Polonia - Pogoń 3:3
Na przedmeczowej odprawie trener Bogusław Baniak wyrażał się jasno: - macie gryźć trawę, macie grać z honorem i na pełnym gazie. Macie wrócić szczęśliwi do domu.
Chwilę potem futboliści w skupieniu modlili się ze swoim księdzem Henrykiem Marszałkiem. Nie wiadomo jednak co stało się z ich motywacją i skupieniem zaraz po wyjściu na murawę stadionu przy ul. Konwiktorskiej w Warszawie. Pierwszy kwadrans meczu przypominał bowiem egzekucję.
Miałem już dosyć
Polonia od pierwszego gwizdka ruszyła z impetem na niewyraźnie wyglądających portowców. Atak duetu byłych szczecinian Jacek Kosmalski - Piotr Kluzek wychodził ze skóry, by udowodnić swoją wyższość. Obaj piłkarze Polonii byli szybcy i ruchliwi. Odważnie grali też boczni pomocnicy. Nie minęło 5 minut, a w zwarciu na polu karnym przewrócił się Łukasz Jarosiewicz. Sędzia bez wahania wskazał na "wapno".
- Odważna decyzja, jeśli miał rację, to w takim razie jest to bardzo dobry arbiter - mówił po meczu Baniak.
Jedenastkę pewnie wykonał Kosmalski. Bramkarz Pogoni Krzysztof Pilarz wylądował w zupełnie przeciwległym rogu bramki.
Za chwilę golkiper portowców przeliczył się przy wyjściu do piłki (choć trzeba dodać, że w momencie interwencji był popychany) i Konrad Gołoś strzałem głową podwyższył na 2:0.
- Powiem szczerze, że w tym momencie siadłem spokojnie i zacząłem dumać, co będzie w 90 minucie - przyznał się po meczu trener Pogoni.
Zanosiło się na pogrom szczecińskiej ekipy.
Więcej w papierowym wydaniu "Głosu"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?