Pacjenci szpitala w Gryficach nie mają łatwego życia. Nie dość, że doskwiera im choroba, to na dodatek musieli zmagać się wczoraj z dotkliwym zimnem. Już z samego rana rozdzwoniły się telefony od osób, które narzekały na niskie temperatury.
- To jakiś horror! - krzyczał zdenerwowany mężczyzna, który zadzwonił do nas tuż przed ósmą rano. - W pokojach jest potwornie zimno, na korytarzach podobnie. Niewiele daje schowanie się pod kołdrą, grzejniki są lodowate. Rodziny okrywają chorych wszystkim, czym się da.Pielęgniarki chodzą w kurtkach i szalikach. Przecież na dworze temperatura spadła poniżej -10 stopni Celsjusza, jak można wyłączać ogrzewanie? W salach jest po 12-13 stopni. Osoby leżące mogą nabawić się jeszcze większych problemów zdrowotnych. Nie pomaga również ciągły huk: wiercenie młotami pneumatycznymi, jest mnóstwo kurzu. W podziemiach porobione są jakieś wykopy. Gdyby nie był to szpital, to bym pomyślał, że szukają gazu łupkowego.
Sprawdziliśmy, jak rzeczywiście wygląda sytuacja.
O sprawie przeczytasz w dzisiejszym papierowym wydaniu Głosu Szczecińskiego
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?