MKTG SR - pasek na kartach artykułów

King Szczecin wyrwał Legii Warszawa pierwszą wygraną w play-offach

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Koszykarze Kinga Szczecin cieszyli się z kibicami z udanego początku play-offów.
Koszykarze Kinga Szczecin cieszyli się z kibicami z udanego początku play-offów. King Szczecin/Rafał Remont
Broniący tytułu mistrza Polski King Szczecin kontra zdobywca Pucharu Polski Legia Warszawa to najciekawsza para fazy ćwierćfinałów ekstraklasy koszykarzy. Po pierwszym meczu 1:0 dla Kinga.

Pierwszy mecz nie miał zdecydowanego faworyta. Oba zespoły mogły być pewne siebie, oba wygrywały już w tym sezonie: King w Warszawie, Legia w Szczecinie.

Legia lepiej rozpoczęła spotkanie. Trafiała, a King szukał ustawień, dobrej energii w defensywie. Szczecinianie w dwóch pierwszych kwartach stracili aż 54 punkty. To dużo. Goście prowadzili 54:42 i mogło się zrobić bardzo nerwowo.

Ale od trzeciej odsłony King zaczął gonić. I w końcu między 32. a 34. minutą trafił trzy razy (dwukrotnie Avery Woodson, raz Andrzej Mazurczak) za 3 i doprowadził do remisu 73:73. W kolejnych minutach Legia się broniła, ale dwie minuty przed końcem Michale Kyser trafił z półdystansu i King prowadził 79:77. Goście poprosili o czas, a po wznowieniu gry trójkę trafił Christian Vital. Ale to były ostatnie punkty tej drużyny.

King przejął mecz. Za dwa trafił Tony Meier, a gdy gospodarze przejęli piłkę, to Meier został bohaterem, bo trafił za 3 (po świetnej akcji zespołu i filmowej asyście Mazurczaka). Gospodarze już nie mogli przegrać, choć Legia próbowała rzucać z dystansu. Pudłowała.

- King wierzył do końca w zwycięstwo, choć to my prowadziliśmy przez większość spotkania. Wydawało nam się, że mamy pomysł na Kinga, to działało, ale mieliśmy problem z atakiem w czwartej kwarcie – mówił Marek Popiołek, trener Legii. - To nie była kwestia nonszalancji, czy zbytniej pewności siebie po pierwszej połowie. Po prostu popełnialiśmy błędy np. zbyt długo przetrzymując piłkę. To trzeba poprawić przed sobotnim meczem.

- Wiedzieliśmy, że będzie ciężko, że Legia jest na fali. Rzucili się na nas w I połowie, trafiali za dużo, ale wiemy, że nas też stać na lepszą grę. W II połowie graliśmy swoją koszykówkę - mówił Andrzej Mazurczak, rozgrywający Kinga. - Wiara w nas była do końca. Zrobiliśmy jeden krok.

- Kluczem była obrona. Jej nie było w pierwszej połowie przez naszą nerwowość. Na początku drugiej połowy nadal było źle, ale ostatni kwadrans to już była mocna praca – dodał trener Kinga Arkadiusz Miłoszewski. - Nie był to piękny mecz, ale tak może być w tej serii. Skorygować dużo elementów musimy przed sobotnim spotkaniem.

King Szczecin – Legia Warszawa 85:80
Kwarty: 19:25, 23:29, 20:16, 23:10.
King: Woodson 11 (3), Cuthbertson 11, Mazurczak 10 (2), Borowski 7, Udeze 0 – Kyser 16, Meier 9 (1), Żołnierewicz 9, Nowakowski 8 (2), Mobley 4, Żmudzki 0.
Legia: Holman 19 (3), Vital 14 (2), Ponitka 9 (1), Sobin 5, Kolenda 5 – Jackson 14 (3), De Lattibeaudiere 14, Kulka 0, Cowels 0, Wyka 0.

Drugi mecz Kinga z Legią w sobotę o godz. 18.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński