Euzebiusz Smolarek to jak na nasze warunki piłkarz nietypowy. W polskiej lidze nie zagrał. Od razu zaczął występować w Holandii, gdzie osiedlił się jego słynny tata.
Włodzimierzowi Smolarkowi, byłemu zawodnikowi Widzewa Łódź, nasza piłka nożna zawdzięcza bardzo dużo. Dzięki jego dwóm golom biało-czerwoni pokonali w Lipsku Niemiecką Republikę Demokratyczną 3:2 i awansowali do finałów mistrzostw świata w 1982 roku.
To właśnie Smolarek strzelił na hiszpańskim Mundialu pierwszego gola, w decydującym ostatnim meczu pierwszej fazy grupowej z Peru, wygranym 5:1. To dzięki niemu i jego zabawie z Rosjanami w narożniku boiska Polska zyskała cenne sekundy, dzięki którym zremisowała 0:0 z ZSRR i awansowała do półfinału, zapewniając sobie srebrny medal.
Czy syn pójdzie w jego ślady? Jeżeli chodzi o Bundesligę - zaczął podobnie.
Reprezentacyjne skrzydła
W 1986 roku Włodzimierz Smolarek zadebiutował w niemieckiej ekstraklasie w barwach Eintrachtu Frankfurt w spotkaniu z Fortuną Duesseldolf.
Był to debiut wymarzony - już w 3. minucie strzelił gola, a potem ustalił wynik na 5:0. Smolarek junior do pierwszego gola (w wygranym 2:1 wyjazdowym spotkaniu z VfL Wolfsburg) potrzebował niespełna 10 minut. Teraz czeka go jeszcze trudniejsze zadanie - jego ojciec w 63 spotkaniach Bundesligi zdobył 13 bramek.
Na razie to zadanie może się okazać dla Euzebiusza nie do wykonania, gdyż póki co jest tylko wypożyczony do końca sezonu z Feyenoordu Rotterdam. Ale na pewno ma szansę zostać tam na dłużej. Na pewno zaletą, oprócz umiejętności piłkarskich jest też znajomość języka niemieckiego.
A jeżeli na stałe zadomowi się w podstawowej jedenastce Borussi, to spory pożytek może mieć z niego reprezentacja Pawła Janasa. W Bundeslidze mamy obecnie jednego wyróżniającego się piłkarza - Jacka Krzynówka z Bayeru Leverkusen.
Jeżeli takim stanie się także Smolarek to nasze skrzydła będą wyglądać naprawdę dobrze: Krzynówek na lewej pomocy, a Smolarek na prawej. Smolarek ma podobną zaletę do Krzynówka - potrafi i lubi schodzić z boku boiska do ataku, gdzie czuje się nieźle.
Zabawa z gorącym kamieniem
Ale nawet jeżeli Euzebiusz Smolarek okaże się talentem na miarę swojego słynnego taty, to i tak zapewne nie olśni swoich nowych kolegów z Niemiec jak jego tata. Kiedyś, gdy drużyna Włodzimierza Smolarka siedziała przy ognisku polski piłkarz wyciągnął z żaru kamień. I zaczął go sobie podrzucać w rękach.
Niemcy zaniemówili, ale zaraz doszli do wniosku, że kamień nie może być zbyt gorący. Smolarek podał go więc jednemu z kolegów.
Gdy ten z głośnym sykiem go upuścił Polak złapał go i dalej podrzucał rękoma. Tajemnica tkwiła w fakcie, że pan Włodzimierz był z zawodu piekarzem i miał dłonie odporne na wysokie temperatury.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?