Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ćwiczymy, ale tylko regularnie

SN
Intensywny wysiłek fizyczny może zagrozić zdrowiu, a nawet życiu osób, których organizmy nie są przyzwyczajone do takich dużych obciążeń.

Tak wynika z danych zebranych w centrach rekreacyjno-sportowych w USA. W ciągu dwóch lat zanotowano w nich 71 nagłych zgonów, których przyczyną był atak serca lub udar mózgu.

Ponad połowa przypadków śmierci dotyczyła osób, które w salach gimnastycznych pojawiały się nieregularnie, zwykle rzadziej niż raz w miesiącu.
- Ludzie ci umierali w wyniku nadmiernego przeciążenia układu krążenia. Większość była w starszym wieku, ale parę osób miało poniżej 50 lat. Ofiarami były przeważnie osoby z zaawansowaną miażdżycą, z której nie zdawały sobie sprawy - mówi autor badań Barry Franklin z Wayne State University w Detroit.
Jak zauważa ćwiczenia fizyczne są same w sobie bardzo zdrowe, lecz niebezpieczeństwo pojawia się, gdy człowiek nieprzygotowany, z wrażliwym lub chorym sercem, zaczyna nagle dużo ćwiczyć.

Gwałtownie wzrasta wówczas u niego zapotrzebowanie na tlen. Aby nadążyć z nowymi dostawami, krew zaczyna krążyć kilka razy szybciej. - Jeżeli miażdżyca spowodowała zwężenie tętnic wieńcowych, serce może nie podołać takiemu wysiłkowi - mówi Franklin. Naukowiec podkreśla jednak, że jak na ogromną liczbę przebadanych osób - ponad 3 miliony, są to bardzo rzadkie przypadki. Ich też można by uniknąć, gdyby wysiłek fizyczny był mniej intensywny, ale za to częstszy. - Ktoś, kto głodował przez trzy dni, nie może pochłonąć od razu trzech śniadań, obiadów i kolacji, bo nie wytrzyma tego jego żołądek. Tak samo jest z wysiłkiem fizycznym.

Jeśli przez wiele tygodni nie zmuszaliśmy serca do wysiłku, to nie odrobimy tego w jeden dzień - zauważa Franklin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński