Matkowski i Fyrstenberg pokonali 6:2, 3:6, 6:3 Australijczyka Ashleya Fishera i Amerykanina Justina Gimelstoba. Mecz trwał dwie godziny bez czterech minut.
Mogli skończyć szybciej
Nasi tenisiści po raz pierwszy w karierze awansowali do półfinału turnieju zaliczanego do Wielkiego Szlema. Podobnie jak w ćwierćfinale świetnie serwowali: wygrali aż 87 procent piłek, jeżeli trafiali w kort przy pierwszym serwisie! Zanotowali pięć asów i tylko jeden podwójny błąd serwisowy. Po jednym z serwisów piłka poleciała 225 kilometrów na godzinę. Średnia prędkość przy pierwszym podaniu wyniosła aż 191 km.
Mecz mógł zakończyć się w dwóch setach, jednak w drugiej partii Polacy byli bardzo nieskuteczni - mieli aż siedem szans na przełamanie serwisu przeciwników i nie wykorzystali ani jednej. Za to rywale mieli jedną i udało im się. Na szczęście w trzecim secie Matkowski z Fyrstenbergiem zdołali urwać gema rywalom przy ich podaniu. A że sami nadal posyłali serwisowe "bomby", to wygrali 6:3 i cały mecz.
Łysi w finale...?
Co będzie dalej? W półfinale zmierzą się z Czechem Martinem Dammem i Leanderem Paesem z Indii (rozstawieni z nr. 7), którzy we wtorek wyeliminowali parę rozstawioną z dwójką - Szweda Jonasa Bjoerkmana i Białorusina Maksa Mirnyja 3:6, 6:3, 6:4. - Gdy dojdziemy do finału, obetniemy się "na zero". Nie wiem, co powie rodzina i nachodzą mnie wątpliwości, czy warto aż tak się starać ... - żartował sobie Fyrstyenberg.
Matkowski zajmuje obecnie 48., a Fyrstenberg 50. pozycję w indywidualnym rankingu deblistów ATP "Entry Doubles". Natomiast Paes jest sklasyfikowany na 12., zaś Damm na 20. miejscu na świecie.
Junior też wygrał
To nie było jedyne wczoraj polskie zwycięstwo w Australian Open. Grzegorz Panfil awansował do 1/8 finału rywalizacji juniorów (do lat 18). Polski tenisista, w parze z Błażejem Koniuszem, wygrał też pierwszy pojedynek deblowy.
Panfil pokonał w singlu 7:6 (7-4), 6:2 Czecha Martina Kamenika. Dzień wcześniej Polak wyeliminował w trzech setach zwycięzcę ubiegłorocznego turnieju juniorów Orange Bowl, Szwajcara Robina Roshardta, rozstawionego z dwójką.
Szlagier dla Justine
Pierwszymi półfinalistami w grze pojedynczej zostali wczoraj Rosjanka Maria Szarapowa po zwycięstwie 7:6 (8-6), 6:4 nad dobrze znaną w Polsce swą rodaczką Nadieżdą Pietrową oraz były uczestnik szczecińskiego turnieju Pekao Open Argentyńczyk David Nalbandian po wygranej 7:5, 6:0, 6:0 nad Francuzem Fabricem Santoro.
Szarapowa wykazała silne serwy w ostatnim gemie meczu, w którym przegrywała 0:40, a jednak nie pozwoliła Pietrowej wyrównać na 5:5. Nalbandian miał problemy tylko w pierwszym secie, w którym Santoro prowadził 4:3, 40:15 i serwował.
W szlagierowo zapowiadającym się wczoraj meczu rozstawionej z numerem 1 Amerykanki Lindsay Davenport z Belgijką Justine Henin-Hardenne lepsza okazała się ta druga. W pierwszym secie Davenport nie pozwoliła Belgijce wygrać żadnego gema przy jej serwisie, zwyciężając 6:2. Potem role się odwróciły: Henin-Hardenne wygrała drugą partię 6:2 i objęła prowadzenie 2:0 w trzecim secie. Wprawdzie Davenport szybko wyrównała na 2:2, lecz później rządziła Belgijka, wygrywając ostatecznie 2:6, 6:2, 6:3.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?