Śledztwo w sprawie bombera zakończyła prokuratura Rejonowa Szczecin-Zachód. Oskarżony na swoje głupie zabawy wybrał ulicę Łuczniczą. Tu, oprócz kilku wysokich bloków mieszkalnych, jest przychodnia z kilkudziesięcioma gabinetami lekarskimi.
Pierwszy raz fałszywy alarm podniósł 22 kwietnia 2019 r. Zadzwonił na policję, że pod samochodem zaparkowanym pod przychodnią jest ładunek wybuchowy.
ZOBACZ TEŻ:
- Wiedząc, że zagrożenie nie istnieje, zawiadomił o zdarzeniu, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób i mieniu w znacznych rozmiarach, poprzez telefoniczne powiadomienie radiooperatora numeru alarmowego Policji – 997 o podłożeniu ładunków wybuchowych w samochodzie osobowym zaparkowanym w Szczecinie przy ulicy Łuczniczej 64, obok przychodni lekarskiej. Tym samym stworzył sytuację mającą wywołać przekonanie o istnieniu takiego zagrożenia, czym wywołał czynności policji w postaci skierowania na ulicę Łuczniczą patrolu policji oraz saperów, które miały na celu uchylenie zagrożenia - wyjaśnia prokurator Agnieszka Lorenc z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
ZOBACZ TEŻ:
Niespełna miesiąc później (8 maja) w nocy oskarżony zawiadomił o bombie w przychodni przy ulicy Łuczniczej 64. Tym razem zadzwonił pod numer 112. Ponownie na miejsce przyjechali policjanci i saperzy. Ładunku oczywiście nie znaleziono, ale policjantom szybko udało się znaleźć sprawcę fałszywych alarmów. Po zatrzymaniu przyznał się także do kwietniowego wybuchu. Na kilka miesięcy trafił do aresztu.
Niedawno wyszedł na wolność. Będzie odpowiadał z wolnej stopy. Grozi mu do ośmiu lat więzienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?