Widmo zamknięcia nad ZDZ przy ulicy Bohaterów Warszawy wisiało od lat, ale zanosi się, że tym razem szkoła i warsztaty jednak znikną. ZDZ Słupsk, któremu podlega szczecinecki ośrodek, postanowił, że z końcem sierpnia likwiduje zarówno szkołę zawodową, jak i warsztaty.
Powód jest jeden, ale konkretny - straty, jakie przynoszą warsztaty. Większość produkcji stanowiły pływowskazy dla przemysłu okrętowego i elementy łodzi ratunkowych, a wraz z upadkiem stoczni zamówienia spadły. Uczniowie w warsztatach produkują jeszcze części rusztowań, ale to nie zapewnia dochodu.
- I warsztaty, i szkoła wymagają inwestycji - mówi Ryszard Szynkiewicz, szef warsztatów ZDZ.
Warsztaty mają trochę nowych maszyn i urządzeń, ale są i takie mające po 30 lat. Z takim sprzętem trudno o nowe zlecenia. Część nowszych maszyn już zresztą pojechała do Słupska.
- Jestem załamany, chodzę do drugiej klasy i myślałem, że skończę naukę i zdobędę zawód właśnie tu - mówi nam jeden z uczniów ZDZ. Jako młodociany pracownik może stracić nie tylko szansę na edukację, podobnie jak siedem osób kadry zatrudnionej w warsztatach.
W szkole uczy się obecnie prawie 40 uczniów. Dwa - trzy dni mają lekcje, resztę tygodnia praktyki w warsztatach.
- Początkowo były plany, aby nie ogłaszać naboru do klasy pierwszej, dać skończyć naukę obecnym pierwszakom i drugoklasistom, a szkołę powoli wygasić - zamknięciem szkoły martwi się jej dyrektor Andrzej Czyż. To jedyny etatowy pracownik szkoły, zajęcia prowadzą nauczyciele z innych placówek zatrudnieni na umowy zlecenia.
- Z Zakładu mieliśmy zapytanie, czy moglibyśmy przejąć uczniów do naszych szkół ZS nr 5 i ZS nr 2, gdzie jest klasa wielozawodowa - starosta szczecinecki Krzysztof Lis nie widzi przeszkód, aby do już działających klas dołączyć uczniów z ZDZ. Sęk w tym, że ta kształci się ślusarzy, a kierunki w innych szkołach nie do końca przystają do programu w ZDZ.
Zagrożenie widzą uczniowie i rodzice, bo ZDZ to często jedyny sposób na ukończenie szkoły i zdobycie zawodu. - Część podopiecznych nie będzie chciała wrócić do szkół, z których z różnych powodów musieli odejść - nie ma wątpliwości dyrektor Czyż.
Sama szkoła utrzymuje się z subwencji oświatowej, ZDZ zarabia także na wynajmowaniu pokoi na kancelarie prawne (budynek jest tuż obok sądu), czy organizowaniu różnych kursów w ramach ośrodka kształcenia zawodowego. Sam OKZ miałby zresztą po likwidacji ocaleć, ale już w innym miejscu. Budynek przy deptaku wróciłby wtedy do miasta, które jest jego właścicielem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?