- Od pomysłu do realizacji trwało to ponad dwanaście lat i gdyby nie żona, to nie wiem, czy udałoby się doprowadzić projekt do szczęśliwego końca - mówi Marek Łukowski, pomysłodawca muzeum, poznański przedsiębiorca, na otwarciu muzeum paradujący z pikelhaubą na głowie jako dziedzic polski Wawrzyniec Pruski. - Nie chcemy pokazywać, jak smętne były czasy PRL, a bardziej - jak poczucie humoru pozwoliło nam przez nie przejść. Że byliśmy wtedy bardziej zjednoczeni, tworzyliśmy wspólnotę i nie było takiej nienawiści jak dziś. Że Polska produkowała wszystko: od odkurzaczy, przez farelki, pralki po lokomotywy. I że sprzęty domowe, które tu też mamy, mają po 50, 60 lat i wciąż działają. Ale też chcemy zaprezentować absurdy, jakie towarzyszyły naszej młodości.
Eksponowane są tutaj tak kultowe eksponaty, jak miś z „Misia” Stanisława Barei i Szuflandia z „Kingsajzu” Juliusza Machulskiego. Nie wszyscy wiedzą, że miś wrócił do miejsca swoich filmowych narodzin. Dosłownie. Filmowy reżyser Hochwander w scenie w gabinecie prezesa klubu Tęcza mówił, jak miś powstawał: - Słomę załatwiłem spod Koszalina z PGR-u.
Jest też odtworzona szafa z gabinetu Ochódzkiego. Tak, ta od „łubudubu, niech żyje prezes naszego klubu”. - Będzie można nagrać nawet swoją wersję łubudubu - śmieje się Marek Łukowski.
Obejrzymy kolekcję PRL-owskich aut i motocykli. Jest budka telefoniczna, punkt repasacji pończoch, legendarne miski ze sztućcami na łańcuchu z „misiowego” baru mlecznego. I magiel, w którym plotkowano nie tylko w Polsce Ludowej. I masa gadżetów, których nazwy i przeznaczenie odgadną tylko ci z pokolenia 50 plus. A wychodząc, można sobie poczytać umieszczone na płocie najsłynniejsze „misiowe” cytaty, które na trwałe weszły do języka potocznego.
A wszystko zaczęło się, gdy na licytacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy Łukowski kupił 7,5-metrowego filmowego misia z muzeum humoru z Żywca, co potwierdza specjalny certyfikat. Słomianą kukłę odtworzono pod kierunkiem scenografki Haliny Dobrowolskiej, która pracowała przy kultowym filmie, bo oryginalny - jak wiadomo - zgnił.
- Wychowałem się na „Misiu” i musiałem go mieć - mówi przedsiębiorca, który od tej chwili zaczął gromadzić eksponaty związane z polskimi komediami. Uzbierało się ich w końcu tyle, że powstał pomysł utworzenia muzeum. Lokalizacja długo stała pod znakiem zapytania. Faworytem był Poznań, ale ostatecznie wybór padł na maleńki, ale pięknie położony Uradz.
Uradz leży w gminie Barwice w powiecie szczecineckim. Dojechać tam można z drogi wojewódzkiej nr 171 Czaplinek - Barwice, skręcając w okolicach Tarmna. Muzeum Humoru i Absurdu jest czynne w weekendy, a w sezonie letnim będzie otwarte codziennie.
Komentarze piłkarzy po meczu Polska-Holandia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?