Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Firma poznańska, a niesolidna

Marek Rudnicki, 28 grudnia 2005 r.
Tomasz Psiurski i Dariusz Bukowski pokazują jedne z wielu dokumentów wystawionych pracownikom przez firmę (“kasa wypłaci” oraz "umowę zlecenie”), na których nie ma żadnej pieczątki PHU JAWI.
Tomasz Psiurski i Dariusz Bukowski pokazują jedne z wielu dokumentów wystawionych pracownikom przez firmę (“kasa wypłaci” oraz "umowę zlecenie”), na których nie ma żadnej pieczątki PHU JAWI. Andrzej Szkocki
Pracownicy poznańskiej spółki PHU JAWI, zajmującej się w Szczecinie sprzątaniem i myciem tramwajów na zlecenie MZK twierdzą, że firma nie postępuje rzetelnie wobec swoich pracowników.

Nie dość, że wypłaty nie zawsze są na czas, to trzeba upominać się o każdą godzinę przepracowaną nadliczbowo.

- Na umowie miałem wyraźnie zaznaczone, że płacone będę miał do dziesiątego każdego miesiąca z dołu. W praktyce wypłatę otrzymywaliśmy od 5 do 10 dni później - mówi Dariusz Bukowski, pracownik firmy. - Często pracowaliśmy w nadgodzinach, ale szef firmy na Szczecin, Ryszard Grzesiński wcale nie śpieszył się, by płacić. Trzeba było dopiero upomnieć się o własne pieniądze, by je zobaczyć. Za urlop do dziś mi nie wypłacili.

Nie udało nam się skontaktować się ze szczecińskim przedstawicielem PHU JAWI. Jedyny z nim kontakt, który podano nam w centrali poznańskiej, to telefon komórkowy, którego nie odbierał.

Praca bez umowy

Pracownicy skarżą się również, że firma bardzo niechętnie wydaje dokumenty, potwierdzające pracę.

- Zostałem zatrudniony przez PHU JAWI 19 lutego - opowiada Dariusz Bukowski. - Gdy rezygnowałem z pracy na świadectwie pracy napisano mi, że rozpocząłem pracować dopiero w kwietniu. Teraz to pryszcz, bo jestem młody, ale przecież do przyszłej emerytury liczy się każdy przepracowany dzień. Jeśli przyjąć, że pracowałem dopiero od kwietnia, jak napisano w świadectwie pracy, to za co płacono mi w lutym i marcu?

Podobne problemy mają też inni pracownicy. Również ci, którzy zostali zatrudnieni na umowę zlecenie.

- Co miesiąc powinienem dostawać nową umowę zlecenie, bo każda była wypisywana tylko na miesiąc i na miesiąc obowiązywała - mówi inny pracownik, Tomasz Psiurski. - Praktycznie dostałem tylko pierwszą umowę, a później nic. Gdy upominałem się u kierownika zbywał mnie pytając ironicznie, a po co mi ta umowa. To tak, jakbym na czarno pracował.

Tomasz Psiurski próbował w tej sprawie interweniować w siedzibie firmy w Poznaniu. Umowy potrzebne mu były, by zarejestrować się w urzędzie pracy.

- Tu też mnie zbyto - mówi. - Nawet chyba nie byłem zdziwiony. Dlaczego? Bo takie postępowanie, to nie nowość. Kiedyś przyjechała ekipa "dyrekcja" Jawi z Poznania. Jedna z koleżanek poskarżyła się, że nie wydano jej legitymacji ubezpieczeniowej mimo, że prosiła. Usłyszała w odpowiedzi, że się nie należy, co przecież nie jest prawdą.

Jesteśmy w porządku

Skontaktowaliśmy się z zarządem firmy w Poznaniu. Gdy usłyszano, że chodzi o Szczecin, nie połączona nas z panią prezes, a jedynie z kadrową.

- Wszystko mamy w porządku - od razu zastrzegła Małgorzata Kolendowicz, personalna w PHU JAWI. - Można u nas sprawdzić.

Pytana o nie wystawianie zleceń i świadectwa pracy nie obejmującego wszystkich miesięcy pracy, odmówiła odpowiedzi. Stwierdziła jedynie:

- Mogę odpowiedzieć tylko wówczas, gdy pan u nas się zjawi.
Wspomniani pracownicy Tomasz Psiurski i Dariusz Bokowski złożyli już doniesienie do Państwowej Inspekcji Pracy w Szczecinie. Marek Rudnicki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński