Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Eugeniusz Różański: Przejdziemy Islandczyków. Z Duńczykami też mamy duże szanse

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Eugeniusz Różański
Eugeniusz Różański Andrzej Szkocki
Jak w rewanżu Pogoń zagra podobnie to na 90 procent ma ten awans zapewniony, choć w piłce nie można mówić, że coś jest pewne – mówi Eugeniusz Różański, były trener Pogoni Szczecin.

Eugeniusz Różański ma 76 lat i już nie prowadzi zespołów ligowych, ale cały czas jest blisko Pogoni. Szczeciński szkoleniowiec w klubie miał różne funkcje, a w styczniu 1991 r. został pierwszym trenerem, gdy drużyna była zagrożona spadkiem na trzeci poziom. Pod wodzą Różańskiego zespół uratował się przed spadkiem, a trenera określano „geniuszem”. Zbudował zespół, który w 1992 r. powrócił do elity, ale już od wodzą Leszka Jezierskiego. Różański pracował też m.in. w Olimpii Poznań i Zagłębiu Lubin, które wprowadził do elity w latach 80.

Czy po pierwszym meczu z KR Reykjavik jest Pan spokojny o awans do kolejnej rundy Ligi Konferencji?
Eugeniusz Różański: Byłem na pierwszym meczu, a w jego trakcie spotkała mnie sympatyczna historia: grupa kibiców przyglądała się mi i po pewnym czasie zagadali, porozmawialiśmy, zrobiliśmy wspólne zdjęcie i jeszcze sprezentowali mi szalik klubowy. Bardzo miła sytuacja. A wracając do samego meczu to muszę powiedzieć, że przez pierwsze 20 minut widziałem taką Pogoń o której przed laty mówiło się, że jak się przetrwa w Szczecinie pierwszy sztorm to można osiągnąć dobry wynik. Pogoń mocno atakowała, naciskała i szybko wbiła dwie bramki przestraszonym Islandczykom. Przyjemnie nie tylko ja to obserwowałem, ale pod wrażeniem byli też siedzący obok kibice. Po 20 minutach tempo trochę siadło, ale drużyna potrafiła zdobyć trzecią bramkę. Po przerwie byłem zaskoczony, że Pogoń zmieniła nastawienie. Ale to też mogło wynikać ze zmiany Islandczyków, którzy pewnie doszli do wniosku, że nie mogą się tylko bronić, ale muszą zaatakować. Automatycznie ta gra zrobiła się bardziej wyrównana. Jak w rewanżu Pogoń zagra podobnie to na 90 procent ma ten awans zapewniony, choć w piłce nie można mówić, że coś jest pewne. Pamiętamy wszyscy sytuacje, że duża zaliczka potrafiła nie wystarczyć. Może przecież tak być, że Islandczycy zdobędą szybko bramkę i zacznie się trochę nerwowa sytuacja. Spodziewam się, że będą chcieli się na początku rzucić na Portowców, bo innego wyjścia nie mają, ale siła Pogoni to też gra z kontry. Wracając do meczu – ja również chciałbym wyróżnić trójkę naszych środkowych pomocników. Słyszałem komplementy w telewizji pod adresem Drygasa, Kowalczyka i Dąbrowskiego i podpisuję się pod tym. Ta trójka to chyba najmocniejszy środek w polskiej lidze.

Dostrzegł Pan duże różnice między grą Pogoni z KR a wcześniejszymi występami pod wodzą trenera Kosty Runjaica?
Były różnice, ale może nie aż tak widoczne. Przeciwnik dawał swobodę, by Pogoń atakowała skrzydłami i podejmowała wiele prób wrzutek. Tyle, że nasz problem polegał na tym, że Luka Zahović jest za nisko do takiej taktyki, nie walczy o górne piłki. I tu trener Gustafsson dobrze zrobił uzupełniając zespół o wyższego Kamila Drygasa. Drużyna potrafiła wykorzystać Drygasa, który zdobył dwie bramki. Kolejna różnica – nacisk w pierwszych 20 minutach. Za Runjaica Pogoń też cisnęła przeciwnika, ale nie było to tak intensywne jak z Islandczykami. To był sztorm z dawnych, dobrych czasów. Cały czas się zastanawiam, czemu zmienił się styl po przerwie i to rywale mieli kilka sytuacji.

Może wynikało to z podświadomej chęci pilnowania zdrowia czy oszczędzania sił ze słabszym rywalem?
Zespół czy trener nie może mieć takiego podejścia. To był pierwszy mecz po przygotowaniach, a zespół na pewno był przygotowany na więcej niż 90 minut. Jak rywal był w nokdaunie to trzeba to wykorzystać. Do przerwy powinno być 4:0 lub 5:0, ale np. jakość dośrodkowań była za niska. Jeśli Pogoń nadal chce mocno grać skrzydłami to dziwię się, że nie ściągnęła rosłego napastnika. Liczyłem, że będą chcieli zatrudnić Tomasa Pekharta, który odszedł z Legii. Odszedł też Piotr Parzyszek, który w pierwszym roku nie sprawdził się, ale z napastnikami tak to już jest, że jeden potrzebuje kilku spotkań, inny pół roku, a jeszcze inny dłuższy czas by się zaaklimatyzować i zacząć regularnie strzelać. No i Parzyszek za dużo okazji też nie miał, by się przełamać czy wykazać. Przy zagęszczeniu środka pola karnego przez Islandczyków brakowało mi też strzałów z dystansu.

Jakie ma Pan oczekiwania wobec Gustafssona?
Za wcześnie mówić o tym, co drużyna będzie grać. Ważne, że zespół cały czas jest waleczny i gra sympatyczną dla oka piłkę. Kadra Pogoni z mocnym środkiem też wygląda cały czas bardzo dobrze.

Spodziewa się Pan lepszych wyników w lidze czy jednak pozostanie walka o pozycje 3-5?
Uważam, że Pogoń ma skład, by walczyć o mistrzostwo Polski. Moim zdaniem można było o to pokusić się już w poprzednim sezonie, ale największym błędem było ogłoszenie odejścia Runjaica w trakcie wiosny. Ten sygnał, że trener odchodzi, a po drugie, że do Legii – miał zły wpływ na zespół. Zawodnicy mogą różnie o tym mówić, ale widać było, że ta zmiana negatywnie odbiła się na ich psychice, dyspozycji. Drużyna zaczęła słabiej punktować, były mecze pozbawione waleczności, nie było widać agresywności czy radości z gry w piłkę. Po meczu z Płockiem chyba Kamil Grosicki powiedział, że tak nie można grać w piłkę, bo jak się nie walczy to się nie wygra. Szkoda tamtej straconej szansy na tytuł. Mam nadzieję, że drużyna jest już zahartowana w takiej rywalizacji, wydaje mi się, że złapała wspólny język z nowym trenerem, więc typuję Pogoń, że będzie walczyła o złoto.

Może trener mocniej postara się o Puchar Polski, bo to łatwiejsza droga do sukcesu?
Jest taka zasada – jesteś dobry to nie wybieraj. I ligę i puchar trzeba traktować na równi. Niby tak miało być w ostatnim sezonie, ale jednak trener Runjaic przekombinował ze składem w Kaliszu. Wiadomo, że jak się gra z zespołem teoretycznie dużo słabszym, a jeszcze ma się do dyspozycji pięć zmian, a nie tak jak za mojej kadencji dwie, to szkoleniowcy chcą wykorzystać okazję i sprawdzić innych graczy. Przejechaliśmy się na takim podejściu kolejny raz. Pierwsza runda to okazja na takie eksperymenty, ale też nie mogą być za duże, bo to zmienia oblicze zespołu, za to od 1/8 finału trzeba grać mocnym ustawieniem.

W II rundzie Pogoń zagra z Broendby Kopenhaga. Jak może wyglądać ta rywalizacja?
Myślę, że Pogoń i Broendby gra bardzo podobny futbol, ale u Duńczyków jest wyższa kultura w porównaniu z Islandczykami, więc to na pewno przeciwnik dużo, dużo silniejszy od KR Reykjavik, ale przy dobrej grze i Duńczyków możemy przejść. Jestem optymistycznie nastawiony. 70-80 procent szans daję Pogoni, ale pod warunkiem, że będzie chciała zagrać z takim polotem, agresją jak na początku z Islandczykami. I musi też uzupełnić taktykę o element zaskoczenia, czyli strzały zza pola karnego.

Drużyna wymaga jeszcze wzmocnień biorąc pod uwagę, że w ostatnich dniach Pogoń zatrudniła ofensywnego Szweda i lewego obrońcę Leo Borgesa?
Zdecydowanie potrzebujemy kogoś jeszcze do ataku, typowego egzekutora. Przy sposobie gry Pogoni to taki zawodnik jest bardzo potrzebny. Zahović powinien być taką podłączoną dziesiątką, pod napastnikiem. Spodziewałem się, że taką rolę będzie pełnił Parzyszek, ale się nie sprawdził, liczyłem, że zastąpi go Pekhart, ale cisza w temacie. Pogoń musi jednak znaleźć napastnika-egzekutora.

Okienko transferowe otwarte. Wzmocnienia to jedno, ale jak dużą stratą byłoby ewentualne odejście Sebastiana Kowalczyka?
W tej chwili byłaby to bardzo duża strata. To jednak bardzo ważny zawodnik w drugiej linii, który świetnie współpracuje z Matą i Grosickim po lewej stronie. Jak oni złapią w meczu właściwy rytm to kreują bardzo dużo sytuacji. Szkoda byłoby, gdyby odszedł, ale trzeba się z tym liczyć. Mam jednak nadzieję, że klub zrobi wszystko, by do końca obecnego sezonu został, bo to zaprocentuje dla klubu i dla samego zawodnika. Przykład Kacpra Kozłowskiego, który spieszył się z wyjazdem, został sprzedany za gorące pieniądze, ale na razie jakby przepadł. Słyszałem, że nawet koledzy podpowiadali Kozłowskiemu, by jeszcze został, ale nie słuchał. Inny podobny przykład to Kapustka z Legii, który też za szybko wyjechał. Kowalczyk nie ma więc co się spieszyć z wyjazdem. Jest w wieku, że może jeszcze zyskać w Polsce i wyjechać do mocnego klubu za rok.

Rozmawiał Jakub Lisowski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński