Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

70. polskiego Pomorza Zachodniego. Marek Tałasiewicz: Nie zawsze decyzje były słuszne

Marek Rudnicki
Rozmowa z wojewodą Markiem Tałasiewiczem o 70. rocznicy polskiej administracji na Pomorzu Zachodnim.

- W roku 1945 wcale nie było pewne, że Szczecin będzie Polski.
- Rozmawiałem z pierwszym prezydentem Piotrem Zarembą. Mam dwa wydania jego książki, ale w zależności od czasów z różnymi komentarzami. Takie to były czasy. Ale wracając do tematu, przynależność miasta nie była przesądzona jeszcze w połowie 1945 r. Niejasne były niektóre zasady funkcjonowania powstających tu, zwłaszcza dużych przedsiębiorstw. Decydującą rolę wykorzystywania majątku poniemieckiego mieli radzieccy komendanci wojenni. Porozumienie z ówczesnym polskim rządem, na początku jeszcze PKWN, dotyczyło pełnej suwerenności polskiej administracji, ale tylko do zachodniej granicy Polski przedwojennej. Tak czy siak, majątek produkcyjny był z ziem zachodnich wywożony do Rosji. Nie był traktowany jako mienie polskie, ale jako radziecka zdobycz wojenna.

- Najstarsi szczecinianie wspominają, że Rosjanie wywozili wszystko, co tylko wpadło im w ręce, nie tylko maszyny i urządzenia.
- Tak, wystarczy przypomnieć sobie stoczniowy ośrodek Vulkan, gdzie znajdował się jakiś zakład remontowo-transportowy, a tak naprawdę zajmował się wyłącznie załadunkiem i wywozem do Związku Radzieckiego materiałów, m.in. przemysłowych. Ta enklawa portowa funkcjonowała do 1955 roku. I dlatego do dziś mamy dziwny układ torów kolejowych, bo trzeba było omijać dworzec kolejowy na terenie portu, tzw. Dworzec Wrocławski, który do lat pięćdziesiątych wykorzystywany był przez armię radziecką do wywożenia różnych rzeczy. Pewnie też nie do końca wiemy, jakie były rzeczywiste relacje między prezydentem Zarembą a pełnomocnikiem rządu na Pomorze, Leonardem Borkowiczem.

- Do czasów gen. Wojciecha Jaruzelskiego granica między Polską a NRD nie była ustalona.
- W geopolityce niektóre stany tymczasowe są najbardziej trwałe. W roku 1970 polska granica zachodnia została uznana przez państwo niemieckie, ale tylko jedno, ówczesną RFN, a wcześniej, w 1950 przed NRD, ale były to układy lokalne - nie wiążące. Trzeba też pamiętać, że już w roku 1990 ówczesny kanclerz Niemiec, Helmut Kohl, też publicznie mówił, że w kwestii granicy polsko - niemieckiej powinien się wypowiedź parlament przyszłych zjednoczonych Niemiec. Jednak według jego przekonania granica ta powinna przebiegać gdzieś na zachód od granicy przedwojennej, ale na pewno na wschód od obecnej granicy. To jeszcze wówczas nie było przesądzone, w którą stronę pójdzie. Myślę, że symbolem przełomu w myśleniu niemieckim było dopiero spotkanie Kohla z Tadeuszem Mazowieckim.

- Przy czym kłopoty z torem podejściowym do Świnoujścia długo były rozpatrywane.
Mogę tylko powiedzieć pół żartem, że jeśli ktoś z Wołynia wytycza nam granicę morską, to wytycza, jak mu się wydaje. Pewnie można było przyjąć inny wariant, ale przyjęto - moim zdaniem - politycznie bezpieczny wariant.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński