Nie wiadomo, skąd nabrał takiej pewności, bo na potwierdzenie swoich słów nie potrafi powiedzieć nic konkretnego, nie podaje żadnego dowodu. Denerwuje się za to, gdy ktoś mówi, że szuka Bursztynowej Komnaty.
- Ja jej nie szukam. Ja ją znalazłem! - zaznacza dobitnie.
Sprawą swojego "odkrycia" żyje już od kilku lat. Podporządkował jej całe swoje życie. Wszystko, co przez ten czas przytrafiło mu się w życiu, wiąże z komnatą. Potrafi opowiadać o tym całymi godzinami. Pokazuje różne papiery, które wysyłał w tej sprawie - m.in. pismo do ministra kultury, wojewódzkiego konserwatora zabytków.
Jan Goch dostał zgodę na kopanie we wskazanym przez siebie miejscu od konserwatora.
- Powiedziałem, że chcę wykopać te niemieckie motory - mówi. - Ale jak wykopię motory, to dojdę też do komnaty. Jestem przekonany.
Więcej w papierowym wydaniu "Głosu".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?