We wczorajszym "Głosie" pisaliśmy o wtorkowych wydarzeniach w Pęzinie. Jarosław Masalski zauważył dziwnie zachowującego się lisa, który wszedł do psiej budy i schował się tam.
Mieszkaniec zamknął budę i wydzwaniał do rozmaitych służb o pomoc, bo podejrzewał, że lis ma wściekliznę. We wtorek nikt do Pęzina nie przyjechał, choć miał tam dojechać przedstawiciel koła łowieckiego Eskulap.
- We wtorek wieczorem lis przestał dawać oznaki życia - mówi Renata Masalska. - Okazało się, że zdechł. Wczoraj przyjechał lekarz weterynarii i zabrał go do Szczecina, tam ma być zbadany, czy był chory. Naszym zdaniem tak, mógł mieć wściekliznę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?