Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jakub Bąk wciąż chce coś udowodnić Koronie

Łukasz Kasprzyk
– Prezesi Korony zapomnieli, że kończy mi się kontrakt i nie przedłużyli go w czasie, więc żeby się usprawiedliwić, wymyślili, że zażądałem tak wysokiego kontraktu, jakbym rozegrał już 100 meczów w lidze – twierdzi Jakub Bąk.
– Prezesi Korony zapomnieli, że kończy mi się kontrakt i nie przedłużyli go w czasie, więc żeby się usprawiedliwić, wymyślili, że zażądałem tak wysokiego kontraktu, jakbym rozegrał już 100 meczów w lidze – twierdzi Jakub Bąk. Sebastian Wołosz
Rozmowa z Jakubem Bąkiem, pomocnikiem Pogoni, poprzednio występującym w Koronie Kielce, najbliższym rywalu Portowców.

- Za nami mecz z Ruchem Chorzów, a pan grał w juniorach tego zespołu. Zna pan historię, kiedy to za czasów Antoniego Ptaka w Pogoni większość utalentowanych zawodników przechodziła do Ruchu, bo w Szczecinie nikt się nimi nie interesował?

- Sam byłem w kręgu zainteresowań trenera Bogusława Pietrzaka, który sprowadzał utalentowanych zawodników z całej Polski. Tych z zachodniopomorskiego też pamiętam. W chorzowskim klubie "pompowani" byli głównie zawodnicy ze Śląska. Nas z całej Polski było 12, ale poziom szkolenia nie był aż tak wysoki. Ściągano nas pod kątem zdobycia mistrzostwa Polski juniorów. Mnie w pewnym momencie chciała Korona Kielce, zaproponowano mi grę w Młodej Ekstraklasie i przeszedłem do Kielc. Ale do Ruchu czuję sympatię. Moi znajomi byli kibicami tego klubu, więc jak Ruch gra, zawsze życzę im wszystkiego dobrego.

- Przed nami spotkanie z Koroną Kielce. W poprzedniej rundzie strzelił pan dwa gole i przechylił szalę zwycięstwa.

- Miałem podwójną motywację. Chciałem udowodnić coś niektórym osobom. Pokazać, co o nich myślę, strzelając gole.

- Jakim osobom?

- Nie trenerom, ale działaczom, konkretniej prezesom Korony. Wygadywali głupoty na mój temat. Zapomnieli, że kończy mi się kontrakt i nie przedłużyli go w czasie, więc żeby się usprawiedliwić, wymyślili, że zażądałem tak wysokiego kontraktu, jakbym rozegrał już 100 meczów w lidze.

- Na jak dużo wycenia się taki kontrakt?

- Nie wiem, co oni mieli na myśli. Chojnowski (Tomasz, prezes- dop. red.) nie zna się na piłce.

- Strzelił pan dwa gole jednemu klubowi, liczy pan, że po takim występie teraz też zagra? Proszę o szczerą odpowiedź.

- Zawszę liczę, że będę grał od początku.

- Miało być szczerze.

- (śmiech) Ale tak jest! To trener podejmuje ostateczną decyzję. Ja staram się utrzymać dobrą formę najlepiej jak potrafię. Przykładam się do treningu i chciałbym zagrać przeciwko Koronie. To wciąż ważne dla mnie spotkanie. Skład i taktyka zależą od szkoleniowca.

- Przy jakiej taktyce czuje się pan najlepiej?

- Kiedy gramy jak najwięcej piłką, tzw. mała gra. Chyba każdy lubi być "pod grą". Trener co mecz ustala inne zadania. My mamy je zrealizować w stu procentach.

- Teraz już chyba każdy z was, piłkarzy, może powiedzieć, że będziecie w mistrzowskiej grupie?

- Jesteśmy jedną nogą, a drugą już wchodzimy. Został nam do osiągnięcia tego celu tylko jeden punkt. Gdy będziemy już w "ósemce", zobaczymy, co dalej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński