- Jestem oburzony. Parkuję w tym miejscu od 40 lat i nigdy coś takiego mnie nie spotkało - mówi dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Szczecinie.
Wczoraj ok. południa zaparkował samochód na ul. Kaszubskiej, przy siedzibie prokuratury.
- Musiałem być w prokuraturze, w kancelarii tajnej, aby przejrzeć dokumenty w ważnej sprawie. Gdy wyszedłem, auta już nie było. Rozumiem, gdyby ukarano mnie mandatem, a nawet blokadą. Ale odholowanie samochodu, to już gruba przesada - opowiada mec. Łyczywek.
Straż miejska twierdzi, że miała obowiązek odholować auto.
- Tam jest znak informujący o zakazie zatrzymania i odholowaniu. Musieliśmy to zrobić - zapewnia Joanna Wojtach ze straży miejskiej w Szczecinie.
Mec. Łyczywek nie zaprzecza, że zaparkował na zakazie, ale nie zgadza się ze strażniczką.
- Ten znak zauważyłem dopiero wczoraj po całym zamieszkaniu. Jest 200 metrów od miejsca, gdzie zaparkowałem. I to przed drogą, z której wyjeżdżałem wcześniej. Ten przepis o odholowaniu, o którym mówi straż miejska, ma zastosowanie, gdy istnieje zagrożenie dla ruchu drogowego. Na przykład gdybym stanął na skrzyżowaniu i blokował tramwaj. A ja stałem na szerokim chodniku i nikogo nie blokowałem - oburza się adwokat.
Za holowanie i odbiór auta zapłacił ponad 500 złotych. Parking na odholowane auta znajduje się na ul. Leśniej, kilkanaście kilometrów od centrum Szczecina.
- Nie dostałem żadnej faktury, ani rachunku. Strażnicy powiedzieli, że nie wydadzą mi auta zanim nie wpłacę tych pieniędzy. Nie informują, że zabierają samochód. To wszystko uważam za skandaliczne - dodaje mec. Łyczywek.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?