Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Była siatkarka Chemika marzy o założeniu akademii

Sebastian Szczytkowski
Małgorzata Glinka-Mogentale jest zadowolona ze swojego pobytu w Chemiku Police.
Małgorzata Glinka-Mogentale jest zadowolona ze swojego pobytu w Chemiku Police. Andrzej Szkocki
Małgorzata Glinka-Mogentale, która zakończyła sportową karierę w Chemiku Police, mówi jak zmieniła się jej codzienność

Minęło pół roku od dnia, w którym ogłosiła Pani zakończenie kariery. Siatkarską emeryturę da się lubić?

Po pierwsze nie będę narzekać. Wiadomo, że czasami budzę się i brakuje mi siatkówki. Powiedzmy sobie szczerze, poświęciłam sportowi całe swoje życie i nie mogę powiedzieć, że było mi łatwo odejść. Dla każdego sportowca ani decyzja, ani proces przejściowy nie jest czymś prostym. Sentyment pozostanie, ale generalnie staram się żyć teraźniejszością i tym, co mogę jeszcze zrobić. Poznaję życie od nowa, ponieważ teraz jest zupełnie inne. Daję sobie czas, żeby się w tym wszystkim odnaleźć.

Czy udało się znaleźć czas na odpoczynek?

Na pewno więcej niż za siatkarskich lat, ale nie przestałam być aktywna. Jak u każdego człowieka są obowiązki i trzeba się z nich wywiązać. Może powinnam zadedykować więcej czasu dla siebie, ale już taka jestem, że gonię, gonię i jeszcze raz gonię, a później brak mi sił i mówię sobie, że jestem bardziej zmęczona niż po treningu. Kiedyś interesowało mnie głównie trenowanie, jedzenie i spanie, by przygotować się do meczu. Resztę robili za mnie inni ludzie, a teraz znalazłam się po drugiej stronie.

Towarzyszyło Pani wiele myśli o powrocie do grania?

Kilka takich przemyśleń było, ale moja kariera była piękna i może dalej nie byłoby tak dobrze jak kiedyś, więc po co to psuć? Niczego mi nie brakowało jako sportowcowi, a takie jest życie w tym fachu, że kiedyś kariera dobiega końca. Biegam, uprawiam jogę, więc umilam sobie czas aktywnością fizyczną. Ruszam się, ponieważ to poprawia mi samopoczucie.

Powiedziała Pani kiedyś, że zbiera wspomnienia, a nie medale. Tych wspomnień z Chemika Police udało się uzbierać dużo?

I tych dobrych, i tych ciężkich. Dwa lata w Chemiku Police były specyficzne, ale pełne chwil wartych zapamiętania. Przyjechałam tu po 14 latach za granicą i musiałam wiele rzeczy sobie przypomnieć. Mamy zupełnie inną mentalność niż inne narody. Dopóki w Szczecinie będzie siatkówka na wysokim poziomie i będą ludzie, którzy chcą się ze mną spotkać, to będę wracać na Pomorze. Sportowo nie mogę już nic dać, ale mam nadzieję, że jestem odbierana jako wartościowy człowiek.

Obecne wyniki Chemika obserwuje Pani z ciekawością?

Czuję się częścią Chemika i cieszę się, że drużynie układa się sezon jeszcze lepiej niż poprzedni. Pogratulowałam dziewczynom wyników w Polsce i tak samo jak klub czekam na sukces w Europie. Czy drużyna jest gotowa na taki sukces? Nie jestem już w szatni i nie umiem powiedzieć nic odkrywczego, ale wyniki pokazują, jak duża jest siła Chemika. Oglądam dużo meczów w telewizji, a na żywo widziałam spotkanie z Eczacibasi. Udało się przyjechać, bo wiadomo, że mieszkając w Warszawie, trzeba wszystko pospinać organizacyjnie, żeby wyrwać się do Szczecina.

Założenie akademii siatkarskiej pozostało Pani planem na najbliższy czas?

Im bliżej jestem tego celu, tym więcej jest spraw organizacyjnych do dopięcia. Jeszcze nie znam się na tym dobrze, dlatego działam małymi krokami. Chcę poszukać siatkarskich talentów w Polsce, bo ostatnio jest z tym kiepsko. Marzy mi się akademia, choć wiem, że trudno będzie znaleźć drugą Małgorzatę Glinkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński