Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bo ksiądz był wściekły...

Marzena Domaradzka, 8 grudnia 2005 r.
Rodzice przyszli ochrzcić synka - spotkała ich bardzo przykra niespodzianka.

- Co wy mi tu w kościele burdel robicie - takie słowa mieli usłyszeć rodzice 2,5-miesięcznego Mateusza, którzy zgodnie z wyznaczonym terminem przyszli ochrzcić dziecko w ubiegłą niedzielę - 4 grudnia. - Ksiądz był bardzo niezadowolony, rzucił na ziemię plik kartek z potwierdzeniem spowiedzi, cała ceremonia trwała zaledwie 5 minut, wszystko odbyło się w przykrej atmosferze - wspomina pani Magdalena Krywiel z Gryfic.

To nasz pierwszy chrzest

Termin ceremonii ustalała babcia Mateusza. Dzień chrztu został wyznaczony na 4 grudnia. Rodzice oraz chrzestni mieli zgłosić się w kościele o godzinie 12.30. W piątek, na dwa dni przed uroczystością odbyła się spowiedź święta. Nic nie zapowiadało niedzielnych wypadków.

- W dzień chrztu postanowiliśmy przyjechać do kościoła nieco wcześniej. Była 12.15, weszłyśmy z matką chrzestną Mateuszka do kościoła. Usiadłyśmy w jednej z ławek. Skończyła się właśnie suma. Ludzie już wychodzili, kiedy prowadzący nabożeństwo proboszcz parafii zwrócił się do nas mówiąc "Co to ma być, co wy chcecie?" - wspomina pani Magda.

Kiedy wyjaśnili, że przyszli ochrzcić dziecko zgodnie z wyznaczonym terminem, usłyszeli, że w tę niedzielę dzieci się nie chrzci, i żeby nie robili mu burdelu w kościele.

Ojciec chłopca razem z chrzestnym poszli do zakrystii zanieść kartki do spowiedzi i poszukać księdza, który poprowadzi ceremonię. - Kazali nam szukać księdza. Poszliśmy do zakrystii. Nikt nic nie wiedział, nie wiadomo było kto będzie chrzcił naszego syna. Zaczęto dzwonić po jakiegoś ks. Marka, ale nie udało się z nim skontaktować. Mąż usłyszał od siostry "wy czuby" robicie zamieszanie - dodaje nasza Czytelniczka.

Pięć minut ceremonii

W końcu okazało się, że chrztu udzieli jednak ksiądz proboszcz Jerzy Sosna.

- Kazał nam bliżej podejść do chrzcielnicy. Był bardzo niezadowolony. Trzymałam synka na rękach. Nagle ksiądz złapał i pociągnął za kocyk, żebym była bliżej. Gdybym syna trzymała jedną ręką, to po prostu mogłabym go wypuścić. Kartki od spowiedzi, które mu daliśmy zmiął i rzucił na ziemię. To był szok. Wokół stała cała rodzina, nie wierzyliśmy własnym oczom. Tłumaczyliśmy, że to on sam wyznaczył nam ten termin! - mówi pani Magda.

Ceremonia trwała jakieś pięć minut. Kiedy było już po wszystkim rodzice dziecka usłyszeli tylko, że być może ktoś zapomniał wpisać chrzest do terminarza i stąd to zamieszanie.

Złożą skargę?

Rodzice 2,5-miesięcznego Mateuszka zamierzają złożyć skargę do Kurii Biskupiej. - Jesteśmy praktykującymi katolikami i chcieliśmy po prostu ochrzcić naszego syna. Gdyby nie to, że na uroczystość przyjechała cała rodzina i wszystko było już przygotowane to po prostu odłożylibyśmy to. Zachowanie księdza było skandaliczne.

Chrzestnym małego był 16-latek. W tym roku przyjął sakrament bierzmowania. To, co zobaczył skutecznie może go zniechęcić do Kościoła. Ksiądz potraktował nas, jak natrętów. A przecież wszystko był ustalone, była próba 25 listopada, każdy z nas wyspowiadał się - mówią rodzice Mateusza.

Co na to ksiądz

- Faktycznie było zamieszanie w związku z tym chrztem. To była pierwsza niedziela miesiąca, wtedy nigdy nie chrzcimy dzieci. Przyznaję, że uszło to mojej uwadze, kiedy ustalany był termin. Chrzest nie został wpisany do terminarza, to było przeoczenie.

Ksiądz, który prowadził sumę wyszedł gdzieś wcześniej. Kiedy przyszła rodzina z dzieckiem prowadziłem spotkanie z Matkami Różańcowymi. Z tego powodu musiałem je skrócić. Dlatego byłem zdenerwowany, nad czym szczerze ubolewam. Przyznaję, że padło trochę gorzkich słów, ale nie tak ostre, jak rodzice chłopca twierdzą. Jest mi bardzo przykro z powodu tych nieporozumień - powiedział w rozmowie z reporterem "Głosu", proboszcz parafii Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Gryficach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński