Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak wypoczywali szczecinianie 100 lat temu [zdjęcia]

Marek Jaszczyński [email protected]
Letnia restauracja "Oder" przy nabrzeżu na Golęcinie (1912r.).
Letnia restauracja "Oder" przy nabrzeżu na Golęcinie (1912r.).
To był świat w zupełnie innym stylu, ale mieszkańcy Szczecina 100 lat temu wypoczywali podobnie jak my: w parku Kasprowicza i Lesie Arkońskim.

Gdzie wypoczywali szczecinianie 100 lat temu

Z fotografii patrzą na nas elegancko ubrani ludzie, panie mają charakterystyczne wysokie kapelusze, panowie marynarki i meloniki. Zdjęcia dokumentują to, gdzie szczecinianie wypoczywali - bagatela! - 100 lat temu.

Kiedy za oknem była ciepła i słoneczna pogoda, każdy marzył o tym, żeby wyrwać się z szarej codzienności. Nie inaczej było w dawnym Szczecinie, który oferował swoim mieszkańcom wiele atrakcji.

Tam były Alpy w miniaturze

Zaczynamy naszą wyprawę od odwiedzin Jasnych Błoni (wtedy Quistorpaue) oraz niedalekiego Lasu Arkońskiego (Eckerberger Wald). Wielki park, łączący centrum miasta z lasem i terenami wypoczynkowymi, został założony w 1900 roku na powierzchni aż 49 hektarów.

- W pomysłowy sposób wykorzystano płynącą brzegiem parku rzeczkę Osówkę - mówi Roman Czejarek, znawca starego Szczecina. - Już w 1885 roku spiętrzono ją, tworząc najpierw pełne uroku jezioro Rusałka ze sztuczną wyspą po środku.

W chwili powstania parku dawne młyny nad rzeczką zamieniono w eleganckie lokale, a oba brzegi połączono charakterystycznym "japońskim" mostem.

W Parku Quistorpa wytyczono alejki, postawiono liczne altanki, ławki, a w zachodniej części olbrzymi pomnik poety Ernsta Moritza Arndta. Ten teren zawdzięczamy hojności jednego człowieka. Był nim kupiec i przemysłowiec Johannes Quistorp (1820-1899). Bogaty właściciel cementowni, cegielni oraz wielu dóbr ziemskich przekazał miastu tereny wypoczynkowe, na których obecnie znajdują się właśnie Jasne Błonia oraz Las Arkoński.

Warunkiem przekazania terenów było wykorzystanie ich w celach wypoczynkowych, a nie pod inwestycje.

Jakie atrakcje czekały na spragnionych wypoczynku szczecinian?

- Obok restauracji i kawiarni w parku były też piwiarnie i pijalnie mleka, place do gry, trasa do jazdy konnej, zimowy tor saneczkowy oraz nawet specjalne zjazdy dla narciarzy. Wyjątkową atrakcją okazała się również... miniatura Alp! - opowiada Czejarek.

- Niestety, później teren parku systematycznie ograniczano przeznaczając na przykład jego część pod budowę Frauenklinik Stettin, czyli kliniki dla kobiet.

Mimo zmian Park Kasprowicza do dziś jest popularnym miejscem wypoczynku.

Widok z wieży

Północne dzielnice Szczecina miały również swój urok i przyciągały rzesze turystów. Szczecinianie w świąteczne dni przypływali na wycieczki do Gocławia. Wędrowali po okolicznych górkach maszerowali wśród niezwykle malowniczo położonych pól i lasów, korzystali z licznych przystani.

Podziwiali wspaniałe widoki otwierające się na rzekę Odrę i na jezioro Dąbskie ze szczytu Wieży Bismarcka.

Wcześniej szczecinianie podziwiali widoki z umiejscowionej na sąsiednim wzgórzu "Zielonym" drewnianej wieży widokowej.

Stąd udajemy się na zachód do Doliny Siedmiu Młynów - na zachód od miasta. W przewodnikach
rejon ten nazywano Doliną Słońca. Od wieży Quistorpa dochodziło się tu spacerkiem w niecałe 30
minut. Młyny stały nad niewielką rzeką Osówką i według dokumentów już w XVI-XVII wieku należały do miasta.

- Były to, wymieniając je kolejno od strony dzisiejszego Jeziora Głębokiego aż do Osowa: Kuckucksmühle (młyn Zazulin), Kaisermühle (Ustronie), Schmetterlingsmühle (Uroczysko), Muthgebermühle (Zacisze), Bergmühle (Nagórnik), Klappmühle (Łomot) oraz Obermühle (Wyszyna).

Mała Osówka nie zapewniała młynom odpowiednich warunków do pracy, więc wyrób mąki był bardzo niewielki. W XIX wieku wszystkie młyny kolejno systematycznie zamykano - wyjaśnia Czejarek.

Łomot i "klapotanie"
Pochodzenie nazw było dość zabawne. Klappmühle, zwany po polsku Łomotem, był najgłośniejszy w okolicy i ciągle coś w nim hałasowało (Niemcy mówili: klapotało). Na początku XX wieku na gości czekała tam popularna kawiarnia.

Potem młyn przekształcono na stanicę i schronisko dla młodzieży, a po 1945 roku opuszczony popadł w ruinę. Obermühle leżał w najwyższym miejscu w dolinie, stąd nazwa Wyszyna. Dziś po Obermühle (dosłownie: Wysoki Młyn) nie ma już śladu, ale przed II wojną światową była tu restauracja oraz niewielki hotel.

W przypadku Kuckucksmühle (młyn Zazulin) ważna jest wymowa niemieckiej nazwy. Dla dawnych właścicieli był to po prostu "kuku młyn", czyli młyn Kukułczy. Po wojnie opuszczone zabudowania zostały zdewastowane i w efekcie kompletnie zniszczony obiekt trzeba było rozebrać.

Położony obok Muthgebermühle (młyn Zacisze, po niemiecku: młyn Muthgebera) oferował pokoje gościnne. W 1933 roku właściciel Bergmühle (młyn Nagórnik, po niemiecku: Górski Młyn) reklamował go sloganem: "Piękny lokal wycieczkowy, położony wspaniale w uroczym lesie, idylla w letnim słońcu".

Głaz leśniczego

Przechodzimy na prawy brzeg, w Góry Bukowe czyli Buchheide. W maju 1889 roku dzięki staraniom prof. Carla Meyera oraz członkom już istniejących towarzystw turystycznych: Alpenverein (Towarzystwo Alpejskie) oraz Riesengebirge Verein (Towarzystwo Karkonoskie) powstało w Szczecinie Buchheide Verein, czyli Towarzystwo Puszczy Bukowej.

Jego celem była popularyzacja Gór Bukowych, wydawanie przewodników i map oraz porządkowanie terenu i stawianie pamiątkowych tablic.

Symbolem walki o Puszczę Bukową stał się Karol Ludwik Gené. Od 1863 roku był nadleśniczym, który jako pierwszy sprzeciwił się rabunkowej gospodarce prowadzonej w podszczecińskim lesie. Gené rozpoczął akcję systematycznego zalesiania i odtwarzania zniszczonych terenów.

Otworzył też puszczę dla turystów, wytyczając pierwsze szlaki. Zginął tragicznie, zastrzelony przez kłusownika w 1893 roku. Rok później w sercu lasu postawiono pamiątkowy obelisk z jego nazwiskiem. Pomnik przetrwał do dziś.

Jezioro o barwie szmaragdu
Dawnym mieszkańcom Szczecina okolica Puszczy Bukowej kojarzyła się głównie ze słynną Grube und Zementfabrik Stern, czyli Kopalnią i Fabryką Cementu Stern. Zakład, należący do Gustava Töpffera i Andreasa Grawitza, działał już od 1862 roku. Kredę wydobywano w miejscu zwanym Katherinenhof (Boleszyce) na terenie puszczy. Interes rozwijał się znakomicie i przynosił wielkie zyski.

- Doszło jednak do katastrofy - mówi Czejarek. - 16 lipca 1925 roku w wyrobisku Stettiner Zementfabrik Stern nagle pojawiła się woda. Po mieście krążyły plotki, że zginęło wielu górników. Robotnikom udało się jednak uciec, ale pod wodą został porzucony sprzęt. Zamiast kopalni powstało głębokie jezioro o niezwykłej barwie.

Niemcy nazwali je Hertha-See, a Polacy po II wojnie światowej - Jeziorem Szmaragdowym. Inna, stosowana niekiedy nazwa to Jezioro Lazurowe. Niedaleko od tego miejsca stała przed wojną druga z najpopularniejszych dawnych wież widokowych czyli Bareselturm (Wieża Baresela) na Finkenwalder Höhe.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński