Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grad zniszczył ubezpieczony rzepak, PZU kręci w sprawie odszkodowań

Piotr Jasina
Fot. Marcin Bielecki
Grad zniszczył rzepak na trzech sąsiadujących polach. PZU wypłacił odszkodowania tylko za dwie mniejsze uprawy, strat na największym polu nie uznano. Choć wszystkie oceniał ten sam likwidator.

Do redakcji zgłosił się Robert Tarnowski, rolnik z Pyrzyc prosząc o interwencję.
- Sprawa dotyczy odszkodowań za straty wyrządzone przez gradobicie 1 i 3 czerwca br. - wyjaśnia.

Robert Tarnowski z żoną Izabelą i jej bratem Wojciechem Błaszkowiakiem gospodarują na 70 hektarach ziemi pod Pyrzycami. Na ponad 41 ha mają plantacje rzepaku. Pan Robert obsiał rzepakiem 4,2 ha, żona aż 30 ha, jej brat - 7,17 ha. Niestety, 1 i 3 czerwca grad spustoszył uprawy.

- Wszyscy mamy osobno ubezpieczone uprawy w PZU, wykupiliśmy bowiem specjalne Pakiety Jesień, zgłosiliśmy szkody do ubezpieczyciela - relacjonuje pan Robert. - Zjawił się przedstawiciel PZU i oszacował straty na wszystkich trzech polach, które ze sobą sąsiadują. Likwidator ocenił, iż gradobicie zmniejszy nasze plony średnio o 40 proc.

Obu panom PZU wypłaciło odszkodowania przelewając pieniądze na konta 22 i 25 czerwca. Chodzi o pola o areale 4,2 i 7,17 ha.
- Ale żona nie otrzymała odszkodowania - kontynuuje Tarnowski. - Nie otrzymaliśmy nawet protokołu z oględzin. Dzwoniłem kilka razy do oddziału PZU w Stargardzie, na infolinię. W końcu pani inspektor poinformowała nas, że będą jeszcze jedne oględziny, ponieważ dyrektor inspektoratu PZU w Szczecinie zakwestionował wielkość odszkodowania. Tylko na tej 30-hektarowej działce. Na naszych działkach nie kwestionował wielkości strat, chociaż wszystkie sąsiadują ze sobą, a oceny dokonywał ten sami likwidator szkód, w dodatku zaraz po zdarzeniu.

Kolejny likwidator zjawił się na polu pani Izabeli Tarnowskiej miesiąc po gradobiciu.
- Swoimi szacunkami nas po prostu zszokował - kontynuuje mąż. - W niektórych przypadkach o 200 proc. zaniżył straty w stosunku do tego, co stwierdził jego kolega po fachu miesiąc wcześniej. Po pierwszych oględzinach żona powinna otrzymać 53 tys. zł odszkodowania. Drugi likwidator oszacował straty na około 3 tys. zł.

Rolnicy widząc tak duże rozbieżności w szacowaniu strat zaproponowali towarzystwu, by skontrolowano wielkość plonu przy omłocie. Pakiet ubezpieczał plony wielkości 4 ton z 1 ha.

- To jest powszechnie stosowana praktyka, można w 100 proc. stwierdzić wielkość plonu - wyjaśnia pan Robert. - Jeśli by się okazało, że tyle rzepaku wymłócimy, nie będziemy chcieli ani złotówki od PZU. Jeśli będzie mniej, towarzystwo pokryje straty. Ale usłyszałem, że po drugich oględzinach towarzystwo może ale nie musi tego robić. A pan dyrektor z Inspektoratu w Szczecinie śmiał mi się w słuchawkę, kiedy to proponowałem...

**Czytaj więcej w serwisie

Strefa Biznesu

**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński