Nigdy nie brakowało mu wyobraźni, wiedzy, talentu i umiejętności. Kilkanaście lat temu umyślił sobie szyby bezpieczne, kuloodporne. Na dokładkę upiększone barwami tęczy. Mówił, że można je zrobić w ... piecyku kuchenki gazowej. Jak powiedział, tak zrobił.
Wcześniej produkował takie szkło, zajmował się laminowaniem szyb, choć nie w piecykach kuchenek. Miał własną firmę, a jego wyroby kupowali Amerykanie, Niemcy, Francuzi, Anglicy.
Jego kolorowe laminowane szyby znajdują się w Muzeum Holocaustu w Berlinie, w centralnym budynku telewizji berlińskiej, w Muzeum Kolejowym w Stuttgarcie. Z jego szkła wykonane są kolorowe elementy wielkiej kręgielni w centrum Warszawy i nowoczesny kościół na Śląsku.
Wykonał też serię stołów ze szklanymi blatami, w których znajdują się przezroczyste kopie prac.
Konstruktor i wynalazca
W przydomowym ogródku, obok garażu i pracowni, stoi kilkumetrowej wysokości "wehikuł". Zakończony jest kołem o średnicy blisko czterech metrów z prostokątnymi elementami. Wygląd dziwacznie. Przykuwa uwagę przechodniów.
- Wymyśliłem urządzenie, które niezależnie od pogody, pory roku czy dnia, potrafi przechwytywać podczerwień, generować ją, a następnie wykorzystywać do ogrzewania wody - tłumaczy Grigorian - Stojący wiatrak to jeden z dwóch elementów całego projektu. Brakuje drugiego urządzenia, które wyłapywałoby podczerwień. Nie mogę dokończyć prac z braku funduszy.
Hybryda, jak ją sam nazywa, składa się z dwóch części. Pierwszą tworzy wiatrak. Drugą - czasza wyklejona wewnątrz paskami luster ustawionymi w specjalne piramidy.
Z jednej strony generowana jest energia wiatru, z drugiej energia słońca. Połączenie tych części daje możliwość podgrzania dwóch tysięcy litrów wody znajdującej się w zbiorniku wkopanym w ziemię.
- Ta woda osiągnie temperaturę 72 stopni Celsjusza - zapewnia wynalazca. - Można ją wykorzystać do kaloryferów i jako ciepłą wodę w gospodarstwie domowym. Jedno urządzenie może obsłużyć cztery domy jednorodzinne.
Naukowiec uważa, że przyszłość Ziemi tkwi właśnie w podczerwieni. Świat musi skłaniać się w kierunku źródeł odnawialnych, wszystkie inne bowiem kiedyś się wyczerpią - przekonuje.
Artysta rzeźbiarz
Niedawno na wystawie w Pellinore Gallery przy ul. Niepodległości w Szczecinie mogliśmy podziwiać rzeźby metaloplastyki Artura i jego syna Karena, który odziedziczył po ojcu talenty. Zdaniem seniora, syn "szyje" wszystko z blachy, maluje. Studiował architekurę na szczecińskiej Politechnice.
Artur Grigorian też miał kontakt z architekturą. Zanim przeniósł papiery na wydział matematyczno-fizyczny Uniwersytetu Erewańskiego, przez rok studiował architekturę na tamtejszej politechnice. Jego ojciec był profesorem tej uczelni, specjalizował się w wytrzymałości materiałów. W młodości Artur miał też krótki epizod w fabryce butów.
- Robiłem i odlewałem formy do butów - wspomina Grigorian. - Stosowałem starą, średniowieczną technikę z czasów Leonarda da Vinci, używając wosku, krzemianu etylu, kwarcowego piasku. Formy odlewałem z brązu.
Ta umiejętność dzisiaj mu się przydaje. Od ponad roku rzeźbi metalem. Sam robi projekty, formy i odlewy.
- Interesuje mnie życie, ruch, obserwuję rzeczywistość wokół siebie - podkreśla Ormianin. - Kobieta w sukience, siedząca w kawiarni. Dziewczyna w ciąży czy kloszardzi z ogromnym wysiłkiem ciągnący wózek pełen złomu. Ręce wirtuoza zmagające się z klawiszami fortepianu. Widzę to i zaraz staram się to wyrazić w rzeźbie.
Postaci, które tworzy, są w ruchu. Przemawiają dynamiką, gestem.
- Nie jestem ani rzeźbiarzem, ani plastykiem czy architektem - przyznaje Grigorian.- Ale coś jest we mnie, emocje. Nie potrafię do końca powiedzieć, co chcę wyrazić postaciami. Zresztą nigdy do końca nie wiem, co powstanie. To proces.
Eskperymentator i odnowiciel
Lubi eksperymentować. Robi odlewy nie tylko w brązie. Dodaje miedź, cynk, by uzyskiwać różne odcienie. Łączy metal z drewnem i szkłem.
Sam zbudował piec, w którym w grafitowym tyglu, w temperaturze 1000-1200 st. C., topi brąz (zdjęcie na okładce Magazynu). Potem wypełnia nim formy.
Odrestaurował także fisharmonię, stuletni instrument z rodziny organów. Miał trafić na śmietnik. Teraz wydaje przepiękne dźwięki.
Rzeźbi też postaci, sylwetki, które są w ruchu. - Wyrażają siebie poprzez dynamikę gestu. Są ekspresją emocji, które wyzwalają się w twórczym akcie - mówi artysta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?