Bałagan na drogach

Jerzy Chojnacki mieszka w Szczecinie, ale niemal codziennie jeździ po Stargardzie.

- Taką mam pracę, że przyjeżdżam do Stargardu i mam okazję trochę po tym mieście pojeździć samochodem - mówi nasz Czytelnik. - Te opisane przykłady to tylko mała część. Mogę wyliczać kolejne. To są może dla kogoś drobnostki, ale nawet takie niedopatrzenia mogą spowodować bałagan na drodze.

Szczecinianin zwraca uwagę między innymi na brak znaku oznaczającego przejście dla pieszych na ulicy Konopnickiej, jadąc w ulicę Pierwszej Brygady tuż przed wiaduktem kolejowym.

- Przed skrzyżowaniem z ulicą Dworcową taki znak jest i jest tam przejście dla pieszych - mówi Czytelnik. - Ale kawałek dalej, tuż przed wiaduktem, też jest przejście dla pieszych, ale znaku drogowego już nie ma. A to błąd, bo kierowca jadący ulicą Konopnickiej ma przed tym miejscem górkę i wcale nie widać pasów na jezdni. A znak drogowy byłby widoczny odpowiednio wcześniej. Dla osób codziennie jeżdżących po Stargardzie może to nie jest problem, ale dla przyjezdnych kierowców już tak. Po co ryzykować jakieś przykre zdarzenie?

Nasz Czytelnik sygnalizuje jeszcze inny problem. Niektóre znaki drogowe są zasłonięte gałęziami drzew.

- Nie są one przycinane i skutecznie przysłaniają kierowcom widoczność na drodze - mówi Jerzy Chojnacki. - Tak jest między innymi przed rondem na placu Wolności jadąc od góry, od strony starówki albo na ulicy Kościuszki, jadąc w stronę ulicy Spokojnej przed skrętem do marketu. Chyba warto żeby ktoś na takie sprawy zwrócił uwagę. Drzewa są ładne, ale czasami stwarzają problemy kierowcom.

Czekamy na kolejne sygnały od kierowców i pieszych na temat sytuacji na stargardzkich drogach. Na naszych łamach będziemy wskazywać komunikacyjne problemy. Będziemy też przyglądać się, czy zarządcy dróg reagują na sygnały mieszkańców.