Sytuację w play off można porównać do bardzo długiego meczu, w którym trzeba wygrać trzy odsłony. Pierwsze dwie Chemik zapisał na swoim koncie już w poprzedni weekend. Warto dodać, że na parkiecie Jedynki, więc można je liczyć podwójnie. Teraz do wygrania pozostał jeden set, w tym bardzo długim spotkaniu. Rozegrany zostanie w Policach. Wiele drużyn ma tak, że po dwóch łatwych wygranych rozluźnia się, czym daje rywalowi powrócić do walki.
- To jest finał, gramy o awans - komentuje Mariusz Wiktorowicz, trener Chemika Police. - Kom- pletnie nie ma mowy o jakimkolwiek rozluźnieniu. W zasadzie nie muszę motywować zawodniczek. Widzę po nich na treningach, że same są świadome, co jest stawką, co mogą osiągnąć.
Przed pierwszym gwizdkiem sędziego w zeszłym tygodniu atmosferę podgrzać chciał trener Jedynki.
- To nie jest tak, że Jedynka ma sposób na Chemika - odważnie stwierdził Mariusz Bujek. - To oni nie mają sposobu na nas. Wtedy wydawało się to objawem pewności siebie. Jednak w niedzielę wieczorem przerodziło się w podejrzane naciąganie i koloryzowanie faktów. Zwykłą przedmeczową zagrywkę, do tego dość desperacką.
- Nie martwię się tym, co mówią po drugiej stronie siatki - odnosi się do słów Bujka trener Wiktorowicz. - Mają prawo do komentowania tego, na co mają ochotę. My skupiamy się na parkiecie, tutaj na razie prowadzimy 2:0.
Paradoksem spotkań Chemika z Jedynką jest fakt, że podopieczne Mariusza Bujka lepiej radzą sobie ... w Policach. W jedynym spotkaniu rundy zasadniczej pokonały gospodynie i wbiły bolesną szpilę w plecy Mariusza Wiktorowicza.
- To zwycięstwo Jedynki było bardzo dawno temu - przypomina Wiktorowicz. - Początki rozgrywek są zupełnie inne, niż faza play off. Teraz Chemik jest kompletnie odmienioną drużyną. Stanowimy kolektyw, czego na początku brakowało. Nie można porównywać tych sytuacji, a tym bardziej wyciągać jakichkolwiek wniosków.
Oglądając spotkania w Aleksandrowie można było zauważyć pewne niedociągnięcia. Niekiedy niedokładne przyjęcie, czasem zła decyzja w kontrze. Jednak wszystko to jest wpisane w sport. Ważne, aby nie było słabości. Jednego, niedoskonałego elementu, który wykorzystać mogą rywalki. A taki aż trudno było zauważyć. Solidnie wyglądał serwis, gra w obronie czy odwaga rozgrywającej z kontry, która nie bała się grać środkiem w kluczowych momentach.
- Nie było jednego elementu, który przyciągnąłby moją uwagę - kończy Mariusz Wiktorowicz. - Każdy zespół, nawet mistrzowski, może poprawić błędy. Dążyć do większej doskonałości. Analizujemy niedociągnięcia i postaramy się wyeliminować ich jak najwięcej. Tak, aby wywalczyć awans w Policach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?