MKTG SR - pasek na kartach artykułów

To nie epidemia!

Grzegorz Drążek
Filip ma roczek. Na oddział dziecięcy szpitala w Stargardzie trafił z grypą jelitową. - Był tutaj od niedzieli do środy, teraz czuje się dobrze - mówi babcia dziecka Teresa Gąsiowska.
Filip ma roczek. Na oddział dziecięcy szpitala w Stargardzie trafił z grypą jelitową. - Był tutaj od niedzieli do środy, teraz czuje się dobrze - mówi babcia dziecka Teresa Gąsiowska. Grzegorz Drążek
W tym roku szczyt zachorowań na choroby górnych dróg oddechowych czy biegunkę nadszedł wcześniej niż w poprzednich latach.

Na oddziale dziecięcym stargardzkiego szpitala niewiele jest wolnych łóżek. Stargardzcy lekarze uspokajają. Liczba zachorowań jest spora, ale sytuacja nie jest dramatyczna.

- Anomalia pogodowa zrobiła swoje - mówi Stanisław Szagdaj, ordynator oddziału dziecięcego szpitala w Stargardzie. - Rok temu styczeń był mroźny, a przez to organizm był odporniejszy i zachorowań było mniej. Ale szczytu zachorowań się nie uniknie. W ubiegłym roku przypadł na marzec, kiedy przyszła odwilż. Teraz nastąpił wcześniej, bo tak naprawdę nie ma zimy.

Bez paniki

Informacje napływające z różnych regionów kraju mogą jednak powodować niepokój u rodziców. Są miasta, w których mówi się już o epidemii.

- Żeby doszło do epidemii musi zostać przekroczona pewna granica krytyczna jeśli chodzi o liczbę zachorowań osób, które nie są odporne na danego wirusa - mówi Stanisław Szagdaj. - Co 5-7 lat jest zwyżka zachorowań na choroby, na które nie ma szczepień, jak na przykład na zapalenie płuc czy biegunkę. Mamy sygnały, że w niektórych regionach kraju mówi się już o epidemii, ale to dotyczy dużych miast. W Stargardzie, choć zachorowań jest dużo, to o epidemii nie może być mowy.

Mróz pomoże

Lekarze czekają na zimę, która ograniczyłaby liczbę zachorowań.
- Jeżeli przyjdą mrozy to najprawdopodobniej ta liczba się zmniejszy - mówi ordynator oddziału dziecięcego. - Ale trzeba pamiętać, że kiedy zima odpuści, to pewnie znowu pojawi się szczyt zachorowań.

Wczoraj na oddziale dziecięcym stargardzkiego szpitala, gdzie jest 31 łóżek, wolne było jedno. Najczęściej chorują najmłodsze dzieci: od niemowląt do wieku przedszkolnego. W szpitalu są kilka dni. Kiedy wychodzą, na ich miejsce pojawiają się kolejne.

- Ważną rolę do spełnienia mają rodzice dzieci, które opuszczają już nasz oddział - mówi Stanisław Szagdaj. - Muszą w domach stosować się do wskazówek lekarzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński