Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pasożyty, wysiedlenia i świat jak dzik. Wielkie straszenie parkiem narodowym

Katarzyna Świerczyńska
Katarzyna Świerczyńska
W Widuchowej sprawa powstania Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry rozgrzewa emocje do czerwoności. Padają niecenzuralne słowa, a jedna z mieszkanek pyta: - Czy będą nas wysiedlać?

Alicja boi się, że przez park narodowy nie będzie można nic we wsi wybudować i że zamkną elektrownię w Gryfinie.

Piotr nie wierzy, że do parku przyjadą turyści. Uważa, że będzie musiał zamknąć swoją wypożyczalnię łodzi, tak jak w czasie pandemii, a potem katastrofy na Odrze.

Drugi Piotr przekonuje, że powstanie parku to szansa, jakiej już nigdy Widuchowa nie dostanie. Spotyka się za to z hejtem, jakiego do tej pory w życiu nie doświadczył.

Wójt Widuchowej mówi, że za parkiem jest całym sercem, ale ma trzy warunki.

Południowa Brama Międzyodrza

Widuchowa to jedna z trzech gmin – obok Gryfina i Kołbaskowa – których sprawa powstania Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry bezpośrednio dotyczy. To tu zaczyna się Międzyodrze, a Widuchowa na swoich stronach podkreśla to hasłem: Południowa Brama Międzyodrza.

To tu rzeka rozdziela się na Odrę Zachodnią i Odrę Wschodnią. To miejsce doskonale widać z platformy widokowej – najbardziej spektakularnej, znanej i jednocześnie najnowszej atrakcji Widuchowej.

Z dziesięciometrowej platformy zbudowanej blisko cztery lata temu widać samo Międzyodrze, jaz w Widuchowej oraz niemiecki Park Narodowy Doliny Dolnej Odry (Nationalpark Unteres Odertal).

Gmina chwali się też trzynastowiecznym kościołem, zabytkowymi stodołami, szachulcowymi kamienicami i najpiękniejszym przystankiem autobusowym w Polsce. Skąd wiadomo, że jest najpiękniejszy? – To niech mi ktoś piękniejszy pokaże – odpowiada Paweł Wróbel, wójt gminy. Na froncie przystanku wymalowany jest wielki, lecący łabędź. Ten ptak jest także w herbie Widuchowej.

Paweł Wróbel, który ponownie ubiega się o fotel wójta, wielokrotnie mówił, że chce, aby na Międzyodrzu park narodowy powstał.

W zeszłym tygodniu w specjalnym oświadczeniu postawił trzy „warunki konieczne”. To brak otuliny, zapewnienie dostępu wędkarzom i rybakom do połowów na Międzyodrzu oraz powstanie siedziby parku lub centrum edukacyjnego w Widuchowej.

„W sprawie powołania parku jest bardzo dużo nieprawdziwych informacji, które krążą wśród mieszkańców. Należy je od razu dementować. Osoby, które je przekazują, robią to celowo, siejąc tylko zamęt” – podkreślił.

Nieekologiczna elektrownia i strach o grilla

Idziemy na spacer po Widuchowej. W sobotnie, pogodne przedpołudnie jest tu wyjątkowo cicho i spokojnie. Wystarczy odejść od biegnącej przez wieś drogi krajowej i można odnieść wrażenie, że czas tu się zatrzymał.

Ktoś przywiózł łódkę, aby przetestować ją na Odrze, ktoś idzie do sklepu, ktoś wyszedł na spacer z psem. Pytamy ludzi o park narodowy.

– Szczerze? Jestem na nie. Jak będzie park narodowy to będą ograniczenia – mówi Alicja, która z rodziną mieszka tu od dwóch lat.

- Jakie? – dopytujemy.

- Nie będzie można nic wybudować, no i będzie problem z elektrownią w Gryfinie. Mogą zamknąć zakład, bo to ekologia przecież, a tam węglem palą – tłumaczy.

Jan, emerytowany mechanik, od rana porządkuje niewielką działkę.

- Park narodowy to ograniczenia, wędkować nie będzie można. Poza tym przecież tam żywej duszy nie ma, wszystko zarośnięte, a kto nie zna kanałów, lepiej niech się tam nie zapuszcza, bo może nie wypłynąć – mówi.

Wiesław, ślusarz, odpowiada pytaniem: - A czego nam zabronią? Bo jeśli nie będziemy mogli grilla rozpalić i na rybki pójść, to parku narodowego nie chcemy. Po prostu, żeby nie okazało się, że nam tu coś zablokują. Widuchowa to specyficzne miejsce i powiem szczerze: można tu zdechnąć. Gdyby prowadzić tylko jedną działalność, nie da się przeżyć – mówi.

Trochę wbrew słowom ojca, jego córka remontuje właśnie niewielki bar nad Odrą. – Kto nie ryzykuje ten nie ma nic – uważa kobieta i wierzy, że mimo wszystko interes się rozkręci. Na temat parku wypowiadać się nie chce, bo jak podkreśla od lat mieszka w Niemczech i sprawy dobrze nie zna.

Karolina wyszła właśnie na spacer z psem. Jest bezrobotną mamą, która sześć lat temu przeprowadziła się do Widuchowej dla ciszy, spokoju i świeżego powietrza. – Chcę, żeby park narodowy powstał. Postrzegam to bardzo pozytywnie, piękna przyroda, którą tu mamy będzie chroniona, a gmina na tym zyska, bo na pewno będą jakieś dofinansowania – mówi.

Piotr pozyskuje zwierzynę i nie wierzy w turystów

Piotr Bugaj wychodzi z domu i Międzyodrze ma dosłownie na wyciągnięcie ręki. Z jego działki widać dokładnie jaz w Widuchowej i rozwidlenie rzeki.

Piotr Bugaj to strażak i ratownik, który pracuje w Elektrowni Dolna Odra oraz znany w Widuchowej przedsiębiorca, który ma wypożyczalnię łodzi i kilkanaście miejsc noclegowych. Niektórzy mówią, że do powstania parku narodowego i przyjęcia turystów jest najlepiej przygotowany.

- Nie chcę tu żadnego parku! – mówi bez ogródek. – Turyści? A kto im broni teraz przyjeżdżać? Jakoś ich tu nie widzę. Szczerze? Nie wierzę w tych turystów, których nam tu obiecują – dodaje. Jego zdaniem Widuchowa stoi. - Okrutnie stoi w miejscu. Ludzie nie otwierają tu biznesów, bo łatwiej pojechać do pracy 100 km do Niemiec i zarobić dwa razy więcej niż tu, bez kopania się z polskimi urzędami. Ja też bym się nie utrzymał tylko z działalności – mówi.

Jego klienci to przede wszystkim wędkarze. – To specyficzna grupa. Wędkarz do mnie przyjedzie niezależnie od tego, jaka będzie pogoda, nawet w deszcz – tłumaczy. - Ja od 13 lat działam na tym rynku i nie chcę ryzykować. Najpierw dotknęła nas pandemia – zamknięte. Potem zatrucie Odry – zamknięte. Dlatego powtarzam, nie chcę znowu ryzykować i zgadzać się na coś, co jest niepewne – mówi.

Mężczyzna jest obecny na wszystkich spotkaniach dotyczących parku. Uważa, że park narodowy to same kłopoty. - Wpisałem sobie w wyszukiwarkę hasło: problemy samorządów związane z parkiem narodowym. Nikt jakoś nie chwali się tam korzyściami, bo ich po prostu nie ma! – mówi.

Piotr Bugaj pasjonuje się wędkarstwem i jest myśliwym. – Proszę tylko nie pisać głupot, że morduję zwierzęta – zastrzega. – Proszę napisać, że zawsze pozyskuję zwierzynę zgodnie z etyką i planem łowieckim. Nie dla sportu. Jeśli chciałbym sobie postrzelać, to bym pojechał na strzelnicę – mówi.

Myśliwi chcą uratować Międzyodrze

- Na Międzyodrzu poluje kilku myśliwych – mówi Piotr Bugaj.

On sam jest zrzeszony w Kole Łowieckim „Łoś”, które razem z pochodzącym z Widuchowej hydrotechnikiem Damazym Stacherą zorganizowało we wsi spotkanie w sprawie parku.

Gmina Widuchowa liczy ok. 5,5 tysiąca mieszkańców. Na spotkanie w remizie przyszło niespełna 50 osób, w tym myśliwi spoza gminy i dwóch przedstawicieli inicjatywy powołania parku. Ci ostatni głosu nie dostali, mimo że spotkanie trwało trzy godziny.

- Może zorganizujemy kolejne spotkanie i wtedy się pan wypowie jako pierwszy – mówił do Ryszarda Mateckiego z inicjatywy Waldemar Kuś z „Łosia”.

Kuś poinformował zebranych ludzi, że park obowiązkowo musi mieć otulinę, która jego zadaniem zablokuje rozwój gminy i ograniczy prawo własności. To w tym momencie padło pytanie od jednej z mieszkanek: – Czy będą nas wysiedlać?

Waldemar Kuś opowiedział o groźnych szopach praczach, a dokładniej o pasożytach, które te zwierzęta roznoszą. To śmiertelna dla człowieka glista szopia. Co to ma do parku? – Jeśli myśliwych nie będzie na Międzyodrzu, nikt nie będzie miał nad tym kontroli – uważa Kuś.

Współorganizator spotkania inżynier Damazy Stachera to człowiek, który na hydrotechnice zna się jak nikt inny (pracował m.in. przy remoncie widuchowskiego jazu) i podkreślają to także ludzie z parkowej inicjatywy. – Mógłby być z nami jako ekspert. On chce, aby urządzenia hydrotechniczne na Międzyodrzu zostały wyremontowane. My chcemy dokładnie tego samego – mówi Ryszard Matecki.

Stachera widzi to inaczej. – Powstanie parku uniemożliwi remont tej infrastruktury – mówi.

- To jest nieprawda – przekonuje Matecki, który jest jednocześnie członkiem ministerialnego zespołu pracującego nad powołaniem parku.

Obaj panowie w najbliższych wyborach samorządowych będą próbowali dostać się do sejmiku województwa. Matecki z list KO, Stachera z list PiS.

Kiedy okazało się, że Matecki na spotkaniu Stachery głosu nie dostanie, zwołał ludzi na alternatywne spotkanie przed remizą. – Otuliny nie będzie w gminie Widuchowa. Mówienie o tym to manipulacja i kłamstwo. I żeby nikt nie miał wątpliwości: nikt nie będzie nikogo wysiedlał, nikt nie zakaże robienia grilla i łowienia ryb – podkreśla.

Roztacza przed mieszkańcami gminy zupełnie inne wizje: - Proponujemy nowoczesny park narodowy, miejsca pracy w turystyce, edukacji i pracach w parku. Proponujemy wybudowanie ultranowoczesnego ośrodka edukacyjnego w Widuchowej z kinem sferycznym 3D. Proponujemy wielomilionowe inwestycje. Te miliony zostaną tutaj – mówi.

Piotr Bugaj i jego koledzy w obietnice nie wierzą. - Dla mnie jest coś nie tak. Obiecują nam złote góry, a nie widzę tego w innych parkach. Niech nam pokażą, że w innych parkach jest dobrze, to może uwierzymy – mówi.

Po spotkaniu w remizie w mediach społecznościowych Ryszard Matecki napisał: „Wymiana zdań z myśliwymi jest bardzo trudna. Myślę, że to wynika głównie z tego, że patrzą na świat przez muszkę i szczerbinkę i nie przewidują dialogu np. z dzikiem, czy on chce być zabity czy też nie. I - jak wiemy - generalnie cały świat to jeden dzik. I tak było też na spotkaniu”.

My podczas rozmów z myśliwymi usłyszeliśmy pytanie: - A wy po czyjej stronie jesteście? Wspieracie te ku*wy zielone?

Owce, sery i wielka nadzieja

Jedziemy do Marwic. To niewielka wieś w gminie Widuchowa również położona nad samą Odrą. Tu swoją działalność od 25 lat prowadzą państwo Szczupakowie, którzy mają gospodarstwo ekologiczne. Zza płotu słychać beczenie, muczenie i meczenie, a Cezary Szczupak od progu wita nas swoimi serami i wystawką nagród, które te produkty otrzymały.

Można powiedzieć, że wśród przedsiębiorców z gminy jest wyjątkiem. Nie narzeka, że z działalności nie może się utrzymać. Wręcz przeciwnie. Zrezygnował z pracy w policji, kiedy okazało się, że gospodarstwo przynosi mu godziwe zyski.

W powstaniu parku narodowego widzi szansę dla wszystkich, ale też ma swoje warunki.

- Przede wszystkim nie chcę otuliny w gminie Widuchowa. Moim ideałem byłby park w stylu niemieckim, tak jak jest tu, po drugiej stronie granicy. Tam teren jest użytkowany, jest prowadzony wypas zwierząt, łąki są wykaszane, a cała hydrotechnika jest sprawna, zakonserwowana i nie przeszkadza to w ochronie przyrody. Wszyscy są zadowoleni – mówi. I dodaje: - Bo czy jest ktoś, kto nie chce ochrony przyrody? Chcemy wszyscy. Tylko pytanie, jak ta ochrona ma wyglądać – mówi.

Pokazuje nam swoje zwierzęta. To m.in. owce starej rasy świniarka. – Mogłyby paść się na Międzyodrzu i pomagać zachować łąki – mówi. – Ja widzę w powstaniu parku konkretne korzyści dla siebie, ale też dla swojej gminy. Widzę jak funkcjonują inne parki narodowe i faktem jest, że wszędzie ten ruch turystyczny wzrósł – dodaje.

Ma też apel do osób, które zabiegają o utworzenie parku. – Prosimy o jasną komunikację i szczere powiedzenie nam o wszystkim, z czym powstanie parku się wiąże – mówi.

Drugiej takiej szansy nie będzie

Z Piotrem „Fisherem” Rosińskim spotkamy się w sobotnie popołudnie. Widać, że jest niewyspany – w nocy popłynął z kolegą na Międzyodrze, aby o świcie robić zdjęcia. Pracują nad kolejnym albumem fotograficznym o Dolinie Odry. Jak podkreśla, w gminie Widuchowa jest zakochany. Przyjechał tu ponad 20 lat temu za żoną. – I przepadłem – mówi. To muzyk, fotograf i dekarz. – Każda z tych profesji jest moją pasją, jestem mistrzem dekarstwa i uwielbiam tę pracę. To dekarstwo daje mi stabilizację, która pozwala na realizowanie pozostałych pasji – mówi.

„Fisher” mieszka w Dębogórze i jest w grupie inicjatywnej powołania parku narodowego.

- Nie będę mówił o kwestiach przyrodniczych, bo te są dla mnie oczywiste. Ja uważam, że powstanie parku to jedyna szansa dla gminy Widuchowa na jakikolwiek rozwój. Drugiej takiej szansy Widuchowa nie dostanie. Jeśli park powstanie, ta gmina będzie perełką na skalę Polski i Europy – mówi.

Pomysłów jest dużo: to m.in. promy łańcuchowe, jak w Biebrzańskim Parku Narodowym, odrestaurowanie unikatowych zabytków hydrotechnicznych, poprowadzenie kładki przez Międzyodrze, zrobienie ścieżki rowerowej, uporządkowanie zarośniętych kanałów, organizowanie warsztatów szkutniczych.

Za głośne opowiadanie się po stronie parku Rosiński spotyka się z reakcjami, jakich wcześniej nie doświadczył. – Przyznam, że jest to dla mnie trudne. Zawsze staram się działać pozytywnie i tak podchodzę do ludzi. Kiedy czytam o sobie wulgarne nieraz słowa, to mnie to naprawdę dotyka, takie brutalne zderzenie z tą rzeczywistością – mówi.

Idea, która ma integrować

Od myśliwych mieszkańcy gminy dostali ulotki z hasłami: „Rozwój turystyki i usług związanych z parkami narodowymi, to mit”, „Dla zwykłego mieszkańca będą obostrzenia i zakazy (…)”, „Park narodowy to również niekontrolowany rozród dzikiej zwierzyny dewastującej pola uprawne rolników (…), czy też gatunków inwazyjnych jak szopy pracze, które są nosicielami śmiertelnego pasożyta…”, „Pomyślcie o przyszłości i rozwoju Waszych małych Ojczyzn”.

Wkrótce do mieszkańców trafi też druga ulotka. Ta jest przygotowywana w Ministerstwie Klimatu i Środowiska. Ma dementować nieprawdziwe informacje, bo tej chwili żądnych wiążących decyzji w sprawie parku nie ma. Konsultacje społeczne nawet jeszcze nie ruszyły.

Podczas konferencji w sprawie powołania Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry, jaka się odbyła w lutym w Przecławiu wiceminister ochrony środowiska Mikołaj Dorożała mówił: - W tych trzech konkretnych samorządach - Gryfinie, Widuchowej i Kołbaskowie - trzeba się spotkać i w duchu dialogu społecznego odpowiedzieć na wszystkie pytania, które się pojawiają – podkreślił. Takie spotkania dopiero będą organizowane. – Ta idea nie może być przeciwko komuś. Ona musi integrować. W tak złożonych procesach trzeba będzie szukać kompromisów po każdej stronie – zapowiedział.

Park Narodowy w Dolinie Dolnej Odry ma szansę być pierwszym nowym parkiem narodowym w Polsce powołanym po 23 latach. Obecnie najmłodszym parkiem narodowym w kraju jest Park Narodowy Ujście Warty utworzony 1 lipca 2001 roku.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński