołem, jego życia światem, jego życia Polską. Bo on znał historię Polski doskonale i wiedział, że potrzeba Polsce tego nowego powiewu, żeby otworzyć te serca. Bo przecież Polska zawsze była związana z kościołem. Wówczas mógł to powiedzieć, bo jego głos miał już zupełnie inny wymiar niż wcześniej jako kardynała krakowskiego. Dał się ponieść Duchowi Świętemu i widzimy, że to były opatrznościowe słowa. Na pewno Jan Paweł II spodziewał się, że ta moc Ducha Świętego zadziała. A było co odnawiać, bo przecież wiemy, że to był czas zmagań z ustrojem wrogim Kościołowi, bardzo wrogim, jakim był komunizm.

Ustrojem nastawionym na zniszczenie Kościoła.
Te mechanizmy komunizmu rozumiał jeszcze wcześniej błogosławiony Prymas Tysiąclecia Stefan Kardynał Wyszyński, który był przyjacielem Wojtyły. Wiedział, że jedyna droga do zmiany oblicza Polski to tylko zaufanie Bogu i Duchowi Świętemu.

Polska miała szczęście, że na początku pontyfikatu Jana Pawła II miała przez wprawdzie krótki, ale ważny okres dwóch wybitnych kapłanów. Papieża i prymasa.
Ówczesne władze próbowały skonfliktować kardynałów Wojtyłę z Wyszyńskim, ale jednak kardynał Wojtyła był wielkim strategiem ale również potrafił uszanować wielkość kardynała Wyszyńskiego. Nigdy nie wychodził przed szereg, zawsze był blisko kardynała Wyszyńskiego, ale zawsze gdzieś w cieniu. Czy w Polsce, czy gdy wyjeżdżali na Sobór Watykański II. Ciągle się uczył tego patrzenia na Kościół Polski i na Kościół powszechny, ale i na ówczesne wydarzenia polityczne przez pryzmat Wyszyńskiego. Chociaż to nie znaczy, że nie miał swojego zdania. Miał, ale umiał zachować dystans, bo wiedział, że nie może doprowadzić do konfrontacji. Bo tego pragnęły władze. Dlatego też łatwiej im było razem iść tym szeregu, no i w 1978 roku jeden ustępuje miejsca, a drugi wchodzi tylko, że już z innej płaszczyzny, bo kardynał Wyszyński z płaszczyzny Polski, a Jan Paweł II z płaszczyzny kościoła powszechnego.

Wróćmy teraz do spraw naszych tutaj zachodniopomorskich szczecińskich 1987 rok, czerwiec, papież Jan Paweł 2 przyjeżdża z wizytą do Szczecina. Jedyną mam wrażenie w historii tego miasta nawet w następnym tysiącleciu wizytą papieża. No ale ta wizyta miała się odbyć zdecydowanie wcześniej.
W roku 1983 roku, podczas drugiej pielgrzymki. Były rozmowy prowadzone komisji wspólnej rządu i episkopatu. Mocno naciskał niegdysiejszy nasz ordynariusz arcybiskup Jerzy Stroba już z pozycji arcybiskupa poznańskiego. Ale rozmowy były ciężkie. Kazimierz Barcikowski ten sam, który w sierpniu 1980 roku podpisywał porozumienia szczecińskie, powiedział, że gdyby przyjechał tu do Szczecina papież, to strach sobie wyobrazić sobie co to by było. I zaproponował Kamień Pomorski. Wtenczas biskup Stroba mówi: "no jak Kamień" I powiedział wówczas takie mocne słowa: to dziura, chcecie nas tam wypchnąć to były takie rozmowy. Udało się tylko jedno. Nasza diecezja mogłaś spotkać się z Janem Pawłem II w Częstochowie na Jasnej Górze. Jan Paweł II skierował do nas specjalne słowa. Dziękował za tę postawę i wierność kościoła tego lokalnego nie tylko Kościołowi w Polsce, ale też za zaangażowanie się w kościół powszechny.

Papież przyjechał cztery lata później.
Ale to jest duży wkład osobisty naszego biskupa ówczesnego Kazimierza Majdańskiego, który pojechał osobiście do Jana Pawła II do Watykanu i rozmawiał tam z nim. Zresztą byli w dobrych relacjach między sobą ze względu na to, że byli zaangażowani od lat w prace na rzecz rodziny. I papież wyraził chęć, no i kolejna trzecia pielgrzymka Apostolska Jana Pawła II do naszej ojczyzny miała Szczecin w planie.

Był u nas krótko.
Niektórzy mówią 7 godzin i 15 minut, ale papież mógł się spotkać z tymi środowiskami, na których zależało biskupowi Majdańskiemu, bo przede wszystkim było spotkanie na Jasnych Błoniach. Tutaj mógł papież odprawić mszę świętą w intencji polskich rodzin, gdzie też było odnowienie przyrzeczeń małżeńskich. Piękna homilia skierowana do rodzin właśnie. I dlatego też jeżeli mówimy trzecia pielgrzymka do naszej ojczyzny, to widzimy Szczecin. Widzimy Jasne Błonia. Widzimy właśnie temat rodziny, ale też i to też jest bardzo ważne, że pod koniec mszy świętej Jan Paweł II koronował figurę Matki Bożej Fatimskiej. Nasz papież był bardzo związany z Fatimą. To jest bardzo ważne, bo to była pierwsza w tym czasie koronowana figura Matki Bożej Fatimskiej w Polsce. Pierwsza koronowana chociaż wiodącym miejscem jest dziś sanktuarium na Krzeptówkach w Zakopanem. Papież, był na Placu Seminaryjnym, i wmurował kamień węgielny budującego się seminarium. To znowu temat bardzo ważny dla biskupa Majdańskiego, żeby pokazać przez pryzmat tej wizyty troskę biskupa o powołania kapłańskie. Tu powołań było stosunkowo mało. Wiemy, jakie było uwarunkowania historyczne tych ziem, że kiedyś była tu pięknie prosperująca diecezja Kamińska jeszcze w średniowieczu do 1545 roku. Potem były czasy protestanckie, które wychłodziły ten entuzjazm wiary I dlatego po 1945 roku należało tę wiarę odbudować. Ale przez 27 lat było tu prowizorium kościelne. W 1972 roku powstaje diecezja. Ale w 1973 roku nie było święceń kapłańskich dla diecezji Szczecińsko- Kamieńskiej, bo nie było kogo wyświęcić. A powstawały nowe parafie. Biskup Stroba erygował 50 parafii. Biskup Majdański 73. To trzeba był kimś obsadzić, a nie było powołań. Dlatego ta troska o seminarium. No i ten kamień węgielny, który był przecież wzięty z bazyliki Świętego Piotra. W 1983 roku na Jasnej Górze był poświęcony , a teraz papież mógł go osobiście wmurować. Dopełnieniem tego wszystkiego było to spotkanie w katedrze właśnie z klerykami, kapłanami i osobami życia konsekrowanego. Wielki entuzjazm - ale papież jak to papież zawsze miał zasadnicze słowo piękny przekaz do kapłanów. Byłem tam jako neoprezbiter.

Co takiego powiedział?
Żebyśmy zawierzyli chrystusowi. Mówił nam o tym, żebyśmy byli niepodzielnego serca. To jest bardzo ważne, żeby zawierzyć chrystusowi, jak być to być dla Chrystusa, a nie być dla świata i dla Chrystusa. No i przede wszystkim o tej postawie ubóstwa, żeby nasze życie było na poziomie człowieka średnio zarabiającego, a może nawet i poniżej. No i też następna bardzo ważna sprawa W katedrze poświęcił obraz Jezusa Miłosiernego, który został przekazany potem do sanktuarium Jezusa Miłosiernego w Myśliborzu.

Miejsca ważnego dla Pomorza
Tu mamy sanktuarium miłosierdzia Bożego, które jakby wynika z wizji siostry Faustyny Kowalskiej. Miała wizję założenia zgromadzenia i jego życia w małym kościele. Opisała tę wizję gdzie ona widzi to zgromadzenie i kiedy Michał Sopoćko jej spowiednik i przyjechał tu w 1947 roku wszedł do tego kościółka. I z dzienniczka odczytał, że nie ma wątpliwości, że chodzi o ten kościół. Chodzi o to, że znakiem rozpoznawczym właśnie jest witraż w prezbiterium ukrzyżowanego Chrystusa. A od stóp tego krzyża wyrastały róże i ten znak był taki dla niego rozpoznawczy, że to ten kościół. Wybudowany w 1905 roku, przez polskich robotników sezonowych. Kto wiedział, że tu będzie Polska, a ten kościół potem stanie się miejscem kultu i sanktuarium. Czyli widzimy takie znaki, które odczytujemy z biegiem.

Papież po nieco ponad siedmiu godzinach wyjechał.
18 czerwca 1987 roku była procesja Bożego Ciała, która jakby szła tym szlakiem przejazdu papieża od katedry aż na Jasne Błonia i wówczas biskup Kazimierz Majdański powiedział, że to jest Święty Dzień, że to wydarzenie, czyli przyjazd Jana Pawła II do Szczecina jest najważniejszym wydarzeniem w dziejach Pomorza. Ja troszkę się nad tym też zastanawiam, czy może nie chrzest Pomorza przez Ottona z Bambergu - ale jedno i drugie wydarzenie było wielkie. Biskup Majdański to odczuwał jako właśnie największe wydarzenie w dziejach Pomorza.

Było jeszcze jedno zaproszenie dla papieża?
Tak. 14 grudnia 2000 roku arcybiskup Zygmunt Kamiński zaprosił Jana Pawła II. Arcybiskup Leonardo Sandri odpowiedział, że papież jest wdzięczny za zaproszenie, ale w najbliższym czasie nie przewiduje się pielgrzymki do Polski. W 2002 roku Szczecin nie został jednak ujęty w planach. Teraz też trudno się spodziewać, żeby którykolwiek papież przyjechał do Szczecina. Powinniśmy się cieszyć z tego wydarzenia wielkiego dla nas i myślę, że nie tylko rozpamiętywać tak od strony historycznej, ale może wejść w nurt nauczania. Jana Pawła II: żeby rodzina była silna Bogiem, żeby rodzina była scalona, żeby mówić o zagrożeniach rodziny – to wszystko mówił tu w Szczecinie.

I wiatr od morza.
O tak!!! Uznał ten wiatr od morza za powiew Ducha Świętego. Bo też była kwestia, gdzie miała być sprawowana liturgia. Bo tie było oczywiste. Jasne Błonia z dzisiejszej perspektywy wydają się idealnym miejscem. Ale władze nie chciały by tam była msza święta. Robili ekspertyzy, brali pod uwagę lotnisko w Dąbiu. Chcieli gdzieś na Skolwinie. Pojawiły się Wały Chrobrego, ale ze względu na bezpieczeństwo zrezygnowali. Ostatecznie zgodzono się na Jasne, Błonia, bo biskupowi Majdańskiemu zależało na tym, żeby to było na lewym brzegu Odry. I dlatego to co powiedział papież, że wieje wiatr od naszego morza to się wpisywało w koncepcję też biskupa Majdańskiego, żeby podkreślić polskość Szczecina. Dzisiaj to jest takie dla nas oczywiste, a w tym czasie jeszcze zmagania gdzieś tam były…

Nie mieliśmy traktatu z Niemcami.
Dosłownie i stąd też, ważne było to co mówił w polskim Szczecinie papież. Jego głos był słyszany na całym świecie i nawet potem biskup Majdański miał pretensję do władz ówczesnych, zresztą słuszne pretensje, że nie wykorzystali tego powiedzmy w sposób medialny czy propagandowy - tak nieco w cudzysłowie propagandowy. Żeby pokazać piękno naszego Szczecina, bogactwo naszego Szczecina. Biskup Majdański kochał historię, znał historię, chodził do Archiwum Państwowego, rozmawiał z mądrymi ludźmi na te tematy, żeby ten Szczecin, skoro tu był biskupem pokazać. A to była najlepsza okazja, żeby to pokazać. On potem też chyba to niezadowolenie wyrażał publicznie.

Czy gdybyśmy wsłuchiwali się i rzeczywiście słuchali tego, co mówił do nas do nas Jan Paweł II nie tylko w Szczecinie, ale w ogóle. Czy ten świat byłby inny, czy byłby lepszy?
Nie ma wątpliwości byłyby zupełnie inny. Bo Janowi Pawłowi II chodziło o to, żeby była sprawiedliwość społeczna o to, żeby była zachowana godność człowieka, żeby była podkreślona też obecność Boga w tym świecie. Dzisiaj zmagamy się z niesprawiedliwością czy brakiem godności. Też z brakiem właściwego miejsca Kościoła w tej przestrzeni publicznej. A papież odwoływał się do Ewangelii, odbywał się do dekalogu, do tego, co jest fundamentem nie tylko Kościoła, ale fundamentem naszych relacji społecznych. Gdybyśmy tylko wsłuchiwali się w głos świętego. Jest rok 1991 rok jesteśmy już po przełomie i Jan Paweł II daje nam prezent – dekalog. Zaczyna tutaj właśnie od Koszalina i mówi, że tutaj jakby słychać na Pomorzu echo z góry Synaj. I on przynosi te tablice z dekalogiem na tę górę pomorską. Na górę Chełmską. Przynosi ten dekalog z pierwszym przykazaniem, żeby czcić Pana Boga. A Polacy to chyba zlekceważyli, mniej go słuchali. Byli niezadowoleni, że papież ich poucza, ale on kiedyś też powiedział wy mi nie klaszczcie, wy mnie słuchajcie. Dał nam dekalog, chciał zagospodarować naszą wolność. Nie można inaczej zagospodarować wolności jak poprzez dekalog. Historia to pokazuje.

W jaki sposób?
Karol Wielki po 800 roku zostaje cesarzem jest koronowany przez papieża Leona III i na czym on buduje tą odnowione cesarstwo zachodnie? Na dekalogu opiera wszystkie relacje polityczne i społeczne. A my niestety nie przyjęliśmy tego, ale to nie znaczy, że nie możemy do tego wracać.

Jak w tej chwili w momencie, kiedy jest tak dużo ataków na kościół, kiedy kościół jest atakowany z wielu stron, kiedy zarzuca się, że papież pewnych rzeczy nie dopatrzył, jak my powinniśmy reagować na to - my katolicy?

Sytuacja po Soborze Watykańskim II nie była łatwa. Dlaczego papieżem nie został Włoch? Pewne partie kościelne ojców soborowych się we Włoszech podzieliły i nie mogli dojść do porozumienia, więc gdzieś wypływał na tym tle Jan Paweł II. Kiedy umiera Paweł VI podnoszą się głosy, że to będzie koniec Kościoła, że Kościół jest w regresie, że nie ma wizji. I dla Kościoła pojawia się Jan Paweł II mówimy odnośnie Kościoła, dlaczego? Dlatego, że Jan Paweł II to był człowiek pełen nadziei, to był człowiek, który potrafił mieć kontakty z każdym środowiskiem. To był człowiek głębokiego zamiłowania do Boga do Matki Najświętszej, który miał pewną wizję. Jak prowadzić kościół , ale też co dać światu? No przecież jego przemówienie inauguracyjne to pamiętamy: nie lękajcie się, nie lękajcie się, otwórzcie się na Chrystusa. Teraz jest taki zarzut, że kościół troszkę jest skostniały, że papież nie zreformował Kurii. No ciężko byłoby zreformować Kurię. To nie ma wątpliwości. Benedykt XVI też próbował, nie za bardzo mu to wyszło. Jan Paweł II był do roli papieża dobrze przygotowany intelektualnie, ale był też dobrze przygotowany duszpastersko. On chciał dać nadzieję ludziom i myślę, że ten czas dał nam i powinniśmy do tego też wracać bo troszkę myśmy go tak zepchnęli do kremówek.

ZOBACZ RÓWNIEŻ:

Dziś rocznica śmierci Jana Pawła II. Przypomnij sobie jego najważniejsze słowa kierowane do Polaków.

Jan Paweł II: 16. rocznica śmierci. Co nam zostawił papież? ...

Bądź na bieżąco i obserwuj:

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński