Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Interaktywna wystawa post fotografii w Trafo. Ostatnia szansa, by ją zobaczyć [ZDJĘCIA]

Agata Maksymiuk
Tylko uważna obserwacja pozwoli na rozszyfrowanie zagadki i przebrnięcie przez kolejne warstwy wizualnej łamigłówki Igora Omuleckiego - zupełnie jak w japońskiej grze Mikado. Niezwykła wystawa post fotografii jest dostępna w TRAFO do 30 grudnia.

Post sztuka, czyli sztuka po sztuce dawnej, a post fotografia? Czy również możemy ją uznać za fotografię po fotografii?

- W dzisiejszych czasach potrzebujemy nowych definicji na nowe zjawiska. Pojęcie “post fotografii” pojawiło się w kontekście przejścia fotografii analogowej na fotografię cyfrową, więc w pewnym sensie można powiedzieć, że jest to fotografia po fotografii. Ja używam tego terminu zawężając rozumienie fotografii do obrazu cyfrowego, manipulowanego komputerowo. Post fotografia to na pewno bardzo pojemny termin.

Nasuwa się tu pytanie - w takim razie, do którego momentu zdjęcie jest dziś zdjęciem?

- Część fotografów zajmujących się estetyką uważa, że kiedy doszło do zapisu fotografii w postaci cyfrowej, to już na poziomie rejestracji obrazu zdjęcie przestało być zdjęciem. Przyczyną jest brak materialnego umiejscowienia. Dla takich osób jest to nowe medium. I oczywiście, można przyjąć, że jest to nowy model fotografii - fotografii wzbogaconej o możliwości cyfrowe. Dziś twórca z ogromną łatwością może dokonywać manipulacji, kopiować pracę, reprodukować czy zwielokrotniać dzieła w internecie.

Czy to znaczy, że współczesna fotografia zatraciła granice?

- Wydaje mi się, że tak. Jednak ocena tego jest bardzo subiektywna. Wielu teoretyków i artystów negujących użycie terminów “post” uważa, że to co dzieje się w dzisiejszej fotografii jest formą kontynuacji pewnych elementów tradycyjnej fotografii. Od pewnego czasu obserwujemy w sztuce sytuacje, w których nowością stają się rzeczy z przeszłości. Powrót do wybranych wątków i chwytów, czasem niemal archaicznych, okazuje się czymś nowatorskim. Trzeba jednak pamiętać, że te kwestie są bardzo zmienne i wszystko zależy od punktu widzenia.

Przykłady post fotografii możemy obejrzeć odwiedzając Pańską wystawę w Trafostacji. Projekt Mikado to - cytując “podróż przez obrazy natury i technologii, prowadzona śladami procesu tworzenia.” Jaki stosunek w tym projekcie ma technologia do natury? Czy jest jej przedłużeniem?

- Często sam sobie zadaje pytanie - na ile nowa technologia jest częścią nas samych? Dla mojej twórczości to bardzo istotne. Jestem sceptycznie nastawiony do myśli post humanistycznych, może nawet odrobinę lękam się idei łączenia człowieka z maszyną. Jednak obserwując świat łatwo zauważyć, że coraz bardziej scalamy się z technologią. Niestety, mam poczucie, że nie do końca nad tym panujemy. Urządzenia są dziś budowane na poczet naszych potrzeb i zmysłów, w rezultacie to co stworzyliśmy zaczyna nami kierować. Wciąż jednak to my to wytworzyliśmy. Czy w takim razie jest to natura czy już nie? - Przyznaję, nie znam odpowiedzi. W projekcie Mikado te światy istnieją równolegle. Z jednej strony tworzenie i przetwarzanie natury jest odejściem od jej bezpośredniego doświadczania, z drugiej strony to jej część. Rozmawiając na ten temat często powołuje się na przykład z foliową torbą i kamieniem. Kamień to dla nas natura, foliowa torba sztuczny produkt. Tylko, że ta “foliówka” powstała z tego samego zbioru surowców naszej planety, do których należy kamień. Dlaczego jest więc sztuczna? Może to kwestia tego co nas harmonizuje, a co niszczy? Ten sam dylemat dotyczy technologii i jej stosunku do natury.

Wystawa Mikado jest mocno interaktywna, niektóre prace w pełni możemy zobaczyć jedynie przy pomocy tableta. Skoro zmienia się sposób prezentacji fotografii, to czy sposób jej percepcji również powinien się zmienić?

- Interesuję się percepcją wzrokową jako procesem otwartym, ewoluującym. Poświęciłem jej nawet część mojej rozprawy doktorskiej. Odbiór bodźców jest kwestią bardzo indywidualną. Nie wyobrażam sobie narzucać czy nawet sugerować sposobu w jaki widzowie mają odbierać moje prace czy prace kogokolwiek. W przypadku projektu Mikado, już sama nazwa jest zaproszeniem do gry, pewnej wzrokowej i intelektualnej zabawy. Nawet podczas obrony doktoratu, która odbywała się w przestrzeni wystawy zwróciłem się do grona profesorskiego - ciekawi mnie co państwo widzą na pracach. Ja jestem tak mocno zanurzony w tych obrazach, że widzę je zupełnie inaczej, niż ktoś kto spotyka się z nimi pierwszy raz. To jakie warstwy można odnaleźć w fotografiach to kwestia naprawdę tajemnicza.

Zatrzymując się jeszcze chwilę przy nazwie wystawy, czym dokładnie jest Mikado?

- Mikado, to nazwa japońskiej gry, przypominającą naszą grę w bierki. Oczywiście, to luźne i dość poetyckie porównanie. Zarówno w zabawie jak i na moich pracach jest widoczny gest rozsypania kawałków drewna, które upadając tworzą przypadkową konstrukcję. Gdybyśmy chcieli ją przeanalizować od strony newtonowskiej zapewne precyzyjnie określilibyśmy, dlaczego upadły tak, a nie inaczej. Najważniejszym elementem gry jest jednak uważna obserwacja i ostrożne podnoszenie kolejnych patyczków. Podobne procesy towarzyszyły tworzeniu moich obrazów - praca jaką wykonałem z jednej strony była intuicyjnym zbieraniem materiałów, z drugiej rozkładaniem ich na części i łączeniem w obraz.

Zasady japońskiej gry zainspirowały Pana do realizacji tego projektu?

- Inspiracje były dwie. Pierwsza pochodzi od mojego syna, którego twórczość obserwuję od dłuższego czasu. Fascynuje mnie jego spontaniczne działanie, przybierające niemal abstrakcyjne formy, w żaden sposób nie inspirowane sztuką. Druga pochodzi od niszczycielsko-budowlanej natury bobrów. Duża część obrazów powstała właśnie dzięki fotografowaniu drzew ściętych przez bobry.

Czy nasz rynek, nasze społeczeństwo są przygotowane na odbiór takich prac?

- W Polsce często używa się pojęcia “rynek sztuki”, jednak prawda jest taka, że jest on tak niewielki, że w porównaniu z rynkiem światowym niemal nie istnieje. Nie można się temu dziwić. W naszym kraju społeczeństwo nie jest przygotowane do odbioru sztuki. I to nie, dlatego, że na sztukę nas nie stać, że to jeszcze nie ten moment. Nie, wcale nie. Kiedy patrzę na to jak w szkołach podstawowych czy średnich jest prowadzona edukacja artystyczna, jak wyglądają zajęcia z historii sztuki, plastyki to zwyczajnie robi się przykro. W Polsce młodzież w ciągu całego roku przyjmuje taki zakres wiedzy z historii sztuki, co uczeń z Liechtensteinu w ciągu całego tygodnia. Nawet po zmianie pokoleniowej, dzieci czy wnuki osób, które w tym momencie dorabiają się fortun, nie będą inwestowały w współczesną sztukę, ponieważ będzie im brakowało obycia wizualnego i kulturowego. Nawet jeśli będą się z nią spotykać na najprostszym poziomie jakim jest lokowanie kapitału - nie będą z nią obcować. Jedynym ratunkiem na to jest odpowiednia edukacja.

A jakie reakcje w polskim środowisku artystycznym, wśród osób obeznanych ze sztuką wywołuje sięganie po nowe technologie? Przez wiele lat nie spotykało się to z aprobatą.

- Zacznę od tego, że reakcje i opinie środowiska artystycznego nie mają na mnie większego wpływu. Mam imperatyw robienia pewnych rzeczy i nie oglądam się na innych. Polskie środowisko artystyczne, szczególnie to zajmujące się fotografią, jako medium jest bardzo rozbite w odbiorze. Dzieli się na środowisko fotograficzne i artystyczne. To może wydać się nieco zagmatwane, ale w środowisku artystycznym zdarzają się osoby posługujące się medium fotograficznym, jednak to nie znaczy, że należą do środowiska fotograficznego. To zupełnie dwa różne światy. Na polu sztuki eksperyment technologiczny podczas tworzenia zdjęć jest dużo bardziej akceptowalny, aczkolwiek “art and science” w Polsce jest kierunkiem raczkującym. Jego rozwiniętą odsłonę można obserwować na przykładzie choćby. Stanów Zjednoczonych.

Co w takim razie możemy zaobserwować na przykładzie Pana prac?

- Moje i nie tylko moje prace, bo również prace Filipa Berendta, z którym wkrótce stworzę kolejny projekt, były pokazywane choćby w Amsterdamie. Okazuje się, że post fotografia jest trudna w odbiorze jako obraz - fotografia nawet dla wprawionych obserwatorów. To zjawisko na skalę europejską. Post fotografia, którą uprawiam to “coś” co można określić montażem komputerowym. Żeby to jeszcze bardziej “skomplikować” w ramach krytycznego podejścia do fotografii, sam zapis obrazu można traktować jako iluzję, która nie oddaje rzeczywistości. Trzeba zdać sobie sprawę, że jest to fragmentaryczny zapis, bardzo wąskiej części tego co nazywamy rzeczywistością. Do tego dochodzi jeszcze kwestia indywidualnej percepcji wzrokowej. To właśnie są te warstwy przez, które trzeba przebrnąć, by odczytać obraz.

Szczecin, Trafostacja jest odpowiednim miejscem na tę prezentację?

- Trafostacja jest ciekawą instytucją, ciekawą przestrzenią, która nie boi się nowatorskich projektów. To miejsce, które jest absolutnie jednym z pierwszoligowych miejsc na polskiej mapie jeśli chodzi o sztukę współczesną. Cieszę się, że premiera projektu Mikado, nad którym pracowałem kilka lat, miała miejsce właśnie tu. Jestem też związany ze Szczecinem z racji współpracy z Akademią Sztuki. Oddaję tu swoją energię i mam nadzieję, że przyczyni się to do budowania zaplecza kulturalnego miasta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński